Domyślne zdjęcie Legia.Net

Udają, że rządzą

Redakcja

Źródło:

11.01.2007 07:50

(akt. 24.12.2018 05:59)

Rozgrywkami pierwszej ligi kieruje spółka Ekstraklasa, ale niewiele z niej pożytku. Od półtora roku głównie przejada pieniądze klubów. Przez ponad rok władze spółki nie potrafiły zarobić choćby na swoje utrzymanie, nie mówiąc już o dodatkowych pieniądzach, jakie Ekstraklasa SA mogłaby zdobyć, sprzedając prawa reklamowe.
Pierwszoligowe kluby długo walczyły o to, żeby samemu rządzić ligą. Doczekały się - 14 czerwca 2005 roku powstała powołana przez nie spółka Ekstraklasa, która przejęła od PZPN prowadzenie rozgrywek. Od początku było z nią coś nie tak. 12 sierpnia 2005 roku spółka podpisała z PZPN umowę o zarządzaniu Orange Ekstraklasą (oficjalna nazwa rozgrywek pierwszej ligi piłkarskiej). Zgodnie z umową przez trzy lata (od sezonu 2006/2007 do sezonu 2008/2009) PZPN będzie otrzymywał od Ekstraklasy SA 7,2 procent udziału w zyskach oraz corocznie 1 milion złotych. Nikt jednak nie zwrócił wtedy uwagi, że kluby kupują od PZPN coś, czego - na gruncie prawnym -praktycznie nie ma. Zarząd związku nigdy, bowiem nie podjął uchwały o powołaniu do życia zawodowej ligi piłkarskiej. Cwany PZPN Jakie mogą być tego skutki? Ano takie, że PZPN w każdej chwili może wycofać się z umowy o zarządzaniu Orange Ekstraklasą. Jeśli pojawi się spółka, która zaoferuje PZPN nie jeden, lecz dwa miliony złotych rocznie, to związek dopiero wtedy podejmie decyzję o utworzeniu ligi zawodowej i przekaże rozgrywki temu, kto daje więcej. Jest jeszcze kwestia praw medialnych. Na podstawie umów zawartych poprzednio przez PZPN, m.in. ze stacjami Canal+ (transmisje meczów) oraz TVN (magazyn ligowy), każdy klub pierwszoligowy otrzymuje pieniądze. Kwota ok. 40 mln złotych rocznie dzielona jest według schematu: 50 procent - w równej części dla wszystkich klubów, 25 procent -w zależności od miejsca w tabeli na koniec sezonu i pozostałe 25 procent -na podstawie tzw. medialności, czyli liczby transmisji telewizyjnych z udziałem poszczególnych drużyn. Klub, który spada z ligi, traci ten przywilej, a także przestaje być akcjonariuszem spółki Ekstraklasa. Klub, który awansuje, powinien przejąć prawa i obowiązki spadkowicza. Ale tak nie jest. Nigdzie nie zapisano, że musi stać się akcjonariuszem Ekstraklasy SA. Nie musi też oddawać części należnych mu pieniędzy spółce na poczet kosztów jej działalności. 3 miliony rocznie A są one spore. Rocznie wynoszą ponad 3 mln złotych. Spółka wynajmuje kilka pokoi w budynku należącym do Echo Investment (na tyłach siedziby Polskiego Komitetu Olimpijskiego) i zatrudnia 11 pracowników. Prezes Andrzej Rusko zarabia 35 tys. Na utrzymanie Ekstraklasy SA składają się solidarnie wszystkie kluby - spółka odprowadza na swoje konto część kwot z tytułu praw medialnych. Przez ponad rok władze spółki nie potrafiły zarobić choćby na swoje utrzymanie, nie mówiąc już o dodatkowych pieniądzach, jakie Ekstraklasa SA mogłaby zdobyć, sprzedając prawa reklamowe. Jeden z biznesmenów żali się, że chciał w jednej kolejce na wszystkich stadionach umieścić reklamę swojej firmy. Do dziś nie otrzymał od spółki odpowiedzi na tę propozycję, choć w biurze zatrudnionych jest dwóch specjalistów od marketingu. PZPN był sprytny, podpisując umowę z Ekstraklasą SA. Nie dość, że oddał jej w zarządzanie coś, co nie istnieje i zarabia na tym 1 mln złotych rocznie, to jeszcze pozostawił sobie pełną kontrolę nad rozgrywkami. Związek wciąż wydaje klubom licencje na grę. Decyduje o obsadach sędziowskich, wysyła obserwatorów i delegatów ds. bezpieczeństwa. PZPN podejmuje decyzje, czy można rozwiązać kontrakty między klubami a zawodnikami lub trenerami. W gestii Ekstraklasy SA leżały do niedawna sprawy dyscyplinarne w pierwszej instancji, ale część uprawnień PZPN już jej zabrał. Dlatego, gdy przyjdzie do karania winnych w aferze korupcyjnej, wyroki będzie wydawać Wydział Dyscypliny PZPN, a nie Komisja Ligi działająca w spółce. Przez półtora roku działalności Ekstraklasa SA może się pochwalić dwiema akcjami. Pierwsza to stworzenie Pucharu Ekstraklasy - rozgrywek, które mało, kogo obchodzą, a kibiców już najmniej. Wiele klubów narzeka, że musi brać w nich udział, bo grać trzeba dużo, a zarobić można mało. Suma nagród wyniesie ok. 1 mln złotych. Zwycięzca otrzyma ok. 300 tys. złotych, czyli tyle, co roczne utrzymanie jednego niezłego piłkarza. Płacić będzie Polsat, który otrzymał prawa transmisji na trzy sezony. Prezes Ekstraklasy SA Andrzej Rusko jest jednym z założycieli Polsatu, przez wiele lat był prawą ręką Zygmunta Solorza, do dziś wiążą go z nim relacje biznesowe. Można więc stwierdzić, że Solorz daje trochę pieniędzy Rusce, żeby ten mógł się pochwalić przed klubami jakimś sukcesem. Piłki za darmo Druga akcja Ekstraklasy SA polegała na podpisaniu umowy z firmą Nike. Tylko jej piłkami można rozgrywać mecze pierwszej ligi. Jedynie Legia Warszawa i Kolporter Kielce otrzymały dyspensę, ponieważ wcześniej zawarły kontrakty z innymi firmami. Widzew Lodź musiał rozwiązać kontrakt z Pumą. Każdy klub otrzymał 130 piłek Nike, ale w ślad za nimi nie poszły żadne pieniądze. W Anglii, gdzie oficjalną piłką ligi też jest wyrób Nike, spółka zarządzająca rozgrywkami otrzymała od firmy 5 mln funtów. Podobnie jest w Hiszpanii, gdzie podpisanie podobnej umowy kosztowało Nike 10 mln euro. Po co więc Ekstraklasa SA istnieje? Prawa medialne do transmisji meczów i magazynu ligowego zostały sprzedane jeszcze przez PZPN do końca sezonu 2007/2008. Prawa sponsorskie firmy Orange też kończą się w tym samym terminie. Jeszcze przez półtora roku spółka nie będzie mogła zawrzeć żadnej znaczącej umowy, a tymi mniej znaczącymi nie jest zainteresowana. Kontrolę nad rozgrywkami sprawuje PZPN, a jedyne, co spółka może zrobić, to wyznaczać terminy meczów. Odpowiada za to zresztą Marcin Stefański, który to samo robił w PZPN. Wysoka jest cena wolności, której tak naprawdę nie ma. Taniej byłoby oddać rozgrywki do związku. Na półtora roku.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.