Tomasz Bartnik: Trening w domu ma w sobie coś z parodii
13.04.2020 13:15
Nie ma możliwości, by wejść solo na strzelnicę i poćwiczyć?
- Kluby dostały nakaz zamknięcia strzelnic. Czysto teoretycznie, można się porozumieć, co do ewentualnego treningu. To moja praca, jednak klub miałby przez to kłopoty z powodu nie przestrzegania reguł, które zostały wprowadzone dla bezpieczeństwa. Nie próbujemy robić dziwnych manewrów. Każdy przestrzega przepisów i tak samo jest z Centralnymi Ośrodkami Sportu. Pozostaje mieszkanie i czekanie.
Jak wygląda trening w domu?
– Inaczej. Mówiąc brutalnie, ma to w sobie coś z parodii. Mam do dyspozycji elektroniczny trenażer, który imituje ruch broni i obraz strzału. Widzę, gdzie posłałem ”kulę” na ekranie komputera. Odbiera to jednak czucie strzału. Powiedziałbym, że oddaje to 30 procent treningu wykonywanego w normalnych warunkach. Do tego mam mieszkanie, które ma nieco ponad 40 metrów kwadratowych. Od miejsca strzału do ściany mamy trzy metry, a w postawie leżącej, jeszcze mniej. Zaczyna się przy tym problem z wysokością całej tarczy. Centymetr w dół czy górę powoduje kłopoty z przyrządami, a to powoduje wręcz potrzebę siłowania się z karabinem. To w pewnym stopniu niebezpieczne, bo może popsuć wyrobione nawyki. Ale trzeba jakoś trenować, a to mimo wszystko jest najbardziej zbliżone do ćwiczeń na strzelnicy.
Jest pan mistrzem świata, może medal na ogrzyskach byłby impulsem dla rozwoju strzelectwa?
- Kiedy Renata Mauer-Różańska strzelała, ja zaczynałem treningi. Byłem pod wrażeniem tego, co robią zawodnicy na igrzyskach olimpijskich. Medal Sylwii Bogackiej w 2012 roku wywołał pewne zainteresowanie. Dzieciaki zobaczyły, że istnieje coś takiego, ale minęło po pół roku i było już tak samo, jak zazwyczaj. Myślę, że medal w Tokio niczego nie zmieni, aczkolwiek poprawi sytuację trenujących już zawodników. To wpłynie na finanse całej dyscypliny i zapewni jej spokojną przyszłość. Wtedy pojawia się kilku lepszych zawodników. Koszty strzelectwa są ogromne. Niemcy zrobili prezentację, w której przeciętny osprzęt zawodnika wyceniono na ponad szesnaście tysięcy euro.
Pierwsze wejście na strzelnicę po epidemii koronawirusa będzie niosło więcej obaw czy podniecenia?
- Boję się, że lufa może tego nie przetrwać! Będę bardzo zadowolony, gdy będę mógł znów udać się na strzelnicę. W listopadzie będą pierwsze ważne zawody - eliminacje do mistrzostw Europy, które odbędą się na przełomie lutego i marca 2021 roku w Finlandii. Wcześniej będzie można mówić o strzelaniu dla przyjemności. To wręcz jak sezon przerwy.
Pytanie o słuszność przełożenia igrzysk olimpijskich jest retoryczne?
- Tak i nie. Patrząc na dotychczasowy substytut treningu i ewentualność, że z końcem maja wszedłbym na strzelnicę, mógłbym się przygotować do igrzysk. Gdyby przesunięto je na jesień, byłbym w stu procentach pewien swoich działań. Obecnie podtrzymuję pewne elementy treningu i w dwa miesiące jestem w stanie wrócić do dobrej dyspozycji. Ale to perspektywa strzelectwa. Dla mnie optymalne byłyby igrzyska w tym roku, ale pozostaje kwestia tego, czy byłoby to możliwe.
Cały wywiad z zawodnikiem CWKS Legia Warszawa można przeczytać tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.