Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szczególny mecz dla Roberta Lewandowskiego

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.10.2008 17:12

(akt. 18.12.2018 22:15)

Niedzielne spotkanie Lecha z Legią będzie szczególne dla <b>Roberta Lewandowskiego</b>. Młody napastnik przed sezonem był przymierzany na Łazienkowską, sam kilka razy mówił, że do Legii mu najbliżej. Ostatecznie jednak z niego zrezygnowano, a później stwierdzono, że jest to typ piłkarza, który tylko dostawia nogę. Czy w niedzielne popołudnie "Lewy" będzie chciał coś udowodnić niektórym osobom swoją postawą na boisku? - Nie chcę nikomu nic udowadniać. Po prostu zagram tak jak potrafię. Nie zgadzam się z opinią jednego z włodarzy Legii jaką wyczytałem w prasie na swój temat, ale nie będę nic udowadniał - mówi nam Lewandowski.
Lewandowski był już raz zawodnikiem Legii tyle że zespołu rezerw. W pierwszej drużynie nawet go nie sprawdzono. Gdy pojawiła się oferta z III ligowego Znicza postanowił z niej skorzystać. Decyzja nie była łatwa ale okazała się słuszna. W ciągu dwóch lat Lewandowski strzelił dla pruszkowskiego klubu prawie 40 bramek. Po tych wyczynach coraz częściej mówiono o powrocie Lewandowskiego do Legii. Sam piłkarz, choć nie chce do tego wracać chciał przyjść na Łazienkowską. Potwierdzają to koledzy grający obecnie w Zniczu. - Robert chciał grać w Legii, w klubie także byliśmy przekonani, że trafi na Łazienkowską. Stało się jednak inaczej - wspomina Mikołaj Rybaczuk. Momentem zwrotnym były rozmowy z dyrektorem sportowym Legii Mirosławem Trzeciakiem, który zaproponował piłkarzowi grę w Młodej Ekstraklasie i szansę przebicia się przez te rozgrywki do pierwszego składu. Lewandowski poczuł się niedoceniony, potraktowany mało poważnie. - Nie chcę do tego wracać. Prowadziłem rozmowy, porównywałem sobie pewne rzeczy w Lechu i w Legii i w końcu zdecydowałem się na przeprowadzkę do Poznania - opowiada "Lewy". Kiedy Robertowi świetnie wyszedł początek sezonu, zaczął zdobywać gole dla "Kolejorza", został powołany do reprezentacji Polski przez Leo Beenhakkera a wkrótce zdobył swojego pierwszego gola dla Polski, włodarze Legii znaleźli się pod pręgierzem. W jednym z wywiadów Paweł Kosmala, wiceszef koncernu ITI, stwierdził, że Lewandowski został uznany za gracza, który przede wszystkim dokłada nogę. Żeby jednak tego dokonać, ktoś najpierw musi do niego podać. Nie przeceniajmy więc jego roli - mówił. Jeszcze dalej poszedł trener Legii Jan Urban. - Legia gra jednym napastnikiem i jest nim Chinyama. Lewandowski siedziałby więc tylko na ławce rezerwowych - odparł szkoleniowiec Legii. Dziś mówi dużo ostrożniej - Ktoś w prasie źle zrozumiał moje słowa, nie przez ze mnie Robert nie został zawodnikiem Legii. Być może chciał tu grać, pewnie była na to szansa, ale stało się inaczej. Jeśli jednak Lewandowski będzie chciał coś udowodnić w niedzielę to na pewno nie mnie personalnie, co najwyżej klubowi. Nie sądzę jednak by patrzył na to w tych kategoriach - opowiadał Urban po meczu z Austrią Wiedeń. Słowa trenera Legii potwierdza zawodnik "Kolejorza". - Nie chcę nikomu nic udowadniać. Znam swoją wartość. Potrafię uderzyć z dystansu, nieźle gram w powietrzu. Najlepiej czuję się w napadzie, ale z ŁKSem grałem na prawej pomocy, z spotkaniu z Austrią na lewej i jakoś dałem radę. Nie wiem gdzie przyjdzie mi grać w niedzielę, ale zagram jak najlepiej potrafię. Jednak nie po by coś komuś udowadniać, ale dla samego siebie - kończy Lewandowski. Choć piłkarz wypowiada się bardzo dyplomatycznie to ewentualna wygrana z Legią lub strzelony gol da Lewandowskiemu z pewnością dużą satysfakcję.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.