Uniwersalność Kwietniewskiego pomoże Legii?
26.01.2018 10:45
fot: Piotr Kucza/FotoPyk
- Pamiętam go jeszcze jako sześciolatka. Zawsze się wyróżniał i przewyższał umiejętnościami graczy z grup starszych o dwa-trzy lata. Od początku mieliśmy w Koronie przekonanie, że jeśli nie przytrafi mu się żadne nieszczęście, to będzie występował na wysokim poziomie - opowiada Mikołaj Pełka, szkoleniowiec Mikołaja Kwietniewskiego w juniorach Korony Kielce. Sam piłkarz trafił na Łazienowską dopiero teraz, choć mistrzowie Polski interesowali się nim jeszcze w czasach młodzieżowych. Kielczanin był namawiany, by przejść do Legii, już w 2012 roku, gdy jako czternastolatek błyszczał na turnieju Nike Premier Cup uznawanym za nieoficjalne mistrzostwa Polski w tej kategorii wiekowej. - Wpadł wtedy w oko Legii. Warszawiacy chcieli go pozyskać, namawiali na transfer na Łazienkowską, lecz trochę inne plany mieli jego rodzice. Mikołaj był już wtedy po testach w Schalke czy Fulham. Jego rodzice chcieli, by rozwijał się właśnie na Zachodzie - dodaje Pełka.
- Mikołaj wyróżniał się od najmłodszych lat. Potrafił wyróżniać się na tle swojego rocznika, ale też starszych zawodników. To człowiek, który w szatni był spokojny, ale na boisku zamieniał się w prawdziwego lidera - wspomina Dawid Szałas, kolega Kwietniewskiego z Korony, który w ostatnich latach reprezentował legijną akademię, a obecnie ponownie wrócił do Kielc. - Mikołaj miał posłuch u kolegów. Był poważany, a zespół go szanował przez własne zdanie. To mądry chłopak, doskonale radzący sobie w szkolę. Zawsze przykładał się do szkolnych obowiązków i miał dobre oceny. Był liderem na boisku, ale pokazywał, że piłkarz może sobie radzić na wielu płaszczyznach. Zawsze dobrze się zachowywał, a jako jego były wychowawca mogę o nim mówić w samych superlatywach. Nie spóźniał się, nie wagarował, a będąc już w Anglii, odwiedzał swoją starą szkołę i nauczycieli - zauważa Pełka. Pytając o Kwietniewskiego, trudno doszukać się jego złych zachowań, bo trudno w takich kategoriach rozpamiętywać złamanie ciszy nocnej na turnieju w Głuchołazach, gdy miał trzynaście lat. Kara go jednak nie ominęła. Przez kilkanaście minut musiał trwać w "krzesełku". Popularne ćwiczenie przyniosło odrobinę bólu, ale nie zmieniło faktu, że gdy przyszło do spotkań z rywalami, "Miki" wyróżniał się na ich tle.
Od 2013 roku Kwietniewski trenował z Fulham. Początkowo nie mógł występować w angielskim klubie z powodu zawiłości kontraktowych. Anglicy mogli zarejestrować kielczanina dopiero po ukończeniu szesnastego roku życia. Nie zmieniało to faktu, że gracz regularnie był powoływany do juniorskich drużyn biało-czerwonych. Kwietniewski prezentował się z orzełkiem na piersi już w kadrze do lat 15. - W juniorskiej reprezentacji Polski często występował w roli ofensywnego pomocnika, klasycznej dziesiątki. W razie potrzeby, mogliśmy go wystawić w roli skrzydłowego. Cechuje go bardzo dobra kontrola piłki i szybkość poruszania się z nią. Od najmłodszej kategorii Kwietniewski funkcjonował w jednym zespole z Sebastianem Szymańskim. Na pewno mogą razem występować na boisku, ale wszystko zależy od indywidualnego pomysłu trenera, sposobu gry zespołu i jego priorytetów - twierdzi Bartłomiej Zalewski, selekcjoner reprezentacji U-17.
Kwietniewski w Fulham piął się szczebel po szczeblu wyżej. Był także zapraszany na treningi z pierwszym zespołem. Przez ostatnie miesiące 18-latek był graczem zespołu do lat 23. Występował przede wszystkim w rozgrywkach rezerw - Premier League 2. W tym sezonie zawodnik zanotował trzynaście spotkań, strzelił dwa gole i dołożył do tego jedną asystę. Kwietniewski był ustawiany przez trenera Petera Granta przede wszystkim w roli prawego skrzydłowego. Podejmował tam 67 procent dobrych decyzji. Wedle platformy "Wyscout", "Miki" notował także 79 procent udanych dryblingów. W każdym meczu wykonywał także średnio trzy dośrodkowania.
- Potrafi grać 1 na 1, dobrze czuje się w małej grze. Jest świetnie wyszkolony, a w kwestii pozycji nie ma dla niego problemu. Odnajduje się w dzisiejszym futbolu, w którym skrzydłowi schodzą do środka, by uczestniczyć w grze kombinacyjnej - zauważa Dariusz Dźwigała, opiekun Kwietniewskiego w reprezentacji do lat 19 i kontynuuje. - To spokojny chłopak, który wierzy w swoje umiejętności, ale woda sodowa mu nie grozi. Mogę go określać jedynie pozytywnymi słowami, gdyż nigdy się na nim nie zawiodłem. To profesjonalista, któremu zależy na dalszym rozwoju.
- Nie pozostaje nic innego, jak przyklasnąć. Legii i Kwietniewskiemu. Polskie kluby powinny stawiać na takich zawodników. Mikołaj jest bardzo mocny piłkarsko i jestem przekonany, że pomoże mistrzom Polski. Życzyłbym sobie, by jak największa grupa graczy mogła dysponować takim wyszkoleniem, jak Kwietniewski czy Szymański, z którym mógłby utworzyć ciekawy duet przy Łazienkowskiej. W młodym wieku potrzebna jest regularna gra. Do tej pory grał w rezerwach Fulham, został doskonale przygotowany motorycznie i mam nadzieję, że atletyzm dodatkowo pomoże mu w Ekstraklasie - twierdzi Dźwigała. - Kwietniewski na pewno nie robi kroku wstecz trafiając do Legii. Doświadczenie zdobyte w Anglii z pewnością będzie dla niego przydatne - mówi Zalewski.
Decyzję piłkarza pochwala także jego szkoleniowiec z Korony. - To piłkarz, który ma tak charakterystyczne prowadzenie piłki i balans, że poznałbym go po tym, gdyby zasłonięto mu twarz i numer na koszulce. Zawsze widziałem go w roli „dziesiątki”, to jego naturalna pozycja. Jego motoryka pozwala mu także na występy na skrzydle. Transfer do Legii może być dobrym pomysłem. Będzie mu łatwiej wejść do seniorów, niż w Fulham. Stołeczny klub chyba chce na niego postawić i wierzę, że dzięki temu będzie bardziej widoczny dla trenerów dwóch najważniejszych reprezentacji. Wielu zdolnych, jak Zawada i Bochniewicz, decydują się na grę w Ekstraklasie, ale chyba odrobinę za późno. Mikołaj wybrał najlepszy pomysł, co może się okazać fajnym ruchem - tłumaczy Pełka.
Kwietniewski podpisał ze stołecznym klubem 3,5-letni kontrakt. W piątek zawodnik dołączy do mistrzów Polski trenujących na zgrupowaniu w Benidormie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.