Tak Kazimierz Deyna trafił do Manchesteru
25.10.2011 16:50
Transferowa historia Polaka rozpoczęła się po zakończeniu turnieju w Argentynie. Dziennikarz John Roberts pracował wtedy dla Guardiana i został poinformowany, że Sheffield United chce kupić dwóch Argentyńczyków - Osvaldo Ardilesa i Ricardo Villę. Skontaktował się z nim menedżer Manchesteru United, Harry Haslam, który zdradził mu, że zawodnikami interesuje się też City.
Prezes City, Peter Swales powiedział mu, że City szuka pomocnika, ale nie jest w stanie ściągnąć swojego celu nr 1, Briana Talbota z Ipswich Town, który potem przeszedł do Arsenalu. - Masz pomysł, kogo moglibyśmy kupić? - spytał. Dziennikarz przypomniał sobie, że podczas mistrzostw świata komentator BBC, Barry Davies wspomniał, że Kazimierz Deyna byłby chętny grać w zachodniej Europie.
Prezes City zainteresował się tematem, szczególnie gdy usłyszał, że Roberts ma numer telefonu do selekcjonera reprezentacji Polski, Jacka Gmocha. Gmoch spotkał się z dziennikarzem przy okazji wizyty w Manchesterze, kiedy chciał poznać metody treningowe Man United. Gmoch, jak relacjonuje Roberts, powiedział, że Deyna chciałby wyjechać za granicę, a Manchester City jest klubem, który by mu pasował. Stwierdził też, że Deyna jest w wystarczającej formie, by przez co najmniej dwa lata grać na najwyższym poziomie.
Deyna był wtedy porucznikiem w polskiej armii i grał w Legii Warszawa. City musiało więc negocjować z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, polskim rządem i polską armią. Jedynym udogodnieniem był brak problemów z komunikacją - w angielskim klubie w roli szefa cateringu pracował Polak, George Bergier, który służył za tłumacza.
Armia zgodziła się zwolnić Deynę, ale PZPN czekał ze sfinalizowaniem transferu do przyjazdu pociągu z fotokopiarkami i sprzętem medycznym, które były częścią umowy. City wydało na Deynę około 100 tysięcy funtów, co nawet dzisiaj wydaje się wielce okazyjną ceną. Polak nie zrobił w Manchesterze oszałamiającej kariery, ale zapadł kibicom w pamięć. Gdy menedżerem drużyny był Malcolm Allison Deyna grał głównie w rezerwach, choć był chwalony za niesamowite umiejętności. - Nie potrzebuję Malcolma Allisona, żeby usłyszeć, że jestem wielkim piłkarazem. Pele powiedział mi, że jestem wielkim piłkarzem - mówił Deyna.
Kolejny menedżer City, John Bond też nie docenił talentu polskiego zawodnika, który nie pasował do stylu gry drużyny. - Problem jest taki, że Deyna nadaje na innych falach. On włączył Radio Four, reszta słucha Radio Luxembourg - stwierdził ówczesny menedżer Stoke City, Alan Durban. W styczniu 1981 roku Deyna został sprzedany do San Diego Sockers, gdzie grał do 1987 roku. Przez kolejne parę lat był trenerem w Stanach Zjednoczonych, aż do tragicznej, przedwczesnej śmierci w wypadku samochodowym w 1989 roku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.