Szczęsny: Mucha jest najlepszy w historii klubu
11.03.2010 19:52
- Patrząc, w jaki sposób legioniści „atakują” fotel lidera, można się było… osunąć z domowego fotela.
- Gra Legii wyglądała dramatycznie. Szkoda, że Janek Urban strzelił sobie w kolano, obarczając winą za porażkę kibiców, którzy nie wspierali zespołu dopingiem i szydzili z piłkarzy. Tego nie powinien robić. W jego drużynie nie ma jakości na dziś i nie ma w niej talentów, by cokolwiek zmienić na jutro. Bez tego nie ma mowy, by co roku walczyć o mistrzostwo, o awans do Ligi Mistrzów albo chociaż o to, by co tydzień pokazać trochę widowiskowej piłki. Jeśli ta drużyna chce budzić takie emocje, jak Legia drugiej połowy XX wieku, to nie może dwa razy w sezonie przegrywać z Odrą Wodzisław i jeszcze się skarżyć, że kibice nie śpiewają.
- Potrafi pan wskazać źródło mizerii w stołecznej ekipie?
- W tej drużynie nie ma wielkich piłkarzy, więc nie ma z czego sklecić orkiestry. Jest kilku ludzi do kopania i to wszystko. Dobra teatralna trupa nie może się składać z samych halabardników, bo nic z tego nie wyjdzie. Wyjątkiem jest tu oczywiście Janek Mucha, którego uważam – nikogo nie obrażając – za najlepszego bramkarza w historii klubu. Gdyby nie on, Legia byłaby dzisiaj jedną z sześciu ostatnich drużyn w tabeli. Być może na uwagę zasługuje jeszcze jakiś gracz z pola, góra dwóch. Ale reszta to nawet nie są kandydaci na kandydatów.
- Nie ma pan wrażenia, że formuła z Janem Urbanem za trenerskim sterem uległa nieodwracalnemu wyczerpaniu?
- Jakieś dwa lata temu, a może ciut więcej, chodziłem na treningi Legii dosyć długo. Przygotowywałem się w ten sposób do programu telewizyjnego stacji należącej do ITI. Zobaczyłem wtedy, że Janek Urban gra w siatkonogę lepiej niż trzy czwarte jego drużyny. Jestem przekonany, że gdyby nie kule, za pomocą których się porusza, to byłoby tak do dzisiaj. Mało tego, nawet ja w siatkonogę byłbym lepszy od połowy zespołu. A przypomnę, że za chwilę będę miał 45 lat, a lewą nogę składali mi w ośmiu miejscach. Dlatego bicie dzisiaj w Janka nie ma sensu. Co on ma zrobić? Rzucić kule i wbiec na boisko? Błędem było zatrudnienie w klubie kogoś innego. Ale nazwisko i funkcję zachowam dla siebie.
- Zatem ile szans dajemy Legii na wygranie ligi?
- Trudno dać choćby 40 proc. W czasach mojej Legii to był dobry woltaż, bo tyle mocy miała większość wyrobów monopolowych. A dzisiaj? Ze 180 rozegranych minut, jakieś 177 to była w wykonaniu Legii żenada, jeśli nie kompromitacja. Nie widzę tego zespołu w walce o tytuł mistrzowski.
Zapis całej rozmowy dostępny w serwisie sports.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.