Tomasz Włodarczyk: Bal na Titanicu trwa
08.02.2016 08:17
- Nieśmiertelnym polskim przykładem, jak załatwia się te sprawy, będzie Robert Lewandowski. W styczniu 2014 roku ogłoszony jako nowy piłkarz Bayernu Monachium przez pół roku zasuwał w Borussii Dortmund tak, że został królem strzelców Bundesligi. Piłkarzowi dano pożegnać się z klasą. Zyskali wszyscy. Cierzniak będzie się żegnał w meczach przeciwko Sparcie Kazimierza Wielka i Spartakusowi Daleszyce. Jeśli działaczy Wisły tak bardzo bolało, że bramkarz postanowił podpisać kontrakt z innym klubem, do czego miał pełne prawo, mogli wziąć pieniądze. Legia chciała go mieć przy Łazienkowskiej już teraz. Rozwiązanie, któremu chętnie przyklasnęliby pozostali piłkarze z Reymonta - przyzwyczajeni do wielomiesięcznych zaległości w pensjach. Gdy nadarzyła się okazja, by dzięki transferowi choć trochę zasypać finansową dziurę, pośrednio wypięto się także na nich. Teraz Wisła szuka nowego bramkarza. Podsumujmy działania klubu: zapłaci nowemu piłkarzowi, zapłaci Cierzniakowi, nie dostanie pieniędzy z Legii. Bal na Titanicu trwa.
- Podobnych lub gorszych przypadków nasza liga widziała wiele. W tym roku identycznie potraktowany został Flavio Paixao w Śląsku Wrocław. Na uwagę zasługuje Legia, która mogła sobie pogrywać na zachowaniu Wisły, a właśnie zesłała do rezerw lvicę Vrdoljaka. Nic z tym nie robi PZPN ani władze Ekstraklasy. Tak, jakby panowało ciche przyzwolenie dla tej formy mobbingu pracownika. Winni są także, a może przede wszystkim, sami zawodnicy. Brakuje solidarności środowiska. Polski Związek Piłkarzy to fikcja. Nikt nie traktuje go poważnie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.