Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tomasz Jarzębowski: Zawsze kibicowałem Legii

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

26.05.2007 12:05

(akt. 23.12.2018 03:22)

- Kibice z Warszawy nie wybaczyliby piłkarzom porażki z Zagłębiem. Dwa razy jako zawodnik Legii przeżywałem na Łazienkowskiej mistrzostwa Polski innych drużyn i wiem jakie to fatalne uczucie. Zawsze kibicowałem tej drużynie, a ostatnio oczywiście też śledziłem jej wyniki. W sobotę bardzo będę ściskał kciuki za chłopaków z Warszawy, oby urwali Zagłębiu chociaż punkt - mówi <b>Tomasz Jarzębowski</b>.
Adrenalina już skoczyła w górę? - Myślę, że największe napięcie zacznie się w sobotę. Pewnie przed samym meczem wszyscy poczujemy, jak ważne chwile przed nami. Oczywiście tytuł nie zależy już tylko od nas, bo chyba najważniejsze spotkanie rozegrane zostanie w Warszawie. Ale my na pewno musimy wygrać. Nie muszę chyba Pana, wychowanka Legii, pytać, jaki ma Pan stosunek do tego klubu. Ale założę się, że tak bardzo jak teraz jeszcze nie kibicował Pan Legii? - Zawsze kibicowałem tej drużynie, a ostatnio oczywiście też śledziłem wyniki. Oczywiście kiedy my graliśmy z Legią, to bardzo chciałem wygrać, bo przecież to moja praca. Ale rzeczywiście, w sobotę bardzo będę ściskał kciuki za chłopaków z Warszawy, oby urwali Zagłębiu chociaż punkt. Ma Pan kolegów w Legii. Rozmawiał Pan już z nimi, prosił o pełne zaangażowanie? - Kilku chłopaków z moich czasów jeszcze tam zostało. Nie muszę ich motywować, bo wiem, że dadzą z siebie wszystko. Tym bardziej że grają na własnym stadionie. Kibice nie wybaczyliby im porażki z Zagłębiem. Dwa razy jako piłkarz Legii przeżywałem na Łazienkowskiej mistrzostwa Polski innych drużyn i wiem, jakie to fatalne uczucie dla piłkarzy i dla kibiców. Może BOT GKS powinien zaproponować Legii specjalną premię? Takie przypadki się zdarzają, choćby teraz w Hiszpanii... - U nas chyba nikt nie wpadł na taki pomysł. Zresztą to chyba niepotrzebne, bo Legia jest w stanie pokonać lubinian. Nie wiem tylko, w jakim składzie zagra, bo słychać głosy, że nie wystąpią piłkarze, którzy w tym sezonie mają za sobą najwięcej gier. Z powodu kontuzji nie zagra też Vuković i to bardzo duże osłabienie, bo on był ostatnio w bardzo dobrej formie. Chociaż nie obawiam się tak bardzo, bo nawet ci piłkarze, którzy grali ostatnio mniej, są bardzo dobrzy. Jeśli się sprężą, to powinni wygrać z Zagłębiem. A może Pan obieca kolegom z Legii choćby kolację? - (śmiech) To już prywatna sprawa, ale na pewno do jakiegoś miłego spotkania dojdzie. Tytuł dla Zagłębia zależy tylko od jego piłkarzy, a wasz już nie. Ale większość fachowców i tak uważa, że to jednak BOT GKS jest w lepszej sytuacji. - Jestem innego zdania. Prawda jest taka, że to my trochę zawaliliśmy, bo gdyby nie ostatnie porażki, to już bylibyśmy mistrzami Polski. Teraz najważniejszy mecz rozegrany zostanie w Warszawie, chociaż nas wcale nie czeka łatwe zadanie w Szczecinie. Pogoń spadła już z ligi, ale to nie ma znaczenia. A zgadza się Pan z opiniami, że w tym roku mistrz Polski - obojętnie kto nim zostanie - będzie wyjątkowo słaby? - Każdy zespół miał w tym sezonie wahania formy. Nas to dopadło w końcówce rozgrywek, w najmniej oczekiwanym momencie. Czy mistrz będzie słaby? Obojętnie kto nim zostanie, to będzie chciał pokazać się w pucharach. W tym roku nie będzie to takie proste, bo niestety polskie drużyny nie są rozstawione. Rok temu Legia była w lepszej sytuacji. Ale nie poddajemy się na starcie. I BOT GKS, i Zagłębie mają spore budżety, więc jestem pewien, że w obu klubach będą wzmocnienia. Zresztą poczekajmy na rozstrzygnięcia. Mistrz może i będzie słaby, ale takich emocji w lidze jak w tym roku nie było dawno. - To prawda. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mistrzostwo decydowało się w ostatniej kolejce. Rok temu Legia sięgnęła po tytuł na dwa mecze przed końcem. Dla kibiców to na pewno znakomicie, dla nas - piłkarzy z Bełchatowa - już trochę mniej, bo prawda jest taka, że ten tytuł powinniśmy zdobyć dwie kolejki temu. Jeśli wszystko ułoży się po waszej myśli, to będziecie chyba wracać ze Szczecina najweselszym samolotem na świecie. - (śmiech) Chyba będziemy lecieć ze dwa dni. Jeśli zdobędziemy mistrzostwo, to na pewno zapanuje u nas euforia. Ale może też tak się stać, że ta największa radość będzie w Warszawie. Oby nie... Myślę, że to jednak my najbardziej zasłużyliśmy na ten tytuł. Ale poczekajmy... Rozmawiał: Bartłomiej Derdzikowski

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.