Domyślne zdjęcie Legia.Net

Transferowy półmetek

Robert Balewski

Źródło:

06.08.2006 09:22

(akt. 25.12.2018 06:31)

Niedawno minęła połowa okna transferowego. Jego pierwsza, lipcowa część zaowocowała kilkoma poważnymi zmianami w Legii. Kilku piłkarzy odeszło, a kilku innych wzmocniło stołeczny zespół. Warto pokusić się o wstępną ocenę tych zmian, zwłaszcza, że cztery mecze mecze o stawkę (Superpuchar, kwalifikacje do LM, liga) mamy już za sobą. Warto też przyjrzeć się, jakie pozycje wymagają jeszcze wzmocnień przed trwającym aż do późnej jesieni ligowym maratonem.
Bramkarze Tu nie zaszły żadne zmiany – i nie były one zresztą konieczne. Trudno bowiem uznać za wzmocnienie szesnastoletniego Jacka Skrzyńskiego, który będzie na razie walczył o miejsce w bramce czwartoligowych rezerw. Obrońcy Środek obrony w ciągu dwóch ostatnich miesięcy w znaczący sposób się zmienił. Spróbujmy więc porównać piłkarzy, którzy odeszli z tymi, którzy zasilili Legię: Odszedł Moussa Ouattara, przybył Hugo Alcantara Ouattara, niezależnie od tego, jak zakończyła się jego kariera w Legii, był w zeszłym sezonie najlepszym stoperem polskiej ligi. Silny, sprawny, niezwykle skoczny i dynamiczny reprezentant Burkina Faso potrafił zatrzymać i wystraszyć każdego napastnika, do tego świetnie ustawiał się i walczył przy rzutach rożnych. Gdyby nie problemy mentalne oraz niezdolność do aklimatyzacji w każdym kraju w jakim przebywał, mógłby z powodzeniem grać dziś w czołowym klubie europejskim. Hugo, jak na razie prezentuje się dużo słabiej. Ustępuje Ouattarze przede wszystkim przygotowanie fizycznym – szybkością (co powoduje, że łapie dużo fauli i kartek), dynamiką, przyspieszeniem, siłą, skocznością i ogólną sprawnością fizyczną. Brazylijczyk jest jednak niezaprzeczalnie lepszy technicznie – potrafi włączyć się do akcji ofensywnej, minąć rywala zwodem i przede wszystkim zagrać dokładną na centymetry kilkudziesięciometrową piłkę z obrony do skrzydłowego, czego nie potrafi żaden obrońca w Polsce. Jednak słabsze przygotowanie fizyczne Brazylijczyka i brak zgrania z Choto jak na razie skutkują znacznie częstszym zagrożeniem bramki Fabiańskiego niż wiosną. Na dzień dzisiejszy zmiana ta (jedyna, do której Wdowczyk został zmuszony, pozostałe decyzje podejmował całkowicie suwerennie) jest znacznym osłabieniem bloku obronnego drużyny, jak jednak będzie wyglądać sytuacja za dwa miesiące, gdy Hugo zgra się z partnerami – trudno powiedzieć. Powinno być tylko lepiej. Odszedł Jakub Rzeźniczak, przybył Artur Jędrzejczyk Rzeźniczak miał wiele mankamentów – był chimeryczny, niezbyt pewny, do tego o nienajlepszych warunkach fizycznych. Jednak tylko tymi ostatnimi przewyższa go jego następca. Rzeźniczka posiadał spore doświadczenie i ogranie na pierwszoligowym poziomie, Jędrzejczyk nie ma żadnego. Trudno zatem liczyć (patrząc również na przedsezonowe sparingi i mecz z Wisłą Płock), by były piłkarz Igloopolu był w stanie godnie zastąpić któregoś z grających w pierwszej jedenastce stoperów – co przynajmniej w części potrafił realizować Rzeźniczak. Jest to więc znaczne osłabienie, choć dotyczy ławki rezerwowych. Odszedł Marcin Rosłoń Jedną z najbardziej zaskakujących decyzji trenera Wdowczyka jest nie tyle rezygnacja z Rosłonia, ile nie znalezienie dla niego następcy. „Rosół” nie był może obrońcą wybitnym, ale potrafił godnie zastąpić pauzującego za kartki lub kontuzje partnera, co pokazywał świetnie zwłaszcza jesienią. W tej chwili nie ma ani jednego doświadczonego stopera, mogącego zastąpić Choto lub Hugo (od biedy może zagrać na tej pozycji tylko Wojciech Szala, nominalnie prawy obrońca). Następca dla Rosłonia jest więc konieczny, tym bardziej, że nawet w polskiej lidze można znaleźć obrońców, którzy sprostali by temu zadaniu jak Hernani z Korony, czy Arboleda z Zagłębia Lubin, choć oczywiście za granicą można znaleźć dużo lepszych zawodników. Pozostaje wierzyć, że Wdowczyk takiej dziury na środku obrony nie zostawi. Pomocnicy W pomocy zaszły dwie zmiany – na prawej pomocy i na pozycji defensywnego pomocnika: Odszedł Bartosz Karwan, przybył Miroslav Radović Prawa pomoc została poważnie wzmocniona. Karwan to cień zawodnika sprzed 4-5 lat, przez ostatni sezon w większość bardziej statystował na boisku, niż grał. Zdemotywowanego i wypalonego byłego gwiazdora Legii zastąpił głodny sukcesów reprezentant serbskiej młodzieżówki, obdarzony dobrą techniką, dryblingiem i strzałem oraz dużą szybkością. Radović na razie wchodzi do składu, ale już teraz widać jak ogromny drzemie w nim potencjał. Gdy zgra się z drużyną, może być nawet najlepszym graczem na swojej pozycji w lidze. Odszedł Veselin Djoković, przybył Mamadou Balde To jedna z większych zagadek transferowych tego lata. Nikt nie wie, za ile trzydziestoletni Serb trafił do kieleckiej Korony, ani czemu tak naprawdę zdecydowano się go pozbyć. To, że nie jest młody i za rok kończył mu się kontrakt nie tłumaczy wszystkiego. Djoković nie imponował może szybkością czy techniką, był jednak ogromnie waleczny, potrafił wyłączyć z rozgrywającego rywala, potrafił też zagrać na środku obrony. Podobnego typu zawodnikiem ma być młody Senegalczyk z Bordeaux, Mamadou Balde, który dołączył ostatnio do Legii. Czy jednak niedoświadczony zawodnik z rezerw francuskiej drużyny będzie w stanie zastąpić starego wygę Djokovicia na tak odpowiedzialnej pozycji, jaką jest środkowy obrońca lub defensywny pomocnik? Zobaczymy, ale przynajmniej na początku nie można na to liczyć. Napastnicy Atak, który był wiosną najsłabszą formacją został znacznie wzmocniony. Odszedł Cezary Kucharski, przybył Elton Brandao Pamiętając o niezaprzeczalnych zasługach Kucharskiego dla klubu, był to już cień zawodnika z drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, czy początku tego stulecia. Cóż, lata robią swoje i ulubieniec kibiców przy Łazienkowskiej odszedł na zasłużoną piłkarską emeryturę. Zastąpił go młody, nikomu nieznany Brazylijczyk, nad umiejętnościami którego zachwycili się wszyscy obserwatorzy Orange Ekstraklasy. Wysoki, szybki, świetny technik obdarzony do tego silnym strzałem – same plusy. Dzięki niemu atak w Legii stał się chyba najsilniejszą formacją drużyny, a Eltonowi prorokuje się już teraz, że będzie najlepszym napastnikiem polskiej ligi. Odszedł Marcin Klatt, przybył Maciej Korzym Klatt strzelił trzy gole w dziesięć minut Bełchatowie... i tyle właściwie pokazał. Większość sezonu dręczyły go kontuzje, przez co nie ograł się w polskiej ekstraklasie i doświadczenie ma zdobywać teraz w Kielcach. Zastąpił go powracający z wypożyczenia z Odry Maciej Korzym, który jest znacznie bardziej uniwersalny (może grać również na lewej pomocy), lepszy technicznie, a do tego nie męczony przez kontuzje. Jest to więc wzmocnienie niewątpliwe, aczkolwiek tylko ławki rezerwowych. Podsumowując – Legia ma znacznie słabszą obronę (szczególnie patrząc na ławkę rezerwowych), nieznacznie silniejszą pomoc i znacznie silniejszy atak. Na polską ligę jest to z pewnością potencjał na kolejny tytuł mistrzowski. Czy wystarczy na Europę? Trudno powiedzieć, ale chyba jeszcze nie. Konieczny jest bowiem (oprócz wspomnianego stopera) rozgrywający z prawdziwego zdarzenia, gdyż zarówno Vuković, jak i Burkhardt są bardzo chimeryczni. Cała nadzieja znów w Mariuszu Piekarskim i jego brazylijskich kontaktach, bo w Polsce playmakera na poziomie Legii nie ma. Przed nami jeszcze cały miesiąc okienka transferowego. Pozostaje wierzyć w to, że Dariusz Wdowczyk właściwie wykorzysta ten czas i Legia we wrześniu będzie jeszcze silniejsza niż dziś.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.