News: Tomasz Frankowski: Nikolić mi imponuje

Tomasz Frankowski: Nikolić mi imponuje

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

26.04.2016 10:13

(akt. 07.12.2018 15:15)

- Węgier imponuje skutecznością od początku sezonu, jesienią ciągnął Legię za uszy, strzelił ponad 60 procent goli, więc mam dla chłopaka duży szacunek. Dawno zapewnił sobie tytuł króla strzelców. Kiedyś strzeliłem 25 goli w 26 meczach. Spodziewałem się, że Nikolić wyprzedzi mnie w sezonie zasadniczym, a nie dopiero w rundzie finałowej. Ale to i tak genialny wynik legionisty. Genialny wynik. Szkoda, że ostatnio przystopował, ale zostały mu cztery spotkania - nic straconego, by przekroczył 30 goli. Omijają go kontuzje, tak jak mnie - wtedy też grałem we wszystkich meczach - ocenia w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Tomasz Frankowski.

Jak pan scharakteryzuje Węgra?


- Ma podobną sylwetkę do mojej. Dość oszczędnie porusza się po boisku, szczególnie w grze obronnej. W ataku umie się ustawić, ma nosa do zdobywania bramek, czego nie zauważam np. u Prijovicia, który każdego gola musi wyszarpać. Sprytny Nikolić umie wykorzystać błędy obrońców.


Obrońcy nauczyli się grać przeciwko Węgrowi?


- Mają i, jeśli zostanie w Polsce, dalej będą mieli z nim problemy. Widziałem, że wartość Nikolicia urosła do 3,5 miliona euro i za taką kwotę Legia pewnie puści go latem w świat. W styczniu przewidywałem, że wiosną trudniej mu będzie o bramki, doświadczyłem tego na własnej skórze. Jesienią 2004 roku zdobyłem 19 bramek, wiosną 2005 sześć.


Zimą Nikolić miał ponoć doskonałą ofertę z Chin i mógł jechać. Wolał zostać w Legii.


- Nie chcę mi się wierzyć. Do Legii przyszedł za darmo, nie wydaję mi się, że tylko po to, by zdobywać laury w Polsce. Trzy-cztery lata temu kopał piłkę na Węgrzech, pewnie za 100 tys. euro rocznie. Tutaj dostał dwa-trzy razy więcej, więc albo ktoś opowiada bajki, że odrzucił zarobki na poziomie 2-3 milionów euro rocznie, albo ta oferta nie była aż tak bajeczna.


Podoba się panu gra Legii Stanisława Czerczesowa?


- Wydaje się, że odzyska tytuł.


Zdziała coś w eliminacjach Ligi Mistrzów?


- To pytanie zadajemy sobie od 20 lat. Nastawiamy się na awans do fazy grupowej, ale zawsze ktoś jest lepszy. Cudów nie oczekuję. Spodziewam się - tradycyjnie - mocnego rywala w IV rundzie eliminacji LM i w efekcie grupy Ligi Europy. Gdyby jednak Czerczesowowi się udało, byłaby to wielka sprawa.


Jak pan odbiera połajanki Rosjanina wobec dziennikarzy?


- Najwyraźniej czuje się tak pewnie w Polsce oraz w warszawskim klubie, że pozwala sobie na zbyt wiele. To przywara trenerów, którzy osiągają sukces i nie powiem, że słoma wychodzi z butów, ale chyba jest zbyt pyszny. Nie ma szkoleniowca, który nigdy nie zostanie zwolniony i Czerczesowa - prędzej czy później - to spotka w Legii. Skromność i praca wystarczą, nie ma potrzeby targać dziennikarzy za uszy. Ale przechodziło przez to wielu trenerów: m.in. Franciszek Smuda, Michał Probierz czy nawet Mariusz Rumak.


Całą rozmowę z Tomaszem Frankowskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.