Domyślne zdjęcie Legia.Net

Transferowe podsumowanie piłkarskiej jesieni

Jakub Grzeszkowski

Źródło: Legia.Net

14.12.2008 10:44

(akt. 18.12.2018 12:36)

Po dość obiecującej rundzie jesiennej, w tym również dwóch kolejkach rundy rewanżowej, nadszedł czas podsumowań. W dzisiejszej odsłonie warto przyjrzeć się poczynaniom transferowym stołecznego zespołu. Niewątpliwie jest co analizować. Działacze z Łazienkowskiej przyzwyczaili nas do pewnych niespodzianek kadrowych. Zapowiadali ofensywę. Największym hitem było sprowadzenia <b>Macieja Iwańskiego</b>. Eks gracz Zagłębia Lubin kosztował 650 tysięcy euro. Do tej pory jest to największa suma jaką wyłożono za transfer polskiego piłkarza między polskimi klubami.
Pierwszy transferZawodnikiem, który otworzył listę nowych graczy był Piotr Rocki. Były pomocnik grodziskiej Dyskobolii zasilił szeregi „Wojskowych” za darmo. „Rocky” co prawda był dogadany z Odrą Wodzisław, ale ostatecznie trafił na Łazienkowską. Entuzjastą tego transferu był trener Urban. Sam piłkarz jako rodowity Warszawiak wielokrotnie zapewniał o swojej miłości do stołecznego zespołu. Sympatię wśród kibiców zdobył po meczu finałowym Superpucharu Ekstraklasy. Dzięki jego trafieniu w końcówce spotkania warszawska Legia zdobyła trofeum po zwycięstwie nad Wisłą Kraków (2:1). Z czasem „Rocky” częściej zasiadał na ławce rezerwowych. Mimo wszystko szkoleniowiec „wojskowych” podkreśla, że Rocki ma duży wpływ na pozytywną atmosferę w szatni. Widać, że doświadczony zawodnik coraz częściej pełni rolę zmiennika, który może wykorzystać swoją szybkość na tle zmęczonego rywala. Mimo wszystko transfer Piotra Rockiego można uznać za udany. Oko trenera DowhaniaW przerwie letniej do stołecznego zespołu dołączył również ukraiński bramkarz, Kostiantyn Machnowskyj. Niespełna 20-letni piłkarz występował wcześniej w drużynie Łódzkiego Klubu Sportowego. Jest to niewątpliwie zawodnik wypatrzony przez trenera bramkarzy warszawskiego zespołu, Krzysztofa Dowhania. Bramkarz sprowadzony w miejsce Macieja Gostomskiego na razie dostaje szanse w drużynie Młodej Legii, w której spisuje się dość dobrze. Trener Urban nie boi się stawiać na młodego zawodnika również w meczach o Puchar Ekstraklasy. Mając status trzeciego bramkarza, jak na razie może konkurować z Wojciechem Skabą. Na ocenę trzeba jednak jeszcze poczekać, ale widać że Kostian to ogromny talent. Obrońca z Primera DivisionInaki Descara, bo o nim mowa, był zaskoczeniem dla kibiców warszawskiego zespołu. Do Legii przyszedł z renomą doświadczonego defensora, który ma za sobą występy w hiszpańskiej Primera Division. Były kapitan drużyny Levante w Warszawie z miejsca stał się bohaterem. W nim upatrywano przyszłą gwiazdę również polskich boisk. Szybko okazało się, że wpierw musi się przygotować do sezonu, później aniżeli koledzy z drużyny. Swoją szansę dostał dopiero w 5. kolejce piłkarskiej Ekstraklasy w meczu z Arką Gdynia. Po niespełna 15 minutach musiał opuścić boisko z powodu urazu. Ostatnio coraz częściej słychać o zarzutach korupcji, której miał się dopuścić grając w Hiszpanii. W wydanym oświadczeniu klub zapowiedział rozwiązanie kontraktu, jeśli zarzuty okażą się prawdziwe. Na dzień dzisiejszy również trudno oceniać transfer Descargi. Do tej pory nie miał możliwości zaprezentowania swoich umiejętności. Snajper bez celownikaO grze Mikela Arruabarreny w Legii napisano już chyba wszystko. Dyrektor sportowy, Mirosław Trzeciak, wypowiadał się w samych superlatywach na temat hiszpańskiego napastnika. W podobnym tonie mówił szkoleniowiec warszawskiej drużyny - Jan Urban. Wtedy też zdecydowano o tym, by zamiast Roberta Lewandowskiego sprowadzić zawodnika CD Tenerife. Niestety równie szybko okazało się, że rozreklamowany zawodnik nie wnosi za wiele do gry. Od początku sezonu został obdarzony ogromnym zaufaniem. Po nieudanym meczu z FK Homel, który rozegrano w Warszawie, coraz trudniej jest przebić mu się do meczowej ”osiemnastki”. Mikel strzelił jak na razie jedną bramkę i to w rozgrywkach Pucharu Ekstraklasy. Więcej trafień ma w Młodej Ekstraklasy. „Arru” miał być konkurentem dla Bartłomieja Grzelaka i Takesure Chinyamy. Transfer okazał się wielkim niewypałem. Działacze zapowiedzieli, że zawodnik, wart 200 tysięcy euro, zostanie w warszawskim klubie również na wiosnę. Bezpomocny pomocnikKolejnym piłkarzem, który zasilił szeregi „wojskowych”, jest Alberto Ortiz Moreno, popularnie zwany „Tito”. Były pomocnik rezerw Espanyolu został wypożyczony z opcją pierwokupu. Już dzisiaj wiadomo, że zawodnik zimą opuści stołeczny klub. W barwach Legii zadebiutował w spotkaniu 4. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze. W następnej potyczce ligowej podczas meczu z Arką Gdynia, podobnie jak w przypadku Inakiego Descargi, przytrafiła mu się kontuzja. Warto wspomnieć, że „Tito” zagrał ledwie... 10 minut. Podobnie jak w przypadku wyżej wymienionych zawodników rodem z Hiszpanii, częściej wybiegał na murawę w meczach Młodej Legii. Sprowadzenie tego piłkarza jak widać było błędem. Strzał w dziesiątkęPrawdziwym hitem okazało się sprowadzenie Macieja Iwańskiego. Dość wysoka cena, podyktowana przez działaczy z Lubina, szybko zwróciła się warszawskiej Legii. „Ajwen” z miejsca stał się podstawowym graczem „wojskowych”. Mało tego, od razu wyrósł na lidera drużyny. Na nim spoczywało kreowanie gry i z tego zadania wywiązywał się znakomicie. Od momentu przyjścia do Legii to on wykonuje większość rzutów wolnych oraz rzuty karne. Po bardzo udanej rundzie, w której zaliczył 8 asyst i 2 bramki, aż trudno uwierzyć w to, że nie dostaje powołań do kadry Leo Beenhakkera. Sympatyczny zawodnik pytany o kadrę narodową zawsze odpowiada, że argumenty zostawia na boisku. Trudno się nie zgodzić z tą opinią. Pozostaje mieć nadzieje, że Iwański będzie prezentował równie wysoką formę w meczach rundy rewanżowej. Kontuzjogenny obrońca Dosyć niespodziewanym transferem było sprowadzenie macedońskiego obrońcy, Pance Kumbeva. Były gracz Dyskobolii kosztował stołeczny klub 200 tysięcy euro. Szybko dostał swoją szansę na grę w podstawowym składzie „wojskowych”, jednak niewystarczająco przekonał do siebie trenera Urbana. Kibice do dziś wspominają przede wszystkim błąd Kumbeva w meczu z FK Moskwa, po którym to bramkę strzelił Aleksandr Samedov. Niestety później przyszedł czas urazów. Defensor warszawskiej Legii początkowo złapał kontuzję w meczu z Odrą Wodzisław. Gdy dochodził do pełni zdrowia, po raz kolejny doznał urazu kostki. Do składu wrócił na końcowe mecze rundy jesiennej. Niewątpliwie najlepszym spotkaniem Macedończyka był mecz ze Śląskiem Wrocław, w którym to strzelił bramkę. Z perspektywy zaledwie kilku rozegranych meczów trudno mówić o udanym transferze. Na pewno nie tak kibice wyobrażali sobie grę obrońcy, który w Grodzisku dał się poznać jako solidny ligowiec. Wielki powrótTego transferu nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści. Znany ze swej doskonałej gry w obronie, Inaki Astiz, po okresie wypożyczenia został z powrotem ściągnięty do Pampeluny. Działacze Osasuny dyktowali za Hiszpana zaporową cenę. Sam zainteresowany chciał walczyć o miejsce w drużynie z Navarry. To się jednak nie udało i zawodnik rozwiązał umowę ze swym macierzystym klubem. Piłkarz ostatecznie trafił na Łazienkowską, podpisawszy 5-letni kontrakt ze stołeczną Legią. Podobnie jak w poprzednim sezonie jest to duże wzmocnienie warszawskiej drużyny.

Nieobliczalny ChinyamaPo udanym poprzednim sezonie w barwach warszawskiej Legii, działacze za cel priorytetowy obrali sobie wykupienie reprezentanta Zimbabwe. Najskuteczniejszy gracz ekipy Jana Urbana w sezonie 2007/08 kosztował stołeczny klub 300 tysięcy euro. Jak na razie popularny „Chini”, wraz z Pawłem Brożkiem z krakowskiej Wisły, przewodzi w rywalizacji o koronę króla strzelców Ekstraklasy. Dotychczas strzelił 12 bramek i trudno wśród legionistów szukać zawodnika, który mógłby się z nim równać. Chinyama jest znany szczególnie z dwóch rzeczy - masowo marnowanych sytuacji oraz specyficznej radości po strzelonych bramkach. Kibice stołecznego zespołu powoli przyzwyczaili się do zmiennej postawy sympatycznego zawodnika. Gdyby reprezentant Zimbabwe wykorzystywał więcej dogodnych sytuacji, kibice byliby bardziej wyrozumiali w swych ocenach. Wykupienie Chinyamy było dobrym krokiem. Mimo iż zachowany został status qvo, „Chini” oficjalnie został zawodnikiem Legii Warszawa. Wykupiony „Gizmo” Podobnie jak Chinyama, oficjalnie nowym graczem ‘’wojskowych” został Piotr Giza. Został on wykupiony za blisko 500 tysięcy euro z Cracovii Kraków. Do tej pory przebywał w naszym klubie na rocznym wypożyczeniu. Ostatecznie przekonał do siebie dyrektora sportowego, Mirosława Trzeciaka i szkoleniowca warszawian - Jana Urbana. W obecnym sezonie, podobnie jak rok temu, nie wiedzie mu się najlepiej. Powodem jest ponoć presja, jaką wywarli na Gizie kibice i dziennikarze. Zawodnik jeśli grał, większość piłek zagrywał na alibi. Szczególnie irytowały niepotrzebne straty. W obecnym sezonie „Gizmo” strzelił dwie bramki. Jedną przeciwko byłym kolegom z Cracovii, podwyższając stan na 0:3 dla Legii. Wydaje się jednak, że druga bramka jest dla niego ważniejsza. Zdobył ją w meczu rundy rewanżowej z GKS-em Bełchatów. Kibice, którzy do tej pory nie darzyli sympatia zawodnika, głośno skandowali jego nazwisko. Oby ten strzelony gol na dobre przełamał jego niemoc strzelecką. Czy to przydatny zawodnik? To okaże się wiosną. Z klubu już odszedł Aco Vuković, więc ma o co powalczyć.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.