Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szamotulski świadkiem tragedii

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

31.12.2007 09:15

(akt. 21.12.2018 11:59)

Były bramkarz warszawskiej Legii <b>Grzegorz Szamotulski</b> wystąpił w meczu ligi szkockiej Motherwell z Dundee (5:3), który zakończył się wielką tragedią. Kapitan gospodarzy <b>Phil O'Donnell</b> zmarł na boisku. Do końca spotkania pozostawało 12 minut. Drużyna dowodzona przez 35-letniego O'Donnella prowadziła wówczas 5:2 z zespołem Szamotulskiego. Nagle kapitan gospodarzy nieoczekiwanie osunął się na murawę. Nikt go nie atakował. Po prostu się przewrócił.
-Wszystko miało miejsce daleko od mojej bramki, więc dobrze tego nie widziałem. Zauważyłem tylko, że chłopak upadł na ziemię i się nie podnosił. Po pewnym czasie zniesiono go z boiska na noszach. Wyświetlono numer, przeprowadzono zmianę. Stadion zamarł, ale nikt nie spodziewał się takich konsekwencji. Dopiero po wyjeździe ze stadionu dowiedziałem się, że O'Donnell nie żyje – powiedział Szamotulski. - Człowiek często przejmuje się, że popełni błąd, ale w takiej chwili to wydaje się takie błahe i bez znaczenia. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Jeszcze nie ochłonąłem. Szok, po prostu szok! - mówi Szamotulski, po czym dodaje: - Rozmawiałem już z kolegami z zespołu. Mówili, że Phil O'Donnell był wspaniałym człowiekiem. Teraz osierocił czwórkę dzieci. Aż chce się płakać. Najlepiej zacisnąć zęby i w ogóle o tym nie myśleć – kończy Szamo.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.