Transfer Carlitosa, czyli normalność?
04.07.2018 22:24
Zanim meritum tekstu - kilka faktów. Mistrzowie Polski zapłacą za zawodnika niespełna pół miliona euro, w umowie jest bonus w przypadku awansu stołecznego zespołu do Ligi Mistrzów (jak w przypadku Michała Pazdana, który kosztował 700 tys. euro, ale po awansie do Champions League legioniści dopłacili 100 tys. euro).
Czemu tak mało za Carlitosa? Po pierwsze Legia wykorzystała bardzo ciężką sytuację finansową Białej Gwiazdy. Dwa - choć opinie były jednoznaczne, to przedłużenie umowy z zawodnikiem przez klub nie było jednoznaczne. Znaczy wg polskich przepisów było, taką opnię wydali prawnicy, ale w teorii piłkarz mógł wystąpić do FIFA, a w tym przypadku wszystkie strony za dużo by straciły. Carlitos by czekał, tylko trenował. Wisła zostałaby bez pieniędzy, których potrzebuje. Jak tlenu.
Jak tlenu potrzebował także Lech takiego wizerunkowego wzmocnienia. Dlatego ostro walczył o Carlitosa. Trudno stwierdzić, czy Hiszpan był bardzo blisko Kolejorza, jak sugerowano, ale ostatecznie (chyba w poniedziałek) odrzucił możliwość gry przy Bułgarskiej. I choć w mediach społecznościowych wrzało, padały nierealne kwoty, to ostatecznie wybrał Warszawę. I tak realnie patrząc - trudno się dziwić. Stolica, perspektywa gry w Lidze Mistrzów, dobry kontrakt (podobny jak w oferowano mu w Poznaniu). No i kluczowa sprawa: Legia daje pieniądze od razu, a tych Biała Gwiazda potrzebuje.
I czas na meritum. Ten transfer cieszy, bo pokazuje, że nawet teoretyczni wielcy rywale, mogą wypracować porozumienie, zapomnieć o animozjach. Czyli zrobić coś, co jest normalnością w dużych ligach. Właściwie w każdej poważnej. Dziś ja jestem silny, to kupię od ciebie piłkarza, za kilka lat może to ty będziesz lepszy, to kupisz mojego. O ile się dogadamy na rozsądnych warunkach. Czy to się komuś podoba, czy nie, od lat Legia ciągnie tę ligę za uszy, regularnie reprezentując kraj w fazach grupowych europejskich pucharów. Powinno być czymś normalnym, że to do niej trafiają wyróżniający się zawodnicy. Wiadomo, część z nich decyduje się na wyjazd zagraniczny, wcale nie musi iść drogą przez Łazienkowską, jak Arkadiusz Reca czy Krzysztof Piątek. Ale inni, niegotowi, lub niemający ofert, które ich satysfakcjonują, już tak.
Bo choć prezes Dariusz Mioduski, jak słyszy, że liga jest słaba, ostro protestuje, to niestety liczby i wyniki mówią co innego. Dróg do wyjścia z tego kryzysu, marazmu, pewnie jest tyle, co osób interesujących się polskim futbolem na poziomie ligowym. Jednak najważniejszą jest ta, którą teraz podąża Carlitos. Taką cywilizowaną i normalną. Wiadomo, że kibice Wisły będą na niego wściekli, a legioniści czerwoni z radości i podniecenia, bo wyrwano gwiazdę za niewielkie pieniądze. Ale najwyższy czas, aby w końcu wszyscy zrozumieli, że to tylko kibicowskie przepychanki, raz jeden będzie narzekał na drugiego, drugim razem stanie się odwrotnie. Ot normalna sprawa w wyrównanej lidze, w której gra się 37 kolejek.
Najwyższy czas zrozumieć, że bez silnej Legii nie będzie silnego Lecha, a bez Lecha - Wisły i tak dalej. To nie przestępstwo, aby jeden klub wytransferował zawodnika do drugiego. OK, Carlitos był gwiazdą poprzedniego sezonu, na niego można spojrzeć nieco inaczej, ale generalnie, to najwyższy czas wrócić do normalności. Rywalizować na boisku, rywalizować o zawodników, ale pamiętać, że tworzy się całość. I współpracować.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.