Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tomasz Jarzębowski czyta Biblię

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

13.07.2009 08:12

(akt. 17.12.2018 12:07)

- W polskich drużynach kwestia wiary jest tematem tabu. Ci, którzy ją w jakiś wyraźny sposób manifestują, są z reguły uznawani za fanatyków. Z drugiej strony wiara wśród piłkarzy kojarzy nam się z przeżegnaniem się przed meczem czy koszulką z napisem "Kocham Jezusa". A tu chodzi o to, aby wiara zawodników przekładała się na ich życie codzienne, na to, co robią na boisku i poza nim - opowiada <b>Łukasz Bujok</b>, który prowadzi zajęcia z grupą 16 piłkarzy, w tym z <b>Tomaszem Jarzębowskim</b> z Legii Warszawa.
Piłkarze z Ekipy Mistrza, jak sami się nazywają, spotykają się średnio raz na dwa tygodnie. Przez 45 minut, godzinę czytają Biblię, rozmawiają i modlą się. Grupa składa się głównie z piłkarzy GKS Bełchatów. Ci, którzy z bełchatowskiego klubu już odeszli, rozmawiają z Bujokiem indywidualnie i od czasu do czasu przyjeżdżają na rozmaite akcje charytatywne, aby poza grą podzielić się swoją wiarą z uczestnikami. - Wcześniej chodziłem do kościoła, ale jak większość Polaków po to, aby swoje odbębnić. A spotkania z Łukaszem sprawiły, że Pismo Święte mnie zafascynowało. On potrafi przełożyć to, cojest tam napisane, na nasz zwykły język. Jak przyszedłem do Bełchatowa, to coś takiego zaproponowałem Darkowi Pietrasiakowi, on z kolei przyprowadził Łukasza Gargułę. Podczas jednego ze spotkań u mnie w domu przyszedł Paweł Strąk, bo żona wysłała go po vegete. Jak zobaczył nas z otwartą Biblią, to najpierw pomyślał, że to jakaś sekta. Ale potem został - śmieje się Jarzębowski. - Jestem pewien, że to Jezus skierował moje życie na dobre tory. Teraz jestem znacznie spokojniejszy, inaczej podchodzę do pewnych spraw - zaznacza piłkarz, który nie należy do boiskowych mięczaków. - Dążę do tego, aby moje boiskowe grzechy zminimalizować. Wiadomo jednak, że podczas spotkania są emocje, nerwy. Czasem rywal zrobi coś nie tak, czasem sędzia pokaże w drugą stronę. I człowiek powie o dwa zdania za dużo. Ale potem, jak sobie to przemyślę na chłodno, to stukam się w czoło, że zrobiłem coś takiego - podkreśla piłkarz. Pomocnik opuścił GKS i wrócił do Legii. - Byłem pozytywnie zaskoczony, kiedy zobaczyłem, że w Legii przed wyjściem na mecz każdy zawodnik modli się lub spędza kilka minut w ciszy. Ja modlę się nie o zwycięstwo, ale o to, by dać z siebie wszystko, by zagrać na chwałę bożą. Bo Bóg zawsze nam pomaga. W pewnym sensie konsultowałem z Nim swój transfer do Legii, poświęcając go w modlitwie - zaznacza.

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.