News: Tomasz Brzyski: Starszy też może

Tomasz Brzyski: Nie jestem z siebie zadowolony

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.03.2014 17:42

(akt. 04.01.2019 13:11)

- W tym roku nie jestem zadowolony ze swojej gry. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach udowodnię swoją wartość. Chcę pokazać, że mogę być potrzebny, notować kolejne asysty. Jedna runda to za mało. Jesienią pokazałem, że potrafię grać w piłkę, ale teraz muszę to potwierdzać – w kolejnych miesiącach i latach. Mam jeszcze przez rok ważny kontrakt z Legią i chcę go wypełnić jak najlepiej. Chodzi o to by wszyscy byli ze mnie zadowoleni i bym ja był z siebie zadowolony - mówi w rozmowie z Legia.Net lewy obrońca Legii Tomasz Brzyski.

- Runda jesienna była dobra w moim wykonaniu, byłem z siebie zadowolony, dobrze się czułem. Gra sprawiała mi radość, pomagałem kolegom w zdobywaniu bramek. Zaliczyłem 9 asyst, zostałem doceniony przez trenera reprezentacji Polski – to było naprawdę dobre pół roku. Selekcjoner jeździł na mecze ligowe, obserwował piłkarzy i wpadłem w oko, spodobałem się. Dostałem trzy powołania, z pierwszych dwóch szans gry byłem zadowolony, zaś z tej ostatniej nie do końca. Miałem okazje gry na swojej pozycji, ale nie wykorzystałem jej na tyle, ile mogłem.


Twoja lewa noga im starsza tym lepsza?


- Jest chyba cały czas w takiej samej dyspozycji (śmiech). Choć ostatnio wygląda to gorzej, nie ma już tylu asyst. Rywale zwracają większą uwagę na to jak gram i jakie piłki zagrywam. Ale ogólnie z tą nogą jest tak, że nad pewną powtarzalnością trzeba dużo pracować. Jak byłem młodszy bardzo wiele czasu poświęcałem temu, by choć jedną nogę mieć dobrą. W jakimś stopniu mi się to udało. Może nie jest bliska doskonałości, ale mogę być ze swojej lewej nogi zadowolony.


Wspomniałeś, że w kadrze zagrałeś na swojej pozycji. A jaka ona jest? Jesienią zaczynałeś na lewej obronie, ale wraz z biegiem czasu, urazami coraz częściej grałeś na lewej pomocy, uzupełniałeś się z Jakubem Wawrzyniakiem. To która pozycja jest twoja?


- Jednak podstawą jest lewa obrona. Owszem jak nie było Koseckiego, Żyry to wtedy pojawiałem się na lewej pomocy, ale to jakby w zastępstwie, można powiedzieć, że z konieczności. Byłem w dobrej dyspozycji i nie przeszkadzało mi to. Ale wolę grać na obronie, tam się lepiej czuję.


Rundę wiosenną zacząłeś dobrze, ale ostatnie dwa-trzy mecze są pod kreską. To kwestia innych zadań na boisku czy gorszej dyspozycji?


- Pasuje mi rola nakreślona przez trenera Henninga Berga, ale nie wszystko wychodzi tak jak powinno. W założeniu lewi i prawi obrońcy powinni grać bardzo wysoko, ale w moim przypadku średnio to wygląda. Na razie nie jestem w tym roku zadowolony ze swojej gry. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Być może już rywale wiedzą, że z lewej strony często powstaje zagrożenie i nauczyli się temu przeciwdziałać, robią wszystko by tych akcji lewą stroną było jak najmniej. Jak prześledzimy tegoroczne mecze, to moich ofensywnych wyjść do przodu nie jest za dużo, jesienią było ich znacznie więcej. Wtedy wbiegałem pod pole karne rywali 7-8 razy w ciągu jednej połowy, teraz 2 może 3...Także nie wygląda to dobrze, wymagam od siebie więcej.


Może po prostu szykujesz formę na fazę play-off?


- Znakomicie czułem się w styczniu, podczas sparingów. Może faktycznie trochę za szybko przyszła ta wysoka dyspozycja. Teraz niby czuję się dobrze, jestem w dobrej formie, ale czegoś brakuje. Nie ma tej ofensywnej gry, za którą kibice mnie cenili, czyli takiej do przodu, z dużą ilością dośrodkowań i strzałów. Muszę sobie to wszystko przeanalizować na spokojnie, wyciągnąć wnioski z tego, dlaczego tych okazji jest teraz dla mnie dużo mniej.

 

Bardzo byliście na siebie źli po meczu z Wisłą? Prowadziliście 2:0, graliście w przewadze i w zasadzie nie mieliście prawa nie wygrać…


- Mieliśmy ten mecz już wygrany i remis jest dla nas porażką. Zamiast po przerwie zagrać na dużej koncentracji i dążyć do strzelenia trzeciej bramki, zagraliśmy rozkojarzeni. Coś takiego jak się wydarzyło w drugiej połowie, nie miało prawa się wydarzyć. Niby fajnie sobie rozgrywaliśmy piłkę, prowadziliśmy 2:0, rywale wyszli z paroma akcjami i nagle zrobił się remis. To nas zszokowało.Niby mieliśmy wszystko pod kontrolą, a tu nagle przeciwnik wyprowadził dwa zabójcze ciosy. Próbowaliśmy się po nich podnieść, ale nie wyszło. Jesteśmy źli i to bardzo, ale wyłącznie na siebie. Taki wynik to wyłącznie nasza wina – tych co grali na boisku. Musimy porażkę przyjąć na klatę i szybko się podnieść. Świat się jeszcze nie zawalił, ale ta wpadka jest dla nas ostrzeżeniem.


Z boku to wyglądało tak, jakbyście poczuli się na tyle pewnie, że zapomnieliście o dyscyplinie taktycznej. Każdy chciał się pokazać z przodu, coś strzelić czy dograć, jakbyście zapomnieli o swoich zadaniach.


- Dokładnie tak było, w pierwszej połowie wszystko fajnie wyglądało. W drugiej koncentrację, zastąpiło rozluźnienie. Wszyscy już myśleli, że mecz jest wygrany. Ale spotkanie trwa 90 minut i Wisła nam to pokazała. Rywale grali do ostatniego gwizdka, a my trochę o tym zapomnieliśmy.


A może demobilizująco na was wpływa fakt, że i tak o wszystkim zdecyduje maj i mecze w fazie play-off po podziale punktów?


- Nie, to nie tak. My chcieliśmy i nadal chcemy udowodnić, ze jesteśmy najlepsi w tej lidze. Zakładaliśmy, że musimy zdobyć jak największą ilość punktów, aby później mieć zapas. Nie można liczyć tylko na maj, że na ten okres przyjdzie szczyt formy. Może być przecież inaczej, a to mogłoby prowadzić do utraty mistrzostwa. Dlatego myślimy o kolejnym meczu, trenujemy z tygodnia na tydzień, nie dopuszczamy do siebie myśli, że moglibyśmy nie obronić tytułu. Po podziale punktów chcemy mieć jak najwięcej przewagi nad pozostałymi drużynami.


Po odejściu Jakuba Wawrzyniaka jesteś jedynym lewym obrońcą, w zasadzie można powiedzieć, ze trudno sobie wyobrazić teraz drużynę bez ciebie. Spodziewałeś się przychodząc na Łazienkowską, że będziesz pełnił tak ważną rolę w zespole?


- Nie przesadzajmy… Jestem ambitny, ale przychodząc do Legii miałem za zadanie wywalczyć miejsce w składzie i było to naprawdę trudne zadanie. Jestem taką zadziorą, jak postawię sobie cel, to uparcie do niego dążę. Wychodzę z założenia, że jak będę dawał z siebie wszystko na treningach, to ktoś to zauważy i da mi szansę. Pierwsze pół roku nie było w moim wykonaniu najlepsze, ale już następne sześć miesięcy wykorzystałem jak potrafiłem. To przyniosło efekt w postaci udanej jesieni, ale teraz nie jestem zadowolony ze swojej gry. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach udowodnię swoją wartość. Chcę pokazać, że mogę być potrzebny, notować kolejne asysty. Jedna runda to za mało. Pokazałem, że potrafię grać w piłkę, ale teraz muszę to potwierdzać – w kolejnych miesiącach i latach. Mam jeszcze przez rok ważny kontrakt i chcę go wypełnić jak najlepiej. Chodzi o to by wszyscy byli ze mnie zadowoleni i bym jak był z siebie zadowolony.

 

Trzy tygodnie już kibice czekają na tysięczną wygraną w historii klubu. Rozumiem, że przywieziecie zwycięstwo z Gliwic?


- Musi być. Tak jak powiedziałeś, to już trzy mecze bez wygranej. Ten fakt musi nas podwójnie zmobilizować. Damy z siebie w meczu z Piastem 120 procent. Musimy wygrać i wracać z Gliwic zadowoleni.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.