Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szałachowski wróci na końcówkę ligi?

Marcin Szymczyk

Źródło:

15.05.2009 09:22

(akt. 17.12.2018 18:30)

Mówisz Szałachowski, myślisz: "ból", "kontuzja"... Słowa "piłkarz" czy "reprezentant Polski" przyjdą do głowy dopiero w dalszej kolejności. Ile to razy słyszeliśmy, że napastnik Legii wraca do zdrowia. Że jest gotowy, że ćwiczy na pełnych obrotach. I gdy trener szykował go do gry, znów w ostatniej chwili pojawiały się stłuczenie, naciągnięcie czy inne strzyknięcie.
Szałachowski znów jest ponoć gotowy. Ma być tajną bronią trenera Jana Urbana w decydującej o mistrzostwie Polski fazie sezonu. Gdy poprosiliśmy piłkarza Legii o krótką rozmowę, spytał: - O zdrowiu oczywiście? Trenuję normalnie. Czy zagram jeszcze w tym sezonie? Trenera trzeba pytać. Ale mam wrażenie, że im mniej mówię na ten temat, tym dla mnie lepiej - skomentował Szałachowski. Trener Jan Urban żartuje nawet, że pytanie o zdrowie "Szałacha" powinno trafić na indeks zdań, których przy Łazienkowskiej wypowiadać nie można. - Boimy się pytać, jak się czuje, bo wiadomo: już nawet nie chcemy zapeszać - mówi Urban.
Szkoleniowiec Legii dałby wiele, aby w końcówce sezonu mieć do dyspozycji szybkiego napastnika, który byłby poważną alternatywą dla Takesure'a Chinyamy. Wiadomo: piłkarz z Zimbabwe raz strzela w niewiarygodnych okolicznościach (jak z Piastem Gliwice), innym razem pudłuje jak junior (jak tydzień temu w Krakowie). A Szałachowski to przecież były reprezentant Polski. Piłkarz, którego w swojej kadrze chciał mieć Leo Beenhakker. Powołał go nawet na zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ale "Szałach" nie pojechał. Czemu? Wiadomo czemu. - Wierzę, że kadra nie jest dla mnie zamkniętym rozdziałem. Ale na razie mam inne zmartwienia - stwierdził 25-letni zawodnik. Bardziej pechowego piłkarza polskiej ekstraklasy trudno wskazać. Do konkursu z Szałachowskim mógłby stanąć ewentualnie Dawid Nowak z GKS Bełchatów. Jednak i on przegrałby z kretesem. Piłkarz Legii z krótszymi lub dłuższymi przerwami leczy się od listopada 2006 r. W meczu Pucharu Ekstraklasy z Wisłą Płock doznał złamania kości piszczelowej. Wyrok: operacja. Powrót do zdrowia zajął mu ponad rok. I gdy efekty zaczęła przynosić praca nad wytrzymałością i odbudową tkanki mięśniowej, znów złamał nogę. Tym razem w meczu z Cracovią we wrześniu 2008 r. Ze zdrowiem wychowanka Motoru Lublin znów jest już ponoć wszystko w porządku. Choć podczas ostatnich treningów szkoleniowcy go oszczędzali. Truchtał, ćwiczył indywidualnie z trenerem od przygotowania fizycznego Ryszardem Szulem. Urban wie, że musi się z nim obchodzić jak z jajkiem.
Urban nie chce przesądzać, czy zawodnik znajdzie się w kadrze na sobotni mecz z Polonią Bytom. - Zobaczymy. Przede wszystkim muszę mieć pewność, że Sebastian czuje się dobrze. Na pewno nie zaryzykujemy, jeśli uznamy, że coś jest nie tak - zastrzegł szkoleniowiec Legii. Autor: Rafał Romaniuk

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.