Domyślne zdjęcie Legia.Net

Urban: W czerwcu może się wiele zmienić

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

03.02.2010 21:56

(akt. 16.12.2018 14:06)

- Wiadomo, że najbardziej potrzebujemy defensywnego pomocnika. Nie mamy zbyt dużo odbiorów piłki. Tracimy najmniej bramek w lidze, ale to wynika głównie z dobrej gry całej drużyny, nie indywidualnych wejść - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" trener Legii Jan Urban.

Dong Fangzhuo wrócił z Legią z Hiszpanii. Czym panu zaimponował?

- Na początku zgrupowania ćwiczyliśmy utrzymanie się przy piłce. Nie miał żadnych problemów. Nie traci głowy w trudnych sytuacjach, podejmuje dobre decyzje i korzysta ze swojej techniki. Od razu widać, że radzi sobie z piłką. Gdy prowadził ją przy nodze, obrońca nie wiedział, w którym momencie zaatakować. Trzymał ją bardzo krótko.

Technicznie jest lepszy od legionistów?

- Nie chcę porównywać, bo musiałbym powiedzieć, że ktoś jest lepszy, a ktoś gorszy. Powiedzmy, że Dong jest dobrze wyszkolony technicznie. Problemem było przygotowanie fizyczne, dlatego na początku prezentował się słabo. To też jego wina, bo jak się przyjeżdża na testy, trzeba zadbać o kondycję. On nie ma klubu, przygotowywał się indywidualnie. To nie to samo co praca w grupie. Dong od razu wszedł w pełne treningi, bo nie było czasu na przygotowania. W gierkach na mniejszym boisku wypadał świetnie, ale już gdy ćwiczyliśmy na dużym terenie, niczym się nie wyróżnił.

Czy Dong może rywalizować z Chinyamą i Grzelakiem o miejsce w pierwszej jedenastce?

- Nie wiem. Nie widziałem go na żywo, gdy był w formie. Mogę się spodziewać, że jeśli poprawi kondycję, będzie spisywał się lepiej. W pierwszych trzech sparingach wystawiałem dwóch napastników i Dong był trochę zagubiony. Z Hajdukiem zagrał jako jedyny napastnik i potrafił schodzić do boku, szukał miejsca, zastawiał się. Nie pokazał tylko szybkości, ale to może wynikać z intensywnych treningów. Bardzo bym chciał, żeby okazał się co najmniej tak dobry jak piłkarze, których mamy w zespole. W czerwcu może się wiele zmienić. Mięcielowi i Grzelakowi kończą się kontrakty.

Ostatni mecz zadecydował, że warto mu jeszcze dać szansę?

- Miał nie grać z Hajdukiem, ale rozchorował się Grzelak i zabrakło nam piłkarza. Chińczyk wystąpił tylko w pierwszej połowie, bo dzień wcześniej wystąpił w sparingu z Zestafoni. Stwarzał zagrożenie, potrafił znaleźć się w podbramkowej sytuacji. Spodobał się. Zmieniliśmy decyzję i chcemy go zabrać na zgrupowanie na Cyprze. Poza tym był piłkarzem Manchesteru United, nawet jeśli zagrał tam jeden czy dwa mecze. Oni mają skautów wszędzie, czymś musiał im zaimponować.

Zatrudnienie go może przynieść Legii korzyści marketingowe?

- Oczywiście. Przecież zachodnie kluby od dawna tak robią, zatrudniając np. Japończyków. Legia może mieć korzyść, jeśli piłkarz okaże się przydatny. W Warszawie mieszka sporo Chińczyków.

Pan mówi: "jeśli okaże się przydatny". A on poleciał do Chin nie tylko przedłużyć wizę, ale też załatwiać dokumenty związane z pozwoleniem na pracę. Legia chce zaproponować mu półroczną umowę. Wygląda, jakbyście byli już zdecydowani.

- Nic podobnego. Nie znam szczegółów, ale żeby przedłużono mu wizę, musi przedstawić dokumenty, które będą do tego podstawą. Tym zajmuje się zarząd. Chcemy, żeby załatwił formalności jak najszybciej i poleciał z nami na Cypr. Ale nie wiem, czy już tam zdecydujemy co dalej. Dong nie ma klubu, zgodził się na długie testy i możliwe, że wstrzymamy się jeszcze kilka tygodni.

Zabraliście go do Warszawy na wszelki wypadek, bo problemy zdrowotne mieli inni napastnicy?

- Nie, nie ma co się przejmować sparingami ze Świtem i Zniczem. Po prostu spodziewaliśmy się, że sprawy wizowe będzie można załatwić w Polsce.

Czemu podziękowano mistrzowi świata U-20 Ghandy'emu Kassenu?

- Był wybiegany, miał olbrzymie chęci, ale to za mało. Czasem jak nowy piłkarz nie rozumie się z kolegami, to zabiera piłkę do skrzydła, próbuje się pokazać w pojedynkach, dryblingu. Tego mu też brakowało. Nie imponował warunkami fizycznymi. Był wysoki i chudy. Mamy w Legii wielu takich piłkarzy, potrzebujemy raczej większych.

Nowy lewoskrzydłowy jest niezbędny?

- Dla Macieja Rybusa mamy alternatywę. Sebastian Szałachowski z powodzeniem występował na tej pozycji, zanim w Krakowie nie złamał nogi. Jednak chciałbym kogoś, kto byłby dla Rybusa prawdziwą konkurencją.

Rybus bardzo się spodobał Franciszkowi Smudzie, ale selekcjoner ustawia go za napastnikami. Planuje pan próbować go na tej pozycji?

- Nie widzę go w środku. Piłkarz, który tam gra, musi być kreatywny, mieć dobry przegląd pola. Rybus gra indywidualnie, polega na szybkości, lubi dośrodkować, strzelić z boku. Jeśli zagra pięć-sześć meczów jako ofensywny pomocnik i w każdym wypadnie świetnie, będzie można mówić, że tam pasuje.

Środkowy obrońca Djordje Tutorić zagrał w jednym sparingu i czeka na odpowiedź. Chce go pan?

- To na pewno jest stoper, który gra bardzo twardo, nie boi się włożyć głowy tam, gdzie inni nie wsadzą nogi, ale nie jest zbyt szybki. Legia gra często atakiem pozycyjnym. Obrońcy wtedy podchodzą wysoko. Gdy pójdzie kontra, muszą dogonić napastnika, który dostaje podanie na wolne pole. Ważne jest też wyprowadzenie piłki. Świetnie to robi Dickson Choto, który szybko zagrywa do boku, ale potrafi też posłać mocne, dwudziestometrowe podanie w środek. Takie, którego rywal nie przetnie. Tutorić w kilku sytuacjach zachował się tak, że mogło to się skończyć poważnym błędem, często wchodził na jedno tempo.

Legia na Cyprze będzie testowała stopera z Zimbabwe. Jeśli on okaże się lepszy, podziękujecie Tutoriciowi?

- Może być tak, że nie weźmiemy żadnego. Tutorić nie jest lepszy od Choto i Astiza. Nawet nie miał być. Szukamy kogoś do uzupełnienia składu, kto w przypadku kontuzji poradzi sobie z zastąpieniem dwóch wymienionych. Na razie mamy z tym problem. Zresztą to nie musi być koniecznie stoper. Generalnie brakuje nam obrońcy. Kubę Rzeźniczaka może na prawej stronie zastąpić Wojciech Szala, ale wtedy zabraknie jednego z obrońców w środku. Jeśli będzie musiał zagrać w środku - to Rzeźniczak nie ma zastępcy.

Czwartym testowanym był bramkarz Adis Nurković. Spodobał się Krzysztofowi Dowhaniowi pół roku temu, gdy był na testach w Wiśle Kraków. Teraz już nie?

- Nie ma tematu. Przyjechał na jeden mecz, powiedzieliśmy, że się odezwiemy. On podpisał kontrakt z chorwackim klubem. Może sami mu pomogliśmy w znalezieniu pracodawcy...

Jan Mucha w Legii zostaje do końca sezonu, ale na testy do Metalista Charków poleciał Kostia Machnowski. Wypożyczony do Polonii Bytom Wojciech Skaba zostanie tam do końca sezonu. Potrzebujecie bramkarza?

- Jan Mucha jest pierwszym bramkarzem. Do pozycji jego zmiennika bliżej Maciejowi Gostomskiemu, który już na zmianę z Machnowskim pełnił tę funkcję, jest też 17-letni Jakub Szumski, który był z nami w Hiszpanii. Ufam Dowhaniowi, to specjalista. Jeśli uzna, że potrzebujemy jeszcze jednego bramkarza, to kogoś sprawdzimy.

W jaki sposób sprowadziliście tych testowanych?

- Tutorić był obserwowany od jakiegoś czasu. Również śledziliśmy to, co się dzieje z Nurkoviciem, i widzieliśmy go w meczu. Kassenu zaproponował nam jego agent. Jeśli ktoś proponuje mistrza świata U-20, który nie tylko był w składzie, ale też grał, to czemu nie spróbować? Podobnie było z Dongiem. Zdecydowało to, że był w Manchesterze, a w Antwerpii grał i strzelał dużo bramek. Chcieliśmy też sprowadzić kilku innych, ale nie każdy chciał przyjechać.

Ilu obserwowanych piłkarzy jeszcze Legia przetestuje?

- Na dziś dwóch-trzech, ale może przyjechać drugie tyle. Czasem klub dziś mówi, że nie puści piłkarza, a za trzy dni stwierdza, że na jeden sparing to niech jedzie.

To są piłkarze z pozycji, na których pan potrzebuje wzmocnień? Napastnik, lewoskrzydłowy, środkowy obrońca, defensywny pomocnik...

- Tak. To piłkarze z klubów, które zgodzą się na testy. Są też tacy, którzy na testy nie przyjdą, trzeba od razu z nimi podpisać kontrakt. Z kilkoma negocjujemy. Wiadomo, że najbardziej potrzebujemy defensywnego pomocnika. Nie mamy zbyt dużo odbiorów piłki. Tracimy najmniej bramek w lidze, ale to wynika głównie z dobrej gry całej drużyny, nie indywidualnych wejść. Po odbiorze on musi umieć też rozegrać piłkę. Nie jest łatwo znaleźć takiego piłkarza. Nawet negocjowaliśmy z jednym, nie udało się.

Problemem są pieniądze?

- Częściej wszystko rozbija się o sumę, której żąda klub, niż o to, ile chce zarabiać piłkarz.

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.