Domyślne zdjęcie Legia.Net

W niedzielę Legia - Odra

Mariusz Ostrowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

26.04.2002 19:04

(akt. 16.01.2019 22:22)

Ten tytuł to dla mnie uwieńczenie, uhonorowanie kariery. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców i samych siebie - mówi obrońca Legii Marek Jóźwiak. W niedzielę o godz. 17.15 przy Łazienkowskiej drużyna Dragomira Okuki zagra z Odrą Wodzisław.
W piątek piłkarze Legii trenowali o godz. 17.30 na bocznym boisku. Pół godziny później niż planowano, ponieważ dojazd do stadionu był zablokowany przez demonstrację "Solidarności". Wszyscy gracze przybyli w komplecie, nikt nie jest kontuzjowany. Skład więc, prawdopodobnie, będzie taki sam jak w Krakowie. - Wiosną w grupie mistrzowskiej nie było dla nas łatwego meczu. Jednak może to i lepiej, bo we wszystkich potrafiliśmy się zmobilizować i nie przegrać. Mam nadzieję, że tak samo będzie w niedzielę - powiedział trener Okuka. Nikt w drużynie nie "podgrzewa" atmosfery. - Jest spokój. Na razie to cieszyć się mogliśmy tylko z remisu w Krakowie. Matematycznie jeszcze wszystko jest możliwe, więc poczekajmy z ogłaszeniem nas mistrzami. Jesteśmy bardzo blisko. Zdobyliśmy punkt w środę, możemy zdobyć i w niedzielę - stwierdził Jacek Magiera. Do tej pory w meczach ligowych piłkarze z Łazienkowskiej przegrali z Odrą tylko raz - 0:1 w 1997 roku. Bramkę strzelił wtedy Mirosław Staniek z wolnego. Pozostałe mecze ligowe, wszystkie, Legia wygrywała. W pierwszym spotkaniu rundy wiosennej w Wodzisławiu było 1:0 dla zespołu Okuki po golu Sylwestra Czereszewskiego. Odra próbowała wyrównać, ale nie potrafiła stworzyć sytuacji. Legia ma w tym meczu wszystkie atuty. Własne boisko, kibiców, komfortową sytuację psychiczną. Nie musi wygrać za wszelką cenę. Dlatego właśnie wygra. I spełni się marzenie tych piłkarzy, którzy przez lata nie mogli nic z tym zespołem zdobyć. Zawsze byli blisko, ale się nie udawało. Teraz już nikt i nic nie odbierze im radości z pierwszego w życiu (wszyscy oprócz Jacka Zielińskiego, Marka Jóźwiaka i Tomasza Kiełbowicza) tytułu mistrza Polski. - Ja nie chcę słyszeć o fecie, piwie, kiełbaskach. Najpierw jest mecz z Odrą - powiedział Zieliński. Dla "Gazety" Sylwester Czereszewski piłkarz Legii Właśnie w piątek zdjąłem z kontuzjowanego kolana opatrunek. Przez ostatnich 13 dni chodziłem w stabilizatorze. Mięsień "uciekł" i teraz przez trzy dni będę musiał ćwiczyć zginanie nogi, potem odwiedzę siłownię i - mniej więcej za tydzień - zacznę truchtać. Może zdążę na półfinał Pucharu Ligi albo finał. O mecz niedzielny jestem spokojny. Byłem ostatnio na Legii. W szatni jest spokój, nie ma presji, specjalnego podenerwowania. Koledzy nie "grzeją" się, przygotowują tak jak do normalnego meczu. Są zmobilizowani. Nie powinni mieć żadnych problemów. Co warta jest Odra, pokazało rewanżowe spotkanie w Pucharze Legii, gdzie - poza akcją, po której zdobyli gola - nie pokazali niczego specjalnego. Trzeba tylko szybko im strzelić gola, żeby nie "nadziać" się na jakąś przypadkową akcję albo strzał życia któregoś z graczy Odry. Z mistrzostwa Polski bardzo się cieszę, choć nie było mnie tu na początku, tylko grałem w Chinach. Jednak wiosną, tak mi się zdaje, trochę pomogłem kolegom i drużynie. A niech już trener oceni, czy i jak znaczna była ta pomoc. Mimo radości czuję jednak pewien niedosyt. Tak naprawdę to powinienem świętować już szósty tytuł, bo tyle sezonów spędziłem w Legii (śmiech). Trochę żartuję, ale tak naprawdę to moje ambicje byłyby zaspokojone, gdyby to było trzecie mistrzostwo. W każdym sezonie mieliśmy być najlepsi, ale zawsze czegoś brakowało. Raz nawet tylko 5 min. I drugie miejsce było tu traktowane jak piąte. Tu ze zwycięstw cieszy się godzinę, dwie. Bo to jest Legia, a nie inny klub, gdzie każdy punkcik jest fetowany parę dni. Dlatego i tak cieszę się, że wbrew wszystkiemu Legia jest w tym sezonie mistrzem Polski. Na pewno na to zasłużyliśmy. Nikt nam niczego nie podarował. Co do mojego kontraktu - to nie rozmawiajmy teraz na ten temat. Powiem tyle, że kończy mi się po sezonie, a co będzie - zobaczymy. Ja zawsze wam, dziennikarzom, coś mówię, a potem nic się nie sprawdza. Ta tajemniczość oznacza, że pojawiła się oferta z klubu zagranicznego. I to wszystko. Nie mówię nic więcej, bo najpierw muszę się wyleczyć.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.