Domyślne zdjęcie Legia.Net

Terminarze, kibice i coś jeszcze...

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

28.08.2007 11:52

(akt. 22.12.2018 08:32)

Dyskusje między kibicami Legii, Lecha, Wisły i innymi wrą. Prześcigają się oni w znajdowaniu argumentów przemawiających za ich klubem i szukają wyższości swoich ulubieńców. My mamy najlepsze transfery, my mamy najlepszych kibiców, my mamy najrówniejszy skład, my mamy najlepszego trenera, my mamy wyższy budżet... Ostatnio po raz kolejny argumentem przeciwko liderującej Legii stał się terminarz
Czy słusznie? Cóż. Jak się nie ma czego przyczepić, to każdy argument jest dobry. A przecież w końcu i tak każdy zagra z każdym... Jednak faktem jest, że kolejność gier może być sprzyjająca bardziej, lub mniej, dla wyników. Jest sprawą oczywistą, że gdy drużyna jest w trakcie budowy, to lepiej dla niej grać najpierw z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Natomiast dla drużyny zwartej i zgranej lepiej jest, gdy grają z rywalami w budowie jak najszybciej. Szybciej w wysokiej formie będą kluby grające w europejskich pucharach. Teoretycznie wolą one grac z silnymi rywalami będąc u szczytu formy, ale też gra trzy razy w tygodniu z silnymi przeciwnikiem nie jest w ich interesie. Czy zatem możliwy jest układ idealny dla każdej drużyny? Raczej nie. Nigdy nie znajdzie się złotego środka. Nigdy nie będzie tak, że rywale będą dobrani idealnie do aktualnej formy. To raczej trener jest od przygotowania formy na każdego przeciwnika. A nawet najlepsze przygotowanie nie daje 100% gwarancji, że będzie się cały czas wygrywać. Każdy zna swój układ gier i do niego się stosuje. Jeśli się twierdzi, że ktoś świadomie ustalił lepszy grafik jednemu klubowi, a innym gorszy i w ten sposób faworyzuje kogoś, to niech ma ku temu dobre uzasadnienie. Zakładamy, że chcę komuś ułatwić utrzymanie w pierwszej lidze. Jak mogę to zrobić? Muszę przeanalizować składy, transfery, zmiany trenerów. Także sytuację wewnątrz pozostałych klubów. Dalej muszę przewidzieć kto będzie groźny i kiedy będzie groźny. I to jeszcze przed początkiem przygotowań do sezonu! Bo terminarz jest znany wcześnie. Muszę też przewidzieć komu i kiedy przytrafi się jakaś kontuzja... No i jeszcze muszę uprzykrzyć życie rywalom wybierając im najcięższe mecze w potencjalnie najgorszym dla nich momencie... Wybaczcie, ale tu trzeba być jasnowidzem... Tym samym świadome układanie terminarza pod konkretną drużynę trzeba odrzucić. Życie weryfikuje wartość przeciwników. Drużyna nie wygra ligi, jeśli gra nierówno. Trener Jan Urban przewidywał, że to będzie wyrównany sezon. Typował kilka klubów do walki o mistrzostwo. Wisła, Lubin, Bełchatów, Grodzisk Wielkopolski, Poznań, Kielce i oczywiście Legia, to z pewnością faworyci. Są w naszej lidze tacy, którzy grali z powyższymi klubami raz, dwa, trzy lub nawet cztery razy w tej rundzie. Dlatego trudno porównywać ilość punktów u każdego uczestnika rozgrywek. Największe pretensje może mieć Bełchatów, bo nie dość, ze gra w pucharze UEFA, to jeszcze ma za sobą mecze z Koroną, Lubinem, Wisłą i z Groclinem. Czy dziwi zatem ich pozycja w środku tabeli? Czy eksperci nie wezmą terminarza w rękę zamiast biadolić co do ich wyników? Natomiast co winna jest Legia, że grała tylko z Groclinem? Teoretycznie powinno być tak, ze GKS będzie się teraz piąć w górę tabeli, a Legia stopniowo będzie spadać... ale tylko teoretycznie. Bo Mecze z teoretycznie słabszymi trzeba wygrywać tak samo, jak mecze z równorzędnymi, czy nawet z silniejszymi rywalami. Każda z drużyn z czołówki zagra z każdym. Jedni będą mieć trudnych rywali jeden po drugim, inni w różnych częściach sezonu. Skoro GKS gra w pucharze UEFA i już na początku ligi trafiły się mecze z silnymi ligowcami, to można było przygotować się odpowiednio na początek sezonu i zbierać punkty z każdym z nich. Z kolei Legia jeśli grała z teoretycznie słabszymi klubami, to konsekwentnie winna była zbierać punkty. Inną sprawą jest styl, a inną wynik. Legia może nie gra zbyt pięknie, ale do bólu efektywnie... Dlatego jest teraz liderem, czy to się komuś podoba, czy nie. Wkrótce się okaże czy będzie nim do końca... Oczywiście spekulacje nie ustaną. Kibice nadal będą się prześcigać w ocenach kto jest mocny a kto nie. I faktycznie trzeba przyznać, że terminarz sprzyja atakom na Legię. Co prawda patrząc na ostatnie osiągnięcia nie rozumiem dlaczego Korona ma być mocniejsza od grającego przecież w pucharze UEFA Groclinu, ale rozumiem, że poza Cracovią (jak by nie patrzeć 4 miejsce w poprzednich rozgrywkach) pozostali rywale byli co najwyżej średni. Jednak rodzi się taka refleksja – skoro mocny w naszej lidze jest GKS, Lubin, Lech i Wisła, to jaka ta nasza liga jest? Patrząc na starty tych drużyn w ostatnich edycjach europejskich pucharów mina rzednie... A to przecież w grze przeciwko klubom innych krajów weryfikujemy siłę naszych zespołów. Smutno się robi, gdy najsilniejsze polskie kluby wcześnie odpadają z pucharów... i to z co najwyżej średniakami. Smutne jest, gdy awans dwóch polskich drużyn do fazy zasadniczej pucharu UEFA jest wielkim sukcesem. Pozostaje nam kibicowanie tym słabym silnym, którzy grają jeszcze w pucharze UEFA... Dlaczego? Bo ich sukcesy sprawią, że zostanie mistrzem Polski będzie znaczyło coś więcej, niż mistrzostwo (z całym szacunkiem) Bangladeszu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.