Domyślne zdjęcie Legia.Net

Warszawskie szkółki piłkarskie

Redakcja

Źródło:

07.10.2006 10:12

(akt. 24.12.2018 18:15)

Sport potrzebuje młodzie­ży, młodzież potrzebuje sportu. Ale sport potrzebu­je też finansowania. Nie­którzy byli sportowcy łączą obecnie zamiłowanie do sportu z biznesem, tworzą szkoły i szkółki sportowe. <b>Łukasz Surma</b>, kapitan stołecznej Legii, otwierając w lecie tego roku wraz z <b>Paw­łem Kuskiem</b> Akademię Futbolu na Ursynowie, dołączył do grona sportow­ców, którzy zdecydowali się zainwesto­wać swój czas i pieniądze w kształcenie młodzieży.
W obliczu trwającego w pol­skiej piłce kryzysu i niskich nakładów państwa na rozwój młodzieżowej piłki prywatne przedsięwzięcia są szansą na wspomożenie publicznych ośrodków szkolenia młodzieży w regionie - takich jak Agrykola, Polonia i KS Piaseczno - w wysiłku rewitalizacji kultury fizycznej w stolicy. (Z budżetu państwa niecałe 0,34 proc. przeznaczane jest na sport, a Polski Związek Piłki Nożnej wydaje rocznie około 8 mln zł na szkolenie mło­dzieży, pozwala to na utrzymanie m.in. 16 szkół sportowych w całej Polsce). Łu­kasza Surmę z Dariuszem Kubickim, wła­ścicielem Akademii Piłkarskiej i Roma­nem Koseckim, założycielem klubu Kosa Konstancin, łączy nie tylko sportowa ka­riera w Legii, ale również pomysł na to, co robić po jej zakończeniu. Zachodnie wzorce W Europie Zachodniej prywatne ośrodki szkolenia są podstawą piłkarskiego rozwo­ju młodzieży. Oprócz szkółek piłkarskich przy klubach, skupiających swoje zaintere­sowanie na wyselekcjonowanych grupach młodzieży, istnieją również prywatne insty­tucje, które dzięki składkom członkowskim oraz pomocy sponsorów nie zamykają się na młodzież o nieco słabszych perspekty­wach sportowych i oprócz wyławiania pił­karskich talentów dają szansę sportowego rozwoju wszystkim zainteresowanym. Przykładem takich przedsięwzięć jest Bob­by Charlton's Football School w Londynie, założona przez legendarnego gracza Man­chester United lub wzorowane na niej David Beckham Academy w Stanach Zjedno­czonych i Wielkiej Brytanii. Mają one wła­sne boiska, ośrodki odnowy biologicznej i internaty, a oprócz szkolenia piłkarskiego dbają również o edukację swoich adeptów, współpracując z najlepszymi szkołami w regionie. Absolwentami pierwszej spo­śród wspomnianych placówek jest wielu piłkarzy grających w czołowych ligach Eu­ropy, m.in. David Beckham. Wspomniane szkoły, jak i wiele innych, dobrze funkcjonują również finansowo - oprócz składek członkowskich i ekwiwa­lentów za wyszkolenie otrzymywanych w razie podpisania z juniorami profesjo­nalnych kontraktów, znaczący udział w przychodach mają kontrakty sponsor­skie - magia nazwisk założycieli sprawia, że zainteresowanych pomaganiem nie brakuje. David Beckham Academy w związku z planami otwarcia oddziału w Azji Wschodniej zaoferowano kilkumilionowy kontrakt reklamowy, jak również transmisję telewizyjną treningów i meczy adeptów szkoły. Warszawskie realia W Warszawie podobne inicjatywy spoty­kają się z dużym zapotrzebowaniem na te­go rodzaju formę zagospodarowania czasu najmłodszych. - Można powiedzieć, że konkurencja niestety jest niewielka - mówi Paweł Ku­sek z Akademii Futbolu. Podobnie jak Łu­kasz Surma jest on wychowankiem kra­kowskiej Wisły i piłkarską rzeczywistość ze stolicy Małopolski poznał niejako na drodze empirycznej. - W Krakowie na każdym kroku spoty­kamy kluby i klubiki piłkarskie, międzysz­kolne i społeczne, które, choć ubogo, ale jednak funkcjonują - twierdzi. Jego zda­niem, dzięki współpracy osób prywatnych i władz miejskich perspektywy warszaw­skiej piłki młodzieżowej są coraz bardziej optymistyczne. - Rozmawiamy z władzami Ursynowa na temat organizacji różnego rodzaju im­prez sportowych i spotykamy się z pozy­tywnym odzewem z ich strony - dodaje. Dariusz Kubicki, właściciel działającej na Bemowie Akademii Piłkarskiej, wypo­wiada się w podobnym tonie. - Dzięki karierze zawodniczej w kilku zachodnich klubach dostrzegłem, jak wielki dystans dzieli nas w szkoleniu młodzieży od krajów tej części kontynentu - mówi. - Od powrotu do kraju założenie takiej placówki było moim marzeniem. Mam na­dzieję, że uda mi się adeptów mojej szko­ły ukształtować nie tylko piłkarsko, ale również zaszczepić im pewne standardy, uzmysłowić, jak ważna jest edukacja i ciężka praca nad doskonaleniem samego siebie. Dlatego chciałbym, by treningi by­ły przeplatane nauką języka angielskiego, by chłopcy mogli wszechstronnie się rozwijać - dodaje. Sukces Kosy Konstancin został osią­gnięty nie tylko dzięki wysiłkowi finanso­wemu i organizacyjnemu Romana Koseckiego, ale również pomocy miasta, które wyasygnowało na pomoc klubowi blisko 80 tys. złotych oraz sponsora. Na wybudowanym za pieniądze założyciela stadionie trenuje ponad 120 chłop­ców w różnych kategoriach wiekowych. Profesjonalne warunki i sprzęt, wykwalifikowani trenerzy oraz zaangażowanie ro­dziców sprawiło, że w krótkim czasie dru­żyny juniorów stały się znaczącą siłą w rozgrywkach Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej MZPN. Zawodnicy uczestni­czą nie tylko w rozgrywkach MZPN, ale też w imprezach ogólnopolskich i między­narodowych. Tak jak np. w Danone Cup, Turnieju im. Marka Wielgusa, Lech Cup w Poznaniu czy wreszcie Kosa Cup w Kon­stancinie, który przyciągnął sponsorów nie tylko dzięki medialnemu potencjałowi założyciela klubu, ale również profesjonal­nej organizacji. Sukcesem szkoleniowym klubu są pierwsze powołania dla graczy do reprezentacji regionu i Polski. Pieniądze to nie wszystko Rozmówcy nie ukrywają, że ich działal­ność jest obecnie deficytowa. Kosa Kon­stancin wciąż jest w dużej mierze finansowana z kieszeni założyciela i jak anonimo­wo twierdzi osoba związana z klubem, nie są to małe kwoty. - Po zsumowaniu wpływów i wydatków na wynajem powierzchni treningowej i za­kup sprzętu zysk za ostatni kwartał wy­niósł około 21 złotych - twierdzi Paweł Kusek. Zdaniem właścicieli szkół podniesienie opłat członkowskich nie wchodzi w grę - kwota 80-150 złotych miesięcznie od­strasza i tak wielu zainteresowanych. Zgodnie dodają, że liczą na większe zainteresowanie sponsorów i miasta. - Ciekawe, czy zajmujący się sportem pracownicy ratusza zastanawiali się, dla­czego tak nieproporcjonalnie mało graczy pochodzących z Warszawy gra w zespo­łach I i II ligi? - pyta jeden z nich. - Szkolenie młodych piłkarzy sprawia mi wiele radości. Gra w piłkę wiele mi da­ła nie tylko pod względem finansowym i dlatego staram się w ten sposób spłacić choć częściowo mój dług - dodaje.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.