Domyślne zdjęcie Legia.Net

Takie mecze oddalają od mistrzostwa

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

23.11.2009 08:37

(akt. 16.12.2018 21:16)

Co roku sytuacja się powtarza. Bilans z najsilniejszymi drużynami ekstraklasy Legia ma przynajmniej wyrównany, a mistrzostwo kraju przegrywa postawą w spotkaniach z zespołami, z którymi nie ma prawa tracić punktów. W tym sezonie jest podobnie. Wygrane z Wisłą Kraków (1:0), Lechem Poznań (2:0), a z drugiej strony porażka z najgorszą w lidze Odrą Wodzisław (0:1) czy remisy na własnym stadionie z Cracovia (0:0) i Polonią Warszawa (1:1).

- Odkąd pamiętam Legia traciła wiele punktów ze słabszymi od siebie zespołami, a nie tylko za mojej kadencji - stwierdził trener Jan Urban. - Musimy usiąść w szatni i zastanowić nad przyczyną takiej gry, jaką pokazaliśmy w piątek z Polonią. Nie wiem z czego to wynikało, ale cały zespół zagrał słabsze spotkanie. Myślałem, że wygrana z Wisłą na wyjeździe nas podbuduje, a widzę, że stało się odwrotnie - powiedział Miroslav Radović.

Legia stała się bardzo przewidywalną drużyną. Tworzą ją dobrzy zawodnicy, ale o podobnej charakterystyce. Maciej Iwański, Marcin Smoliński, Piotr Giza, Radovic, Maciej Rybus - gracze środkowej linii, dobrze wyszkoleni technicznie, potrafiący utrzymać się przy piłce, ale tracący większość swoich walorów w chwili, kiedy przyjdzie im grać pod presją przeciwnika, który zagęści środek pola i skoncentruje się na destrukcji, jak w miniony piątek. Są wtedy bezradni, stąd poszukiwania defensywnego pomocnika. - Ja nie jestem stworzony do gry w takich warunkach, kopania piłki pod pole karne rywali - żalił się Smoliński. To aluzja do stanu murawy przy Łazienkowskiej, która jest beznadziejna. - Aż strach pomyśleć, że my na niej mamy zagrać jeszcze dwa spotkania - dodał Iwański.

Druga sprawa, to stabilizacja składu, a właściwie jej brak. Tylko czterech zawodników - Jan Mucha, Inaki Astiz, Radović i Iwański wystąpili we wszystkich ligowych spotkaniach, pozostali musieli pauzować, w zdecydowanej większości z powodu kontuzji. Opuszczone treningi, udział tylko w meczach (Bartłomiej Grzelak, Takesure Chinyama) od razu odbiły się na dyspozycji fizycznej. - Łapały mnie skurcze. Tak to jest gdy się tylko gra nie trenując, nie jestem w stanie wytrzymać całego spotkania - przyznał Grzelak.

To zmusza Urbana do szukania nowych rozwiązań i zmian składzie. Jedna, dwie - są jeszcze do przyjęcia, ale więcej roszad przeważnie negatywnie wpływa na zespół.

Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.