News: Sylwester Patejuk: Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Sylwester Patejuk: Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

10.03.2012 06:54

(akt. 12.12.2018 00:20)

<p>O Sylwestrze Patejuku Polska usłyszała na dobre po jego pięknym golu zdobytym przeciwko Legii na Łazienkowskiej. - Takiej bramki się nie zapomina - mówi gracz Podbeskidzia w rozmowie z Legia.Net. Już w sobotę legioniści będą mieli szansę zrewanżować się Góralom. Patejuk opowiada nam czy w zimie ktoś kontaktował się z nim w sprawie transferu do stolicy. Zapraszamy do lektury.</p>

Po jesiennym meczu z Legią odbierał pan więcej telefonów od dziennikarzy niż normalnie?


- Szczerze mówiąc to nie było ich więcej. Tyle samo jest po każdym, udanym spotkaniu.


Zapomniał już pan o bramce zdobytej przewrotkę przy Łazienkowskiej?


- Oczywiście, że nie! O takim trafieniu będzie bardzo ciężko zapomnieć. Nie chciałbym nawet tego - to fajne wspomnienia.


Jest pan traktowany przez wielu jako ciekawostka w Ekstraklasie. Mało jest piłkarzy, którzy potrafią zrobić jakąś karierę na najwyższym poziomie rozgrywkowym, po tym jak pałętali się po niższych ligach.


- W moim przypadku, kariera to za dużo powiedziane. Podbeskidzie było fajnym i dużym krokiem do przodu w mojej przygodzie z piłką. Cieszę się, że udało dostać się do najwyższej klasy rozgrywkowej - szkoda, że tak późno, ale dobrze, że z powodzeniem udaje się występować.


Jest pan właściwie pierwszym graczem od czasów Grzegorza Piechny, który zaliczył taki przeskok. Myślał pan kiedyś, żeby spróbować chociaż trochę gonić jego osiągnięcia?


- Nigdy nie myślałem o gonieniu kogoś (śmiech). Pracuję na swoje nazwisko i staram się nie patrzeć na innych. Nie mam chyba potrzeby zrównywania się z nikim.


Od niektórych piłkarzy z niższych lig dało się już usłyszeć, że Sylwester Patejuk jest dla nich inspiracją. Udowodnił pan ludziom, że czasem nawet po przekroczeniu wieku juniora warto nadal się starać i występować.


- Miło mi, że ktoś może tak myśleć. Cieszę się, że niektórzy uważają mnie w pewnym sensie za jakieś tam natchnienie. Nie będę pewnie ostatnim, któremu uda się podobna sztuka.


Podbeskidzie praktycznie zapewniło już sobie utrzymanie. Będzie się wam grało dzięki temu łatwiej?


- Występujemy w Ekstraklasie i w każdym meczu musimy dawać z siebie wszystko. To jest w końcu profesjonalny sport. Nie jest łatwo i nikt nie położy się przed Podbeskidzie. Razem z drużyną chcielibyśmy wygrywać w każdym meczu. Nasz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zajmujemy na razie sensacyjną i rewelacyjną pozycję w tabeli. Podstawowym celem było utrzymanie, ale fajnie będzie zrobić coś więcej.


Gdyby na początku sezonu ktoś powiedział panu, że tabela po 20 kolejkach będzie tak wyglądać (Podbeskidzie jest siódme - przyp. red.). Uwierzyłby pan?


- (Długa cisza). Ten sezon to pierwsze kroki w Ekstraklasie dla mnie i dla całego Podbeskidzia. Nikt nie mógł się spodziewać siódmej lokaty. Do końca nie wiedzieliśmy jaki poziom prezentują rywale i jak to będzie wyglądać na boisku. Wiadomo, że kiedy walczy się o utrzymanie to celuje się w dolne rejony tabeli. Z czasem zobaczyliśmy na co nas stać i zaczęliśmy wierzyć w lepsze miejsca.


Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Podbeskidzie to drużyna bez gwiazd, a wyróżniającą się postacią jest trener Robert Kasperczyk?


- Może coś w tym jest. W Bielsku-Białej jest jednak kilku zawodników, którzy grali już w Ekstraklasie i mają wyrobione nazwiska. Oni ciągną ten wózek.


Wasz szkoleniowiec stwierdził, że jesteście wystarczająco zmotywowani na mecz z Legią. Dodał też, że jego rolą będzie aby Was nie przemotywować.


- Wystarczająco potrafimy się sami motywować do takiego spotkania. Nie trzeba nas dodatkowo pompować. Zgadzam się z trenerem. Nie można na siłę wmawiać, że to ważny pojedynek, w którym trzeba walczyć. Doskonale o tym wiem, musimy mieć to wpojone od początku. Na boisku nikt nam jednak nie pomoże tego zrealizować.


Przed meczem w Warszawie byliście chyba troszkę lekceważeni. Teraz już chyba nikt nie powie, że Podbeskidzie nie ma szans z Legią.


- O to czy byliśmy lekceważeni, trzeba zapytać piłkarzy Wojskowych. Myślę jednak, że są takimi profesjonalistami, że tak nie było. Występujemy w tej samej klasie rozgrywkowej i już w poprzednim sezonie pokazaliśmy w Pucharze Polski, że możemy ograć najlepszych. Jeżeli legioniści podejdą do sobotniego meczu poważnie to nie będzie wielkiej różnicy pomiędzy tym co było w stolicy, a tym co będzie w w sobotę.


Podczas meczu z Legią po raz pierwszy będzie Was dopingował komplet kibiców w Ekstraklasie.


- Na pewno fani pomogą nam w lepszej grze. Ich doping pomaga nam i "niesie" drużynę. Szkoda tylko, że w poprzednich pojedynkach ludzi na trybunach było tak mało...


W czerwcu kończy się panu umowa z Podbeskidziem. Myśli pan o transferze?


- Na razie skupiam się na jak najlepszej grze dla Górali. Zobaczymy jednak co się potem stanie. Robimy coś fajnego z drużyną i miło byłoby osiągnąć wspólnie dobry wynik.


W informacji o zainteresowaniu Legii pana osobą w zimie było chociaż trochę prawdy?


- Nie wiem ile było w tym prawdy. Ze mną nikt się nie kontaktował nawet nieoficjalnie. Były to jedynie spekulacje prasowe.


Gdyby latem ktoś zaproponowałby panu transfer do Legii to byłaby to dla pana najważniejsza oferta w karierze?


- Zależy czy pojawiłyby się inne propozycje. Może ktoś zza granicy zainteresowałby się mną (śmiech). Do lata jest jeszcze trochę czasu. Niczego nie wykluczam. Na razie chciałbym pokazać się z jeszcze lepszej strony. Zamierzam też udowodnić kilka rzeczy.

 

- Bramka Patejuka zdobyta na Łazienkowskiej

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.