Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ultras po warszawsku

Maciej Baranowski (gazeta.pl)

Źródło:

18.08.2003 00:00

(akt. 30.12.2018 16:34)

Stadion Wojska Polskiego, 18 października 2001 roku, mecz Pucharu UEFA Legia - Valencia. Pełne trybuny, głośny doping już na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Pucharowy mecz był pierwszym, na którym pomysły zaprezentowali kibice ultras Legii - cyberf@ni. Herb ułożony przez fanów z "żylety" stacja telewizyjna Eurosport przez wiele miesięcy wykorzystywała w swoim spocie. W sobotę piłkarze i kibice spotkaniem z Górnikiem Łęczna rozpoczęli kolejny sezon Od 1996 roku sympatycy Legii zaczęli regularnie wymieniać poglądy na jednym z internetowych forów dyskusyjnych. Znajomości wirtualne szybko przeniosły się do rzeczywistości. Forumowicze to w większości bywalcy stadionu przy Łazienkowskiej. - Internet pomógł nam się poznać, zintegrować, ale teraz służy najczęściej do szybszego przepływu informacji - mówi Wojtek, jeden z ultrasów. Cztery lata temu, wzorując się na kibicach-ultrasach z Włoch, warszawianie postanowili stworzyć podobną grupę w Warszawie. Uznali, że sam doping to za mało. Flagi, pokazy fajerwerków, choreografie z kartonów tworzone przez setki kibiców - to wszystko na meczach Legii chcieli pokazywać Cyberfani. Nazwę zawdzięczają oczywiście internetowym "korzeniom", choć kilku obecnych członków nie korzysta z sieci. Prekursorzy Początki byłe skromne, głównie ze względu na małe możliwości finansowe. To jednak stołeczni ultrasi uchodzą za prekursorów zorganizowanego wykorzystywania wielu elementów oprawy naraz. Pierwsi byli autorami dość zaawansowanych pokazów pirotechnicznych. Dopiero jednak mecz z Valencią mógł przynieść satysfakcję. W 2000 roku przed meczem derbowym z Polonią kilkadziesiąt słupów ogłoszeniowych i billboardów oblepionych zostało plakatami z napisem "hoopa do klopa" (to może niezbyt eleganckie nawiązanie do nazwy ówczesnego sponsora klubu z Konwiktorskiej). - Wielu osobom to się nie spodobało. Nie chcieliśmy nikogo obrażać. Jedynie w humorystyczny sposób zdeprymować rywala - mówi jeden z Cyberfanów. Rok i dwa lata później kibice postanowili, że nikogo nie będą prowokować, i w całej Warszawie rozwieszono po prostu 10 tys. plakatów reklamujących derby. Wszystko to odbywało się za prywatne pieniądze. - Wyznaczyliśmy sobie składki obowiązkowe. Co najmniej 10 zł na miesiąc. Z regularnością wpłat różnie bywa, więc zdarza się, że organizujemy zrzutki "na wczoraj" - mówi Wojtek. Fani chętnie widzieliby w swoich szeregach hojnego sponsora. Jedna firma była nawet zainteresowana wspieraniem ich działalności. Skończyło się na zainteresowaniu. Sponsor chciał być widoczny przy tworzeniu choreografii. Na to kibice nie mogli się zgodzić, ponieważ mijałoby się to z ideą ultras. Pełny stadion Cyberfani potrafią zarabiać na swoje potrzeby. Wzięli udział w nagrywaniu teledysku do oficjalnej piosenki reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Korei i Japonii "Do przodu Polsko". Wynajęli klub, w którym zgromadziło się prawie tysiąc osób, aby wspólnie obejrzeć mecz o mistrzostwo kraju Wisła - Legia, wejście kosztowało 7 zł. Naturalnie zarobione w ten sposób pieniądze w całości zostały przeznaczone na oprawę spotkań przy Łazienkowskiej. Za duży sukces należy uznać akcję "Pełny stadion". Jej celem jest zapraszanie przez kibiców na mecze Legii co najmniej jednego znajomego, który nie zamierzał wybrać się na stadion. Dzięki niej nawet na spotkaniu z ligowym outsiderem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski było ponad 8 tys. widzów. Akcja ta będzie kontynuowana również w obecnym sezonie. Ultrasi starają się ją promować na wszelkie możliwe sposoby (np. rozdają ulotki w centrum Warszawy). Akcje, choć w mediach raczej próżno szukać o nich informacji, kreowały pozytywny wizerunek klubu. Władze Legii doceniły to jednak dopiero w tym roku. Powstało Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa "Sekcja Sympatyków", jest ono organizacją prawną i obecnie reprezentuje wszystkich fanów w kontaktach z klubem. W Europie zachodniej to standard, w Polsce takie organizacje dopiero zaczynają się rozwijać. Przy Legii działa również stowarzyszenie Bractwo Legii, które ściśle współpracuje z Sekcją Sympatyków. Dużym sukcesem jest to, że właśnie tej organizacji klub przekazał opiekę nad trybuną "na łuku" (od ulicy Łazienkowskiej). Wystarczy wysłać faksem (na numer 621 82 61) rezerwację dla grupy, by za darmo obejrzeć na żywo mecz Legii. Rezerwacja powinna zawierać dane opiekuna (osoba powyżej 21 lat): imię i nazwisko, adres zamieszkania, nr PESEL oraz liczbę podopiecznych (minimum jeden opiekun na dziewięciu niepełnoletnich). Na sektorze bezpieczeństwo zapewniają profesjonalna firma ochroniarska oraz sami kibice, którzy zadbają również o odpowiednią atmosferę. W poprzedniej rundzie jedna złotówka od każdego sprzedanego biletu była przekazywana kibicom. - Pieniądze od klubu wpływają na konto stowarzyszenia i to ono decyduje, na co są przeznaczane. Część pieniędzy idzie na zorganizowanie specjalnych pociągów na mecze wyjazdowe, część na oprawy. Również wszelkie transakcje z firmami czy hurtowniami są rozliczane z klubem - tłumaczy Wojtek. Jeszcze kilka lata temu ruch ultras był utożsamiany w Polsce z chuliganami. Obecnie coraz mniej osób popełnia ten błąd. W kraju i w Europie (o Cyberfanach pochlebnie wypowiadał się nawet członek Orgullo Vikingo, czyli ultrasów samego Realu Madryt) odróżnia się stadionowych rozrabiaków od ultrasów. - Chuligani to zupełnie inne osoby, takich wśród nas nie ma. Myzajmujemy się oprawą na meczach i pozytywnym propagowaniem Legii - mówi Wojtek. - Byliśmy również inicjatorami powstania ogólnopolskiej Ligi Ultras, gdzie podobne nam grupy rywalizują w tworzeniu opraw meczowych - dodaje inny Cyberfan Marcin. Najlepsi w kraju Przygotowanie do oprawy zaczyna się na wiele dni przed meczem (minimum tydzień wcześniej trzeba zamówić np. odpowiednią ilość kartonów w drukarni czy kupić materiały do pokazów pirotechnicznych). Na kilka godzin przed meczem rozpoczyna się żmudny proces układania scenografii. Szczegóły przytacza Wojtek: - Zazwyczaj udaje nam się zrobić wszystko na czas, sprawdzamy, czy na pewno wszystko jest dobrze ułożone. Kilka osób przygotowuje plan działania, czyli co i kiedy robimy. Na przykład w której minucie wyjmiemy flagę sektorówkę, kiedy wyjmiemy transparenty. Osoby te przez 90 minut potrafią ani razu nie spojrzeć na murawę. Ultrasom ciężko walczy się ze stereotypami. Po meczu z Widzewem (na jesieni 2002 roku) wybryki zapoczątkowane przez chuliganów z Łodzi zupełnie przyćmiły wspaniałą choreografię z "żylety" (ułożony z kartonów napis "witamy w piekle" i liczne fajerwerki). Głośno było za to o oprawie na meczach z Wisłą i z Lechem. Data meczu z krakowianami (1 września 2002 roku) pokrywała się z rocznicą śmierci Kazimierza Deyny. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice z "żylety" podnieśli kartony tworzące wizerunek "Kaki" oraz datę jego urodzin i tragicznej śmierci. - Takie akcje pozostają długo w pamięci kibiców. I dokładnie takie wrażenie chcemy zostawiać po każdym spotkaniu. To sprawia, że ludzie znakomicie bawią się na Legii, i w ten sposób zachęcamy ich do ponownych odwiedzin na stadionie. O to chodzi - dodaje Marcin. Mecz z Lechem Poznań został potraktowany prestiżowo. Kibice z Warszawy i Poznania - najdelikatniej mówiąc - nie darzą się sympatią. Na dodatek jedni i drudzy mają opinię najlepszych kibiców w Polsce. Cyberfani postanowili udowodnić, że najlepszy może być tylko jeden, i zaprezentowali dwustronną choreografię z kartonów. Pierwsza strona przedstawiała żyletkę i napis "ultras", natomiast po odwróceniu zamieniała się w wielkie oczy. Tak zaawansowanej i udanej oprawy nie powstydziliby się najlepsi ultrasi z Włoch czy Francji. Mecz z Lechem to także 2,2 tys. rzymskich ogni, 100 rac, 100 wulkanów, kilkadziesiąt "wron", 20 stroboskopów oraz czerwono-biało-zielone świece dymne. Nie mogło oczywiście zabraknąć trzech flag, tzw. sektorówek. Dużym sukcesem był także apel Cyberfanów o uszycie przez kibiców małych flag. W drugiej połowie spotkania na trybunie odkrytej powiewało blisko 500 flag i kilkadziesiąt transparentów. Bez wątpienia największego spektaklu ultras w Polsce dopełniło kilkaset baloników w barwach Legii. - Warto zauważyć, że nawet podczas takiego meczu, który przez "fachowców" nazywany jest meczem podwyższonego ryzyka, nie wydarzyło się nic złego. Fani świetnie się bawili przez całe spotkanie, ciągle głośno dopingowali. Chcemy, żeby taka atmosfera była na każdym spotkaniu Legii - mówi Wojtek. Ultrasi z Łazienkowskiej podkreślają, że wszelkie ich działania mają na celu popularyzację Legii. Wkrótce ma powstać ogromna flaga, na całą "żyletę", z panoramą Warszawy. Na nowy sezon planowane są liczne kartoniady - specjalność warszawskich fanów. Hitem może okazać się jednak promowana w internecie akcja tworzenia na własną rękę małych transparentów.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.