Trzy trudne lata - podsumowanie kadencji Jacka Zielińskiego
14.12.2024 20:30
Okienko ratunkowe
Jacek Zieliński został dyrektorem sportowym Legii Warszawa w grudniu 2021 roku, zastępując na tym stanowisku Radosława Kucharskiego. W momencie, gdy Zieliński obejmował stanowisko, Legia znajdowała się w arcytrudnym położeniu – była w strefie spadkowej, a zamiast walki o mistrzostwo głównym celem stało się utrzymanie w Ekstraklasie.
Walkę o pozostanie w elicie Zieliński rozpoczął od sprzedaży Luquinhasa, aby ustabilizować sytuację finansową w klubie. - „Broniliśmy się przed spadkiem, byliśmy na dnie tabeli. W tych trudnych okolicznościach trzeba było podjąć decyzję – czy sprzedać Brazylijczyka i mieć środki na pensje do końca sezonu, czy zatrzymać Luquinhasa, ale mierzyć się z 2-3-miesięcznymi opóźnieniami w wypłatach dla piłkarzy” – ujawnił w programie "Dwa Fotele" Zieliński.
Po sprzedaży Luquinhasa dyrektor obrał za cel dokonanie transferów bezgotówkowych, które miały głównie wzmocnić formację obronną. Najważniejszymi nazwiskami, które trafiły wtedy na Łazienkowską, byli:
były bramkarz Rapidu Wiedeń, Richard Strebinger, który miał wzmocnić rywalizację w bramce z Arturem Borucem. Ostatecznie rozegrał w Legii zaledwie kilka spotkań, a po pół roku klub rozwiązał z nim kontrakt,
wychowanek Legii, pomocnik Patryk Sokołowski, który wcześniej reprezentował barwy Piasta Gliwice. Podpisał kontrakt, a po jego zakończeniu w 2023 roku odszedł z klubu,
Paweł Wszołek, który wrócił do Legii na wypożyczenie z Unionu Berlin, gdzie zagrał jedynie jedno spotkanie w Pucharze Niemiec,
Benjamin Verbič, który przyszedł na półroczne wypożyczenie z Dynama Kijów.
Legia ostatecznie zajęła 10. miejsce w tabeli, co – patrząc na fakt, że Wojskowi spędzili przerwę zimową nad strefą spadkową – było dobrym wynikiem, który z wiadomych względów nie satysfakcjonował nikogo. Z zawodników sprowadzonych zimą do ówczesngo mistrza Polski obecnie wartość dodaną dla zespołu stanowi jedynie Paweł Wszołek. Reszta zawodników nie spełniła pokładanych w nich oczekiwań. W tamtym momencie jednak dla kibiców Legii najważniejsze było poznanie planu na nowe wzmocnienia.
Nowy start
Początkiem nowego startu w Legii Warszawa było znalezienie następcy trenera Aleksandara Vukovicia. Wcześniej właściciel klubu Dariusz Mioduski zapowiedział, że w tej roli widzi Marka Papszuna. Ale nie był do tego przekonany Zieliński obawiając się konieczności całkowitej przebudowy zespołu, na którą klubu nie było wówczas stać. Ostatecznie przekonał prezesa, aby powierzyć tę funkcję Koście Runjaiciowi, który kierował wtedy Pogonią Szczecin.
W letnim okienku transferpwym, przed kampanią 2022/23, Legia pozyskała trzech zawodników w ramach transferów gotówkowych. Byli to obcokrajowcy. Carlitos, który trafił na Łazienkowską za 400 tys. euro – był to dla Hiszpana powrót do Warszawy po czterech latach. Makana Baku, który kosztował Legię 350 tys. euro i przyszedł z tureckiego Goztepe. Trzecim transferem gotówkowym było wykupienie za kwotę 1 mln euro wypożyczonego rok wcześniej z Werderu Brema Maika Nawrockiego.
Dwaj pierwsi nie byli wzmocnieniami. Baku przebywał przy Łazienkowskiej przez 1,5 sezonu. W pierwszym rozegrał 22 spotkania i nie zdobył żadnej bramki, a w drugim wystąpił w 7 meczach, strzelając jednego gola. Zimą odszedł na wypożyczenie do OFI Kreta, a latem 2024 roku, jako wolny gracz, dołączył do Atromitosu. Carlitos był w Legii tylko przez jeden sezon, którego nie będzie mógł dobrze wspominać. Wprawdzie miał niezły początek, ale później było słabo. W sumie w 21 meczach strzelił zaledwie jednego gola. Ostatecznie, podobnie jak Baku, odszedł jako wolny agent. Obecnie jest zawodnikiem tego samego klubu co Makana.
Wykupienie Nawrockiego można uznać za sukces - sportowy i finansowy. Piłkarz na boisku dawał odpowoednią jakość i został później sprzedany z zyskiem. Pamiętać jednak trzeba, że Nawrocki trafił do klubu na życzenie trenera Czesława Michniewicza, za czasów gdy dyrektorował Kucharski, a Zieliński jedynie sfinalizował transakcję.
Do Legii, poza transferami gotówkowymi, trafiło też pięciu zawodników bez kwoty odstępnego: Rafał Augustyniak, Paweł Wszołek, Robert Pich, Dominik Hładun i Blaż Kramer. Augustyniak i Wszołek do dziś są ważnymi częściami drużyny. Kramer odszedł latem do tureckiego Konyasporu za 1 mln euro, ale zanim do tego doszło cześciej się leczył niż grał. Natomiast Hładun i Pich nie zapisali w Legii większej historii – obecnie Hładun jest podstawowym bramkarzem w Zagłębiu Lubin, a 36-letni Pich występuje w Spartaku Trnava. Pikanterii dodaje fakt, że Słowak trafił na Łazienkowską kosztem Jesusa Imaza, który do dziś jest gwiazdą ligi. Na transfer Picha nalegał jednak ponoć Kosta Runjaić i to Niemiec dokonał takiego wyboru.
Sezon 2022/23 był dla Legii lepszy niż wcześniejszy. "Wojskowi" zajęli wówczas drugie miejsce w lidze i musieli uznać wyższość tylko Rakowa Częstochowa. W Pucharze Polski pokonali "Medalików", grając praktycznie cały mecz w dziesiątkę. Tym samym sezon zakończyli z jednym trofeum. Co jak na sezon przejściowy uznano za niezły wynik.
Stracona szansa
Legia Warszawa sezon 2022/23 zakończyła z wicemistrzostwem Polski i Pucharem Polski. Zważywszy na moment, w którym był klub, po najsłabszym sezonie w powojennej historii, był to niewątpliwie nie tylko sukces sportowy, ale i finansowy. “Wojskowi” po roku przerwy mogli ponownie zagrać w Europie i czerpać zyski z gry w pucharów.
Przed rozpoczęciem sezonu pion sportowy podjął decyzję o zakupie dwóch środkowych obrońców, którzy mieli zastąpić Nawrockiego, sprzedanego za 5 mln euro do Celtiku. Do stołecznej drużyny dołączyli Steve Kapuadi, zakupiony z Wisły Płock za kwotę 450 tys. euro, oraz Marco Burch, który trafił do Warszawy ze szwajcarskiego FC Luzern za 650 tys. euro. Kapuadi obecnie jest podstawowym zawodnikiem ekipy Goncalo Feio i można po niecałym roku przyznać, że jego transfer był opłacalnym pomysłem. Burch niestety nie spełnił dotychczas pokładanych w nim oczekiwań. W styczniu ma udać się na wypożyczenie, aby grać na wyższym poziomie niż III liga polska. W klubie wciąż wierzą w jego umiejętności, chcą by poprzez regularną grę się rozwinął.
Poza dwoma gotówkowymi transferami do Legii jako wolni agenci trafili Marc Gual, Radovan Pankov, Patryk Kun i Jurgen Elitim, a na wypożyczenie przyszedł Gil Dias. Z perspektywy minionego roku dobre słowo można powiedzieć o Pankovie, który w obecnym sezonie pokazuje się z bardzo dobrej strony, oraz o mającym aktualnie lepszy okres Gualu. Przed urazem złapanym tuż przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, w świetnej dyspozycji był Elitim. Natomiast Kun od początku był zadaniowcem. Na pewno nie zastąpił Filipa Mladenovicia, nie ma takich możliwości w ofensywie. Natomiast do gry czysto defensywnej jest wartościowym zmiennikiem. Z kolei Dias był kompletną pomyłką i jego pobyt w Warszawie można określić jako turustyczny.
Okienko transferowe nie było tak efektywne, jak tego oczekiwano, tym bardziej że nie od razu zawodnicy stanowili o sile zespołu, na niektórych jak na Pankova czy Kapuadiego trzeba było poczekać. Mimo to runda jesienna była dla "Wojskowych" łaskawa. Awansowali do fazy grupowej Ligi Konferencji, a pokonując u siebie Aston Villę, AZ Alkmaar i Zrinjski Mostar, wyszli z grupy. W lidze przerwę zimową spędzali na 5. miejscu ze stratą 9 punktów do liderującego Śląska.
W zimowym okienku transferowym dyrektor sportowy nie dokonał żadnych znaczących ruchów do klubu. Na Łazienkowską trafili na wypożyczenie Ryoya Morishita i Qendrim Zyba, a odeszli za rekordową sumę 10 mln euro Ernest Muci oraz będący kluczowym zawodnikiem w układance trenera Bartosz Slisz. Niestety były to dość duże osłabienia, w ich miejsce nie przyszedł nikt wartościowy. Przespane okienko zimowe i brak następców dla Muciego i Slisza okazały się błędnymi decyzjami. Osłabiona kadra Legii nie sprostała Molde w 1/16 finału Ligi Konferencji, a w lidze perspektywa europejskich pucharów zaczęła się coraz bardziej oddalać. W ekstraklasie trwał "wyścig żółwi" o mistrzostwo Polski, ale legioniści solidarnie gubili punkty razem z innymi. W efekcie zwolniony został trener Runjaić - między nim a dyrektorem sportowym nie było już chemii. A zimowy transfer Zyby, którego szkoleniowiec nie chciał, ale ostatecznie dał się przekonać, był tego najlepszym przykładem. Na miejsce Niemca do Legii przybył trener Feio, z którym "Wojskowi" zakończyli sezon na 3. miejscu, tracąc do lidera tylko 4 punkty.
Najsmutniejsze w tej historii jest to, że gdyby nie fatalne zimowe okienko, nienajlepszy okres przygotowawczy, Legia mogłaby zostać mistrzem Polski. Rywale do tytułu przez większość rundy wiosennej gubili punkty, ale Legia sama nie dała sobie szans na wykorzystanie tej sytuacji poprzez brak odpowiednich uzupełnień w miejsce sprzedanych graczy.
Nowy/stary początek
10 kwietnia 2024 Goncalo Feio został ogłoszony nowym szkoleniowcem Legii Warszawa. Jego poprzednik pozostawił drużynę na 5. miejscu w tabeli ze stratą 7 punktów do liderującej Jagiellonii i trzech do trzeciego Lecha. Feio w siedmiu ostatnich meczach sezonu, w których prowadził zespół, zdobył 14 punktów na 21 możliwych, a jego bilans to 4 zwycięstwa, 2 remisy i 1 porażka. Ostatecznie udało mu się uratować sezon, zdobyć trzecie miejsce i wywalczyć awans do kwalifikacji do Ligi Konferencji.
Nowy start w Legii rozpoczął się od kupna trzech zawodników w ramach transferów gotówkowych i sprowadzenia na Ł3 Migouela Alfareli, który przyszedł do stołecznej ekipy z francuskiego klubu Ligue 2 za ponad 1 milion euro, Kacpra Chodyny, który trafił do zespołu z Zagłębia Lubin za 800 tysięcy euro, oraz środkowego obrońcy z hiszpańskiej La Ligi 2, Sergio Barcii, który kosztował 450 tysięcy euro.
Chodyna w obecnej kampanii jest podstawowym napastnikiem w zespole Feio. Początek miał słaby, ale od pewnego momentu gra lepiej, zaczął trafiać do siatki i mieć asysty. Odnalazł się w systemie z czwórką obrońców i skrzydłowymi, choć wciąż musi nad wieloma elementami pracować. Alfarela i Barcia w obecnym sezonie rozegrali odpowiednio 593 i 834 minuty we wszystkich rozgrywkach. Mało minut Barcii możemy wytłumaczyć problemami zdrowotnymi. Tak mała liczba minut Alfareli jest spowodowana tym, że Francuz nie radzi sobie w Legii. Był sprawdzany jako "ósemka", skrzydłowy i napastnik i nigdzie nie wyglądał dobrze. Jeśli wiosną nic się nie zmieni, jego sprowadzenie będziemy mogli po sezonie wpisać w kategorię niewypałów. Poza transferami gotówkowymi do klubu trafili za darmo lub w ramach wypożyczenia ci zawodnicy:
Największą uwagę z tych bezgotówkowych ruchów na pewno warto poświęcić Jeanowi-Pierre'owi Nsame. Jak na razie wygląda również na transferową wpadkę. Były krót strzelców ligi szwajcarskiej jest elementem niepasującym do reszty. Na treningach leniwy, często nieskuteczny. W meczach o stawkę pojawiał się na murawie często w momentach, gdy zespół mało atakował, a on sam nie dostawał zbyt wielu podań. Dodatkowo nie wypełniał założeń taktycznych dotyczących gry obronnej. Gdy zaczął mieć pretensje do innych, został przesunięty do zespołu rezerw.
Zastanawia w tym ruchu decyzja pionu sportowego o sprowadzeniu zawodnika, który miał za sobą słabszy okres. Szwajcarskie media odnotowały jego odejście z ulgą, podkreślając konfliktowy charakter gracza. W zimowym okienku transferowym próbował wymusić transfer do ligowego rywala Young Boys, Servette, nie godząc się na dzielenie swojej pozycji na boisku z innymi napastnikami. Klub ostatecznie nie wyraził zgody na ten transfer, a zawodnik trafił do włoskiego Como, gdzie nie zdołał się wyróżnić i nie grał. Fakt, że Como postanowiło rozstać się z nim już po zaledwie pół roku od wykupu, powinien skłonić pion sportowy, a szczególnie dyrektora sportowego, do głębszej refleksji.
Do pozytywów w tym okienku możemy zaliczyć trzech zawodników: Rubena Vinagre, Maximilliana Oyedele i powrót Luquinhasa. Vinagre z miejsca stał się jednym z najlepszych lewych obrońców w naszej lidze i według doniesień medialnych Legia już podjęła decyzję o jego wykupie ze Sportingu. To transfer, w którym największą rolę odegrałą osoba trenera. Portugalczyk zostanie wykupiony by zostać sprzedany z zyskiem. Na utrzymanie tego zawodnika klubu nie stać. Oyedele trafił do Legii z Manchesteru United i wniósł jakość do środka pola. Niestety, obecnie jest kontuzjowany i do gry wróci wiosną. Po doświadczeniach z powrotem Carlitosa można było obawiać się o Luquinhasa. Brazylijczyk na pewno nie gra całej rundy na wysokim poziomie, ale w wielu momentach wydatnie pomógł drużynie.
Ten sezon to taki „Nowy/stary początek” dlatego, że okienko transferowe było bardzo podobne do pierwszego letniego okienka Zielińskiego, w którym też był nowy trener i również popełniono błędy, szczególnie przy obsadzie "dziewiątki". Jeśli Legia Warszawa chce grać dobrze wiosną na wszystkich frontach i walczyć o najwyższe cele, dyrektor powinien podjąć ryzyko, którego nie podejmował w ostatnich latach i dokonać odważnych ruchów podczas zimowego okienka, aby Legia ponownie nie przegrała sezonu w styczniu.
Plusy i minusy
Największym osiągnięciem Jacka Zielińskiego w ostatnich trzech latach kadencji w Legii Warszawa jest zdecydowanie to, że wyciągnął klub z dosłownego dna. Kiedy przejmował stanowisko dyrektora sportowego po Radosławie Kucharskim, Legia zajmowała 15. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Pierwsza połowa sezonu pod jego przewodnictwem zakończyła się na 10. lokacie, a w kolejnych latach zespół zajmował odpowiednio 2. i 3. miejsce w lidze.
Kolejną dobrą rzeczą w ostatnich trzech latach był dobry wybór trenerów. Pion sportowy pod przewodnictwem Zielińskiego wybierał na trenera Kostę Rujanicia, którego kadencję możemy oceniać pozytywnie. Wybór trenera Goncalo Feio wygląda na strzał w dziesiątkę i zdecydowanie najlepszy transfer Jacka Zielińskiego. Portugalczyk grający de facto 13-14 zawodnikami, robi bardzo dobre wyniki. Jeśli zimą dostanie odpowiednich graczy, sytuacja Legii może być zdecydowanie lepsza.
Niestety, przechodząc do minusów, trzeba zacząć od sytuacji transferowej w ostatnich trzech latach. Za oglądania i polecanie piłkarzy odpowiedzialny jest dział skautingu z dyrektorem Radosławem Mozyrko na czele. Jeśli mówimy o ewentualnych zmianach, to w pierwszej kolejności powinny one dotknąć dział skautingu. Efekty złej polityki kadrowej widać dobitnie w wynikach Legii w ostatnich trzech latach, w których "Wojskowi" tylko raz pokonali zespół, który był w pierwszej trójce na koniec danego sezonu.
Legia za kadencji Zielińskiego zrobiła niewątpliwy postęp, jednak w tej drodze z dna na szczyt gdzieś popełniono błąd, bo zespół utknął w miejscu. Najważniejsze pytanie brzmi, czy Zieliński ma wizję, aby Legia mogła dokonać tego ostatniego kroku? Czy może powinien przekazać pałeczkę osobie, która tego kroku dokona? Zwalnianie Zielińskiego w połowie sezonu moim zdaniem nie ma żadnego sensu, bo nikt nie będzie miał lepszego oglądu sytuacji niż Zieliński podczas nadchodzącego okienka a wdrażanie nowego dyrektora to będzie czas, którego już nie ma. Dlatego kontrakt legendarnego obrońcy powinien zostać przedłużony do końca bieżącego sezonu, z uwzględnieniem wiadomych celów, które Legia będzie musiała osiągnąć, by umowa mogła zostać ewentualnie wydłużona.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.