Domyślne zdjęcie Legia.Net

Urban ciągnie Legię za uszy

Redakcja

Źródło:

19.09.2007 04:58

(akt. 22.12.2018 04:38)

Poprowadził Legię do serii zwycięstw, jakiej klub nie odnotował nigdy wcześniej. Jego drużyna jest liderem, ale <b>Jan Urban</b> nie skacze z radości. - Dobrze wiem, jak to funkcjonuje. Teraz wszyscy chwalą, ale jak mi się noga dwa razy powinie, to od razu zaczną ze mną jechać jak z kupą siana - uśmiecha się Urban. - Wywloką mi, że niedoświadczony jestem, że tylko z juniorami pracowałem. Fajnie, że wygrywamy, ale szefowie ocenią mnie dopiero po zakończeniu ligi - zastrzega szkoleniowiec, który nie podnieca się rekordami bitymi przez Legię.
- Mnie to nie kręci, ja tym nie żyję, ale nie mam nic przeciw statystykom. Lepiej niech piszą o tym, niż mieliby nas obgadywać. W końcu zaczęli śpiewać Z czego, poza zwycięstwami, najbardziej zadowolony jest Urban? - Z atmosfery. Pamiętam szatnię po pierwszym zwycięstwie, z Cracovią. Chłopcy mieli pospuszczane głowy! Bardzo się zdziwiłem, ale to już przeszłość. Teraz, po wygranej, w szatni Legii jest głośno, wszyscy śpiewają. I o to chodzi! Wyniki go cieszą, ale wie, że musi poprawić obronę. Mimo to chwali stopera Inaki Astiza. - W Hiszpanii ciągle się myśli, że Polska to zaścianek. Ale Inaki przekonał się, że zmieniło się tu na lepsze. Najtrudniejszy test jednak przed nim - zima. Zobaczymy, czy będzie równie zadowolony, jak mu gil będzie zwisał z nosa i zaszczęka zębami. To samo mój hiszpański asystent: gdy mu powiedzieliśmy, że w ubiegłym roku było minus 27, to nie chciał uwierzyć. Przeliczył, że w porównaniu z tym, co mieliśmy niedawno, to 52 stopnie różnicy i uznał, że to niemożliwe. Ale ja też się boję zimy, bo przyzwyczaiłem się do hiszpańskiego ciepełka. Syn będzie uczył dzieci Urban przyzwyczaja się też do Takesure Chinyamy. Napastnik z Zimbabwe potrafi wkurzyć, rozśmieszyć i oczarować trenera. - Strasznie się uśmiałem, widząc, jak się cieszy z ostatniego gola. Może powalczyć z Brożkiem o króla strzelców. I nawet z taktyką u niego coraz lepiej - chwali Afrykanina Urban, który bardziej jest surowy dla syna, też piłkarza, Piotra Urbana. - Czy Piotrek zagra w Legii? Na razie niech zostanie w Hiszpanii i zajmie się studiami. Łączy je z piłką, gra w trzeciej lidze, ale pilnuję, aby nie zaniedbał nauki. A co do futbolu, to dałem mu dwa lata. Albo się wybije, albo ugrzęźnie w szarzyźnie. Dlatego dobrze, żeby miał zawód. Będzie nauczycielem dzieci do 12. roku życia. Czeka, aż na Legii zaryczą Na co, poza kolejnymi wygranymi, czeka Urban? - Na doping kibiców Legii. Bo jestem przyzwyczajony do gorącej atmosfery na trybunach - przyznaje. - W Pampelunie fani potrafią zrobić niesamowity kocioł. Tam się siedzi tak blisko boiska, że kibic może złapać za włosy piłkarza wybijającego aut. Nieraz widziałem strach w oczach graczy Barcelony, kiedy u nas grali. A możliwości fanów Legii jeszcze nie poznałem, choć jak ryknęli w ostatnich minutach meczu z Widzewem, to podobno niektórych piłkarzy ciarki przeszły. I dobrze. Niech ich przechodzą jak najczęściej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.