Sześć mgnień Patryka Mikity
27.10.2015 19:30
1. Piłkarskie początki
Chłopak z Woli, od małego był kibicem Legii. Nie mogło być inaczej, ponieważ dorastał wśród zapalonych kibiców „Wojskowych”. Na dodatek jego sąsiadem był Dariusz Szeląg, który na początku lat dziewięćdziesiątych zaliczył kilka występów w pierwszym zespole Legii. Przygodę z piłką Patryk rozpoczął jednak inaczej, bo przy Konwiktorskiej. Namówił go do tego kolega, który widział, że „Miki” dobrze sobie radzi na podwórku. Rocznik Mikity po pewnym czasie się rozpadł, więc ten postanowił, że dalsze treningi będzie kontynuował na Agrykoli. Na przekór większości, bo praktycznie wszyscy jego koledzy zdecydowali się na grę w Marymoncie.
Agrykola była dla Mikity ważnym rozdziałem. Spędził tam siedem sezonów, trenował głównie pod okiem Krzysztofa Tańczyńskiego. To był dla Patryka czas dorastania, lekkich szaleństw, ale i wielu goli. Wspomniany szkoleniowiec jednak tonował młodego zawodnika, prowadził go wręcz po ojcowsku i sprawił, że graczem Agrykoli zaczęły interesować się mocniejsze kluby - w tym Legia.
2. Szansa w ukochanym klubie
Latem 2012 roku Mikita dostał szansę w Legii - pojechał z drużyną Dariusza Banasika, występującą w Młodej Ekstraklasie, na zgrupowanie do Bartoszyc. Testy były udane, napastnik zyskał akceptację trenerów i miał dołączyć do zespołu na stałe. Warto zauważyć, że już wcześniej piłkarzowi zdarzało się trenować przy Łazienkowskiej, bo Agrykola współpracowała z Legią. Szkoleniowiec szybko polubił napastnika i zaczął wystawiać go w podstawowym składzie. Po pierwszej rundzie „Miki” miał na koncie pięć strzelonych goli. Wrażenie robiła jego ambicja i agresja w grze. Wystarczyło pół roku, a zawodnikiem już zaczęły się interesować ekipy z wyższych lig - Dolcan Ząbki czy nawet szkockie Saint Mirren, gdzie pojechał na testy. Ostatecznie z nich wrócił, ale mógł się poszczycić tym, że klub z Wysp Brytyjskich sprawdził umiejętności juniora.
3. Gwiazda Młodej Legii
Po sezonie 2012/2013 Mikita był gwiazdą. Napastnik zakończył rozgrywki z jedenastoma trafieniami. Wielu fachowców zachwycało się piłkarzem. Począwszy od Banasika, który nazwał go najbardziej wartościowym zawodnikiem swojego zespołu, kończąc na Bogusławie Leśnodorskim. Prezes Legii stwierdził po turnieju w holenderskim Uitgeest, że Mikita to kosmita, który biega z piłką tak, jakby rywale byli zwykłymi słupkami. Całość zaowocowała możliwością treningów z pierwszym zespołem pod okiem Jana Urbana. Piłkarz pojechał też z „jedynką” na zgrupowanie do austriackiego Bad Zell. Wkrótce zadebiutował w Ekstraklasie i miał prawdziwe wejście smoka - pierwszy mecz, pierwszy gol strzelony Widzewowi Łódź.
4. Ten zły Widzew
Pół roku w pierwszym zespole Mikita miał niezłe. 440 minut na placu gry, gol, dwie asysty, występ ze Steauą Bukareszt w eliminacjach Ligi Mistrzów… Robiło wrażenie, choć było pewne, że młodzian, by się rozwijać, musi występować więcej. To sprawiło, że piłkarz został wypożyczony do Widzewa Łódź. Tam zaczęły się jego kłopoty. Kiedy grał, nie wyglądał dobrze. Widziało to wielu i nie umknęło to trenerowi RTS-u Arturowi Skowronkowi, który coraz rzadziej wystawiał zawodnika w Ekstraklasie. Nie podobało mu się również podejście piłkarza. Ten miał na przykład pod koniec rundy zagrać w rezerwach m.in. przeciwko legionistom. Tak się nie stało. „Miki” stwierdził, że ma wtedy do załatwienia ważne sprawy rodzinne - trener do końca nie wierzył, ale wiedział też, że przygoda zawodnika z Łodzią się kończy i ostatecznie dał mu wolne. Kibice zapamiętali również film z imprezy, który został opublikowany na Facebook’u.
5. Dolcan szansą na odbudowę
Do pierwszoligowego Dolcanu Mikita szedł po testach w Ruchu. Piłkarz ponoć nie chciał grać na Śląsku. Skończyło się na podwarszawskich Ząbkach. Tam napastnik czasem grał, a czasem nie. Jedno trafienie przez całe rozgrywki nie przynosiło jednak chwały. Sezon skończył mając na liczniku 886 rozegranych minut. Znowu mówiło się o tym, że szkoleniowiec nie był do końca zadowolony z piłkarza. Często wystawiał go też w rezerwach. Kiedy Dariusz Dźwigała zrezygnował z niego po szesnastej kolejce, kolejną szansę dał mu dopiero pięć miesięcy później. Jeśli „Miki” miał się wypromować w Dolcanie, to z pewnością mu się nie udało.
6. Chojniczanka ostatnią poważną szansą?
Po sezonie 2014/2015 Mikita długo szukał nowego pracodawcy. Próbował w Łęcznej, ale w Górniku nie wyszło. Potem pojechał do Szkocji, gdzie trenował z Hamilton Academical, lecz klub nie zdecydował się na jego zatrudnienie. W międzyczasie „Miki” musiał zajmować się córeczką, która urodziła się pod koniec sierpnia. To podziałało tonująco na Patryka. Przejął się rolą ojca i znacznie uspokoił. W połowie października znalazł również pracę - w pierwszoligowej Chojniczance Chojnice, która wyciągnęła rękę do piłkarza. Jak zapewniają osoby z jego otoczenia, Mikita jest zmobilizowany, by wykorzystać szansę.
Do tej pory Mikita rozegrał dwa mecze w barwach Chojniczanki. Napastnik poważnie traktuję grę w Chojnicach, gdzie zamierza się odbudować i spróbować ponownie dostać się do Ekstraklasy. Przed piłkarzem jeszcze cała piłkarska przyszłość, ma dopiero 21 lat. W środę 28 października „Miki” może stanąć przed okazją gry przeciwko swojemu byłemu i ukochanemu klubowi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.