Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sylwetka Sebastiana Szałachowskiego

Marcin Gołębiewski

Źródło: Życie Warszawy

04.07.2005 07:22

(akt. 28.12.2018 08:37)

Nikomu nie znany do niedawna chłopak, dziś jest na ustach całej piłkarskiej Polski. Wiosną zrobił furorę w Górniku Łęczna i trafił do Legii. <b>Sebastian Szałachowski</b> zawdzięcza wszystko swojemu ojcu Mirosławowi. W dzisiejszym wydaniu Życia Warszawy możemy znaleźć sylwetkę nowego zawodnika Legii.
„Szałach” rozpoczął karierę w Motorze Lublin. – Tata zapisał mnie na treningi. Od razu marzyło mi się, by grać w wielkiej drużynie, na zajęciach starałem się jak nikt. Tacie zawdzięczam karierę. To on organizował mi prywatne treningi, by moja technika była lepsza. Ciągle mi doradza – mówi Sebastian. Już był w Kijowie... Zanim trafił do Legii miał propozycje gry w Auxerre i Arsenale Kijów. – Już byłem na walizkach i miałem jechać do Kijowa. Kluby jednak nie zdołały się porozumieć. Górnik postawił zaporową cenę – wspomina Szałachowski. W wieku 16 lat Sebastian zagrał kilka spotkań w Górniku. Po awansie zespołu z Łęcznej do ekstraklasy w 2003 r. został jednak wypożyczony do Motoru. Zimą 2004 roku powrócił do Łęcznej i przebojem wdarł się do jedenastki. Wiosną tego roku podpisał kontrakt z Legią. – Miałem już podpisany nowy kontrakt, w którym była podana suma odstępnego (mówi się o 300 tys. euro – przyp. red.). Dlatego nie było problemów z odejściem do Legii – wyjaśnia. Nie było wpadki 21-latek jest spokojny i zrównoważony. Trudno się dziwić. Mimo młodego wieku jest już ojcem rocznego Michała. – Choć syn urodził się po pięciu miesiącach od mojego ślubu z Martą, nie było to dziełem przypadku. Przed zawiązaniem rodziny zaplanowaliśmy ciążę. Nie było wpadki – zdradza Sebastian. – Cały wolny czas poświęcam rodzinie. Nie jestem typem hulaki. Wolę z Martą wyjść do kina czy na spacer. Na zgrupowaniu wolne chwile wykorzystuję grając na PlayStation. Ostatnio ograłem 2:0 nawet mistrza Marcina Smolińskiego – dodaje. Nie chodzę po knajpach Tęskni za żoną i synkiem. Chce, aby jak najszybciej przyjechali do Warszawy. – Na razie mieszkam w hotelu na Agrykoli. Po powrocie z Austrii wybiorę mieszkanie. Wówczas ściągnę do Warszawy żonę i synka. Po knajpach nie chodzę, na zabawę nie mam czasu. Poza obowiązkami w klubie występuję jeszcze w kadrze młodzieżowej. Musiałem nawet rzucić studia na Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie – wyznaje Szałachowski. Panie trenerze Dla Sebastiana najbliższy sezon będzie bardzo ważny. Mimo że grą olśnił trenerów Legii nie będzie mu łatwo przebić się do składu. – Czeka mnie trudna rywalizacja z Bartkiem Karwanem. Ale możemy grać razem. Gdy pan trener będzie chciał, znajdzie miejsce dla nas obu. Dlaczego nie zwracam się do szkoleniowca po imieniu jak inni zawodnicy? Mówię panie trenerze i... tak niech pozostanie – kończy Szałachowski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.