Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tomasz Jarzębowski: Chcę wrócić do Legii

Mariusz Ostrowski, Michał Bronowicki

Źródło: Legia.Net

11.11.2008 22:49

(akt. 18.12.2018 17:04)

- Nie wiem czy zostanę tutaj, czy wrócę do Legii lub wyjadę za granicę. Trudno mi powiedzieć. Żeby wrócić do Legii muszą mnie chcieć działacze i trenerzy. Wówczas pozostanie tylko kwestia dogadania się. Powiedziałem, że w polskiej lidze na pierwszym miejscu jest Legia Warszawa – zespół, w którym się wychowałem i któremu kibicuję praktycznie od urodzenia. Jeśli chodzi o kibiców Legii to cieszę się, że tak dobrze mnie przywitali - mówił po meczu szczęśliwy <b>Tomasz Jarzębowski</b>.
O mały włos przyczyniłby się pan do strzelenia przez Legię bramki. - Tak, chciałem grać do Krzysztofa Kozika. Nie zauważyłem Chinyamy, całe szczęście że Takesure nie strzelił z tego bramki. Czy pan i pana koledzy uważają, że ten sezon może być dla was bardzo udany? - Nie podniecamy się jeszcze tak bardzo. Choć to fakt, że mamy udaną serię. Mamy jeszcze cztery mecze, w tym rewanż przy Łazienkowskiej, a tam Legia nie przegrywa. To jest piłka i wszystko może się zdarzyć. Czego pana zdaniem zabrakło Legii w dzisiejszym meczu? - Trudno powiedzieć czego zabrakło. Mieli może ze dwie sytuacje, ale my zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie. Legia nie miała zbyt wielu setek, może oprócz sytuacji Chinyamy po moim zagraniu i szansie Rogera w pierwszej połowie, ale się poślizgnął. Natomiast my mieliśmy jeszcze dwustu procentową sytuację. Gdyby Piotrek Kuklis strzelił na 2:0 to mecz dla nas by się uspokoił. Czy była specjalna motywacja na Legię w zespole? - Nie, podchodzimy do każdego meczu z wolą zwycięstwa i to bez względu na to czy gramy z Wisłą czy z Legią. Chcemy przede wszystkim grać swoją piłkę. Pokazaliśmy dzisiaj, że nie przestraszyliśmy się Legii, podjęliśmy walkę i nie graliśmy nerwowo. Czy pan osobiście był bardziej zmotywowany na Legię. Wiadomo, że w grę wchodzi sentyment... - Może nie bardziej zmotywowany, ale to był dla mnie inny mecz niż wszystkie pozostałe, bo wiadomo, że grałem niejako przeciwko własnej drużynie, tam gdzie się wychowałem i tej której kibicuję. Potwierdziłem, że wkładam wszystkie siły w mecz dla drużyny, w której aktualnie gram. Legii strzeliłem w ostatnich sezonach nawet dwie bramki. Także dziś najbardziej liczyło się zwycięstwo mojego aktualnego zespołu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.