Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trybuna: Stadion to kosztowny prezent

Redakcja

Źródło:

25.09.2008 21:42

(akt. 19.12.2018 20:12)

Nie milkną kontrowersje wokół nowego stadionu Legii. Przed tygodniem Rada Warszawy podjęła uchwałę o zwiększeniu kwoty na budowę nowego stadionu Legii z 365 do 456 mln złotych. Nie tylko z powodu zawrotnej sumy – znacznie przewyższającej koszt podobnych obiektów w Pradze, Dniepropietrowsku, czy Klagenfurcie – sprawa ta wciąż wywołuje ożywione dyskusje. Również poza stolicą.
Biedni z ITI To po prostu klasyczny przykład, w jaki sposób publiczne pieniądze trafiają do prywatnych kieszeni. W tym przypadku chodzi o koncern medialny ITI, który w kwietniu 2004 r. został właścicielem Klubu Piłkarskiego Legia. Jego szefowie wyłożyli dotychczas 12 mln zł na opracowanie koncepcji architektonicznej oraz pozwolenia na budowę. Jak to się ma do wymienionej na wstępie sumy? A warto przypomnieć, iż jesienią 2002 r. urząd miasta kupił od Agencji Mienia Wojskowego tereny u zbiegu ul. Łazienkowskiej z Czerniakowską za 16 mln zł. Dlaczego nie zdecydowano się na partnerstwo publiczno-prywatne, gdzie środki pochodziłyby po połowie z budżetu Warszawy i ITI? W ten właśnie sposób sfinansowano budowę stadionu w Kielcach. Tam władze miasta wspierała firma Kolporter Krzysztofa Klickiego. O ile nam wiadomo, główni udziałowcy ITI – Jan Wejchert i Mariusz Walter – dysponują znacznie większym majątkiem. Skąd więc ten gest stołecznych radnych? Co dzień drożej Największe wątpliwości dotyczą oczywiście kosztów inwestycji. Najpierw przedstawiciele Polmotu szacowali je na 30 – 40 mln euro. Kiedy w 2006 r. ówczesny komisarz Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz podpisywał wstępną umowę o budowie stadionu, mówiono o 180 mln zł. W błyskawicznym tempie suma ta urosła do 365, a ostatnio 456 mln zł. Jak to możliwe? Być może całej procedurze przetargu powinni się bliżej przyjrzeć inspektorzy NIK… Sporo kontrowersji wzbudza też przyszła działalność komercyjna. Chodzi o kilkaset mkw. powierzchni biurowej, centrum rehabilitacyjne, kino, muzeum, klub fitness, restauracje i bary… Jak się dowiedzieliśmy, stawka za wynajęcie biura w tym rejonie wynosi średnio 10 euro za metr. Przez dwadzieścia lat ceny oczywiście mocno pójdą w górę. To samo dotyczy biletów na mecze. Teoretycznie nakłady mogłyby się zwrócić już po 10 – 12 latach. Tymczasem obiekt stanie się własnością miasta dopiero po 23! W świetle tych faktów podniesienie opłaty dzierżawnej z 500 tys. do 3,74 mln zł za rok niewiele zmienia. Mimo to prezesi ITI już zaczęli narzekać, że teraz będą musieli oszczędzać i na budowę silnego zespołu piłkarskiego przyjdzie dłużej poczekać. Śmiać się, czy płakać? Nieco historii Budowę Stadionu Wojska Polskiego ukończono w lipcu 1930 r., a 9 sierpnia nastąpiło uroczyste otwarcie. Z tej okazji rozegrano mecz, w którym Legia zremisowała 1:1 z Barceloną. Podczas II wojny światowej, a zwłaszcza po upadku Powstania Warszawskiego, obiekt poważnie ucierpiał. Reprezentacja Polski ponownie wystąpiła przy ul. Łazienkowskiej 19 lipca 1947 r. Porażkę 1:2 z Rumunią oglądało ponad 30 tys. widzów! Później następowały kolejne modernizacje. W sierpniu 1999 r. – przed eliminacyjnym spotkaniem ME z Anglią – Gmina Centrum, Kredyt Bank i PZPN sfinansowały wymianę fotelików na ,,Żylecie'' oraz zamontowanie ich na łukach trybun, gdzie wcześniej były drewniane ławki. Jednocześnie Koreańczycy z Daewoo zabiegali o 50-letnią dzierżawę terenu, na którym chcieli zbudować nowy stadion. Rząd w Seulu chciał dać gwarancje sięgające 200 mln dolarów. Obiekt byłby dawno gotowy. Zabrakło jednak sprzyjającego klimatu, a później zaczęły się kłopoty samego koncernu. Portugalia przestrogą Mamy skromną bazę sportową. Nie wolno jednak popadać w skrajności. Raptem cztery kilometry od Łazienkowskiej powstaje Stadion Narodowy z trybunami na 55 tys. miejsc. Legia będzie mogła przyjąć 31 tys. widzów. Sęk w tym, że średnia frekwencja na meczach tej drużyny wynosi ostatnio 4 tys. Wyraźnie podążamy śladami Portugalii, gdzie po Euro 2004 straszą puste giganty. A przecież można inaczej… W Mediolanie drużyny Interu i AC Milan grają od lat zgodnie na San Siro. Ze wspólnego obiektu korzystają też piłkarze Bayernu i TSV 1860 Monachium. Nowy stadion w stolicy Bawarii przybiera kolor czerwony bądź niebieski w zależności od tego, który klub jest akurat gospodarzem meczu. Bogaci, aczkolwiek oszczędni Austriacy już przystąpili do demontażu części widowni na stadionie w Klagenfurcie. Uznali, że po mistrzostwach Europy nie warto utrzymywać tak dużego obiektu. Czy zawsze musimy być mądrzy dopiero po szkodzie?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.