Trzy kolejki i trzy decyzje sędziów krzywdzące Legię

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

17.09.2020 10:40

(akt. 17.09.2020 15:28)

Błędy sędziowskie zawsze się zdarzały, wciąż je oglądamy i zapewne oglądać będziemy. Arbiter jest tylko człowiekiem, może popełnić błąd. Oko nie nadąży za każdym zdarzeniem. I choć z pomocą przychodzi technika, to nadal często zawodzi czynnik ludzki. Błędy zwykle są popełniane na niekorzyść obu drużyn. W tym sezonie jednak wyjątkowo poszkodowana może czuć się Legia.

Za nami trzy kolejki ligowe i w każdej z nich sędziowie popełniali rażące błędy na niekorzyść „Wojskowych”. W pierwszej kolejce legioniści mierzyli się w Bełchatowie z Rakowem. Arbitrem w tym spotkaniu był Jarosław Przybył, zaś VAR obsługiwał Bartosz Frankowski. W drugiej połowie spotkania gospodarze strzelili gola, ale ponieważ Artur Jędrzejczyk wybił piłkę z bramki, konieczna była analiza VAR. Ta trwała w wozie, zaś na boisku akcje postanowił przerwać Igor Sapała. Zrobił to jednak w sposób karygodny. Wybił się w powietrze i z impetem, brutalnym wślizgiem wjechał w nogi Luquinhasowi. Nie dość, że był naskok, to noga wyprostowana i siła ogromna. Brazylijczyk miał sporo szczęścia, mógł w tym momencie zakończyć mecz, pojechać do szpitala i mieć nogę w gipsie oraz przynajmniej pół roku przerwy w treningach. Takie wślizgi tzw. flying tackle z automatu karane są czerwonymi kartkami. Już sam zamiar nawet, nie mówiąc o skutkach. Tymczasem sędzia Przybył pokazał zawodnikowi jedynie żółtą kartkę. 

W drugiej kolejce w Warszawie Legia podejmowała Jagiellonię. Sędziował Frankowski, zaś za VAR odpowiadał Krzysztof Jakubik. Szansę gry od początku w zespole mistrzów Polski otrzymało kilku rezerwowych. Z jak najlepszej strony chciał się pokazać Paweł Stolarski, który w ofensywie stanowił duży problem dla graczy gości. W pewnym momencie prawy obrońca Legii ruszył na bramkę, stoczył biegowy pojedynek z Camarą, wygrał go, znajdował się w lepszej pozycji od rywala. Hiszpan zaczął ratować się pociąganiem za koszulkę jeszcze przed polem karnym, ale już w polu karnym popycha „Stolara” co powoduje jego upadek. Gracze Aleksandara Vukovicia powinni otrzymać rzut karny, ale sędzia zatrzymał się na pociąganiu za koszulkę i zamiast jedenastki był jedynie rzut wolny. 

W trzeciej kolejce Legia grała w Płocku z Wisłą. Zawody prowadził Jakubik, zaś na VAR był ponownie Frankowski. W końcówce meczu William Remy był faulowany w polu karnym przez Alana Urygę, który nie był zainteresowany piłką i popycha Francuza powodując jego upadek. Odpycha go ostentacyjnie, robi to oburącz. Powinien być rzut karny i żółta kartka. A nie było nic. 

 

A do tego trzeba jeszcze dodać bardzo słabe prowadzenie meczu przez Belga Nathana Verboomena w starciu z Omonią Nikozja. Na czerwone kartki, kilkoma faulami, zapracowali Vitor Gomes i Thiago – obaj nie musieli tego zrobić. A murawę opuścił Igor Lewczuk, choć pierwszą kartkę obejrzał za faul kolegi… Gdy Jose Kante był faulowany w polu karnym, sędzia był chyba jedynym, który tego faktu nie dostrzegł. Będąc sprawiedliwym trzeba przyznać, że w tym spotkaniu na czerwoną kartkę zapracował również Luquinhas, ale sędzia go oszczędził. Niestety decyzją UEFA w meczach eliminacji do europejskich pucharów nie ma weryfikacji VAR. 

Polecamy

Komentarze (75)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.