Tomas Pekhart

Tomas Pekhart: Myślę, że fizycznie nie będzie problemu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia Warszawa

01.02.2023 18:45

(akt. 01.02.2023 18:57)

Tomas Pekhart był gościem programu LEGIA ON na YouTube. Czeski napastnik, który ostatnio ponownie zawitał na Łazienkowską i podpisał 1,5-roczny kontrakt, mówił o powrocie do klubu, radości, najlepszych momentach w barwach "Wojskowych", pobycie w Turcji, kwestiach fizycznych oraz celach na wiosnę.

– Gdy opuściłem Legię, to oglądałem jej mecze, choć czułem się tak, że bardzo chcę tu być, lecz nie mogę. Ale teraz wróciłem do domu, z czego jestem niezwykle szczęśliwy wraz z rodziną, to najważniejsze. Przeszedłem testy medyczne, podpisałem kontrakt, a we wtorek odbyłem pierwszy trening z zespołem. Cały czas szukam mieszkania.

– Byłem w regularnym kontakcie z kolegami z Legii, wymienialiśmy się wiadomościami. Za kim tęskniłem najbardziej? Za Filipem Mladenoviciem, z którym mieszkałem przez dwa lata w LTC, i Arturem Jędrzejczykiem, który gdy odchodziłem, to mówił: "Tomi, zostań, bo ja już nie będę miał tu żadnego kolegi". Teraz, gdy znowu przeniosłem się do Warszawy, "Jędza" także jest szczęśliwy.

– Która liga jest dla mnie lepsza – polska czy turecka? To też zależy od tego, w jakim jesteś klubie. Gdybym reprezentował Galatasaray, to może czułbym się super, bo napastnik ma tam dużo okazji do strzelenia gola. Grałem jednak w zespole ze środka tabeli (Gaziantep FK – red.), gdzie nie było zbyt wiele możliwości dla snajpera. Z początku wygraliśmy pierwsze 4-5 meczów, wyglądało to obiecująco, ale z dnia na dzień coś się zmieniło. Nie graliśmy dobrze, przegrywaliśmy, do tego nie płacili pieniędzy. Jak piłkarz nie ma czystej głowy, to nie jest to komfortowe. Tamtejsza liga jest wyżej w rankingu, lecz lubię ekstraklasę. Wracam z większym doświadczeniem. Czas w Turcji okazał się dla mnie trudny, a teraz cieszę się, że wróciłem do klubu, który dał mi dużo.

– Gdy podpisałem tutaj pierwszy kontrakt, to od początku czułem się zajebiście w klubie, a także niezwykle dobrze na murawie. Atmosfera w drużynie jest taka, że radość towarzyszy nam nie tylko na boisku, ale i poza nim. Bardzo mi tego brakowało.

– Najlepsze momenty w Legii? Dwukrotne zdobycie mistrzostwa Polski, wywalczenie korony króla strzelców, kilku indywidualnych statuetek, urodziła mi się tu druga córka. To wyjątkowe chwile, które się pamięta. Cztery gole z Zagłębiem? Świetna sprawa, niezapomniane przeżycie, coś specjalnego. Dominik Hładun (bronił wtedy jeszcze w Lubinie – red.) już tego nie kojarzy, ale ja dokładnie pamiętam ten występ. Zdobyłem cztery bramki, szkoleniowiec Michniewicz ściągnął mnie z boiska po nieco ponad godzinie gry. Powiedziałem: "Trenerze, dlaczego? Pograłbym 20 minut dłużej i dołożyłbym jeszcze 2-3 trafienia", bo to był ten dzień. Bodajże trzy tygodnie wcześniej doznałem urazu i to był mój pierwszy mecz od początku. Nie czułem się na 100 procent, nie wiedziałem czego mogę oczekiwać od nogi. Okazało się, że strzeliłem cztery gole. Szkoda, że wtedy, po przerwie spowodowanej pandemią, spotkania odbywały się bez udziału kibiców.

– Fani Legii są wyjątkowi, tworzą wspaniałą atmosferę. Jeszcze przed podpisaniem pierwszego kontraktu zrobiłem filmik z trybun i wysłałem kolegom. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Gdy grałem w Grecji, w AEK-u Ateny, to doświadczyłem podobnych przeżyć, ale występowaliśmy tam na Stadionie Olimpijskim, z bieżnią. Tutaj, przy Łazienkowskiej, kibice są bliżej nas. Tu jest zdecydowanie lepiej.

– Dlaczego numer 7? Bo nie było innej opcji (śmiech). Miałem do wyboru 7 i 21. Z szacunku do Rafy Lopesa (występował w Legii z 21 – red.), zdecydowałem się na siódemkę. Nie do końca szczęśliwa? Wszyscy to mówią, lecz Domagoj Antolić bardzo dobrze radził sobie z 7 na plecach. Numer nie ma dla mnie większej różnicy. Okej, dziewiątka jest super, ale nie była dostępna. Wziąłem więc to, co było.

– Na ile minut gry jestem obecnie gotowy? Sądzę, że mogę spokojnie zagrać część meczu. Gdy rozwiązałem kontrakt z Gaziantep, to potem wystąpiłem jeszcze w kadrze Czech przeciwko Turcji. Później wyglądało to tak, że w pierwszych tygodniach pracowałem indywidualnie, a następnie trenowałem z zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej w Czechach. Teraz, po badaniach lekarskich, myślę, że fizycznie nie będzie problemu. Sztab bardzo dobrze zna moje ciało i wie, co trzeba, bym znalazł się na poziomie, na jakim chcę być. Rozmawiałem z trenerem i sądzę, że w następnym spotkaniu pojawię się już na ławce, może zagram nawet trochę czasu.

– Cele na wiosnę? Myślę, że mamy bardzo dobrą drużynę, możemy jeszcze powalczyć o jakieś trofeum. Ekstraklasa jest tak otwarta, że jak Raków nie wygra dwóch meczów, a my będziemy zwyciężać, to na koniec sezonu może się coś jeszcze wydarzyć. Jesteśmy w stanie odrobić straty. W Legii cały czas jesteśmy pod presją, trzeba wygrywać. Uważam, że teraz ekipa z Częstochowy pierwszy raz znajdzie się w takiej sytuacji, pojawią się oczekiwania związane z tytułem. Nie będzie to dla nich łatwa runda. Chciałbym też zdobyć Puchar Polski, którego mi brakuje.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.