Weszlo: Kibicu Legii, musisz dokonać eutanazji
24.04.2011 15:22
Legia skupia się na Pucharze Polski - taką informację przekazał trener Maciej Skorża oraz kilku piłkarzy. Teraz najgorsze, co mogłoby warszawski klub spotkać, to faktyczne zdobycie tego trofeum. Już widzimy tę rundę honorową, te chóralne śpiewy, te szampany, uśmiechnięte twarze, wszechobecne zadowolenie... I te wywiady: - To był dziwny sezon. Potrafiliśmy świetnie grać w rozgrywkach o Puchar Polski, natomiast zawodziliśmy w lidze. W przyszłym sezonie postaramy się zaprezentować równą formę.<strong><br /> </strong>
Puchar Polski dla Legii byłby przede wszystkim tragedią dla Legii. Legia dzisiaj nie potrzebuje sukcesu, tylko jeszcze jednej klęski, aby nadchodzący wstrząs na Łazienkowskiej był wielki i aby drgania odczuwalne były na wszystkich szczeblach klubowej drabiny. Sukces tylko ten wstrząs zamortyzuje. Sukces tylko zamąci obraz, będzie stanowił alibi dla całej masy nieudaczników, jacy się po tym klubie kręcą. Sukces byłby trzymaniem przy życiu piłkarskiego trupa. I kibice Legii, zakochani w swoim klubie, powinni to zrozumieć.
Eutanazja. Tę Legię trzeba z miłości odłączyć od respiratora i pozwolić jej spokojnie umrzeć. To trudna decyzja, ale właściwa. Przedłużanie agonii to tylko stracony czas - jeszcze jedna kiepska runda, jeszcze jeden zawalony sezon. Po co? Żeby za rok obudzić się o tej samej porze, w tym samym miejscu? Już to przerabiano. Żeby zbudować, trzeba najpierw zburzyć. Budowanie na pozostałościach jakichś paskudztw dużo kosztuje i daje kiepski efekt, czego przykładem jest np. Stadion Śląski. Takim koszmarkiem, tyle że nie architektonicznym, ale piłkarskim może być Legia, jeśli wyrośnie w oparciu o tę dzisiejszą. Kupią kogoś na miejsce Cabrala, ale zostanie Wawrzyniak. Sprowadzą kogoś za Manu na prawe skrzydło, ale na lewym będzie Rybus. Odpalą Antolovicia, ale zostawią Skabę. Wywalą Mezengę, ale zostanie Chinyama. Pogonią Kneżevicia, będzie Kelhar. I tak dalej... Na koniec dowiemy się, że środek pola Vrdoljak - Borysiuk - Radović jest najsilniejszy w kraju, tylko potrzeba czasu na zgranie. I że Borysiuk ma atomowy strzał z dystansu, tylko musi się wstrzelić.
Najlepsze, co może Legię spotkać w perspektywie kolejnych lat, to jakieś upokarzające 0:5 w finale Pucharu Polski. Bo niestety za zdobytym pucharem kilka osób zdoła się schować. Może nie pomieszczą się za nim równocześnie dyrektor sportowy, wiceprezes ds. sportowych, trener i wszyscy zawodnicy, ale ktoś z pewnością uratuje tyłek, mimo aż tak beznadziejnego sezonu. Natomiast dotkliwa porażka pozwoliłaby na uczciwe rozliczenie: ktoś do czego się nadaje i dlaczego nikt się nie nadaje do niczego?
Wygranie tego jednego meczu przyniesie więcej strat niż korzyści. Owszem, miło jest zapisać sobie jeszcze jedno trofeum do kolekcji, ale lepiej jest... jedno trofeum odpuścić, by za sześć czy siedem lat mieć takich kilka. Albo-albo. Taki jest rzeczywisty wybór. Znając mentalność ludzi pracujących w Legii, tym jednym meczem - w razie zwycięstwa - wytłumaczą wszystkie swoje błędy i kompromitacje, byle tylko uratować posady. Potem uśmiechną się do was, drodzy kibice Legii, z ekranów telewizorów, tłumacząc się z porażek w sezonie 2011/2012, a może nawet 2012/2013. Wtedy pomyślicie: był moment, by zrobić porządek, ale Puchar Polski zaciemnił wszystko...
Jedenaście porażek w lidze. Jeden punkt w sześciu meczach. Ale jeśli za chwilę Legia zdobędzie Puchar Polski, to jej spece od marketingu wmówią nam wszystkim, że to był dziwny, ale mimo wszystko dobry sezon. Że na Łazienkowskiej coś się właśnie urodziło, że drużyna załapała, o co chodzi i że teraz trzeba tylko ustabilizować formę z finału. Usłyszymy, że kadra jest silna, że do tych zawodników trzeba dotrzeć i że to się właśnie udało. Pierwsze trofeum Skorży, będą następne.
Tak dla Legii co roku zaczyna się droga po mistrzostwo Polski. Mistrzostwo Polski w kitowaniu.
PS I w drugą stronę - ci, którzy nienawidzą Legii, powinni życzyć jej zdobycia Pucharu Polski. To pozwoli warszawskiemu klubowi powoli gnić dalej, z pożytkiem dla reszty ligi. W końcu na kimś trzeba punkty robić, a na kim łatwiej, jeśli nie na tych cudakach...
Eutanazja. Tę Legię trzeba z miłości odłączyć od respiratora i pozwolić jej spokojnie umrzeć. To trudna decyzja, ale właściwa. Przedłużanie agonii to tylko stracony czas - jeszcze jedna kiepska runda, jeszcze jeden zawalony sezon. Po co? Żeby za rok obudzić się o tej samej porze, w tym samym miejscu? Już to przerabiano. Żeby zbudować, trzeba najpierw zburzyć. Budowanie na pozostałościach jakichś paskudztw dużo kosztuje i daje kiepski efekt, czego przykładem jest np. Stadion Śląski. Takim koszmarkiem, tyle że nie architektonicznym, ale piłkarskim może być Legia, jeśli wyrośnie w oparciu o tę dzisiejszą. Kupią kogoś na miejsce Cabrala, ale zostanie Wawrzyniak. Sprowadzą kogoś za Manu na prawe skrzydło, ale na lewym będzie Rybus. Odpalą Antolovicia, ale zostawią Skabę. Wywalą Mezengę, ale zostanie Chinyama. Pogonią Kneżevicia, będzie Kelhar. I tak dalej... Na koniec dowiemy się, że środek pola Vrdoljak - Borysiuk - Radović jest najsilniejszy w kraju, tylko potrzeba czasu na zgranie. I że Borysiuk ma atomowy strzał z dystansu, tylko musi się wstrzelić.
Najlepsze, co może Legię spotkać w perspektywie kolejnych lat, to jakieś upokarzające 0:5 w finale Pucharu Polski. Bo niestety za zdobytym pucharem kilka osób zdoła się schować. Może nie pomieszczą się za nim równocześnie dyrektor sportowy, wiceprezes ds. sportowych, trener i wszyscy zawodnicy, ale ktoś z pewnością uratuje tyłek, mimo aż tak beznadziejnego sezonu. Natomiast dotkliwa porażka pozwoliłaby na uczciwe rozliczenie: ktoś do czego się nadaje i dlaczego nikt się nie nadaje do niczego?
Wygranie tego jednego meczu przyniesie więcej strat niż korzyści. Owszem, miło jest zapisać sobie jeszcze jedno trofeum do kolekcji, ale lepiej jest... jedno trofeum odpuścić, by za sześć czy siedem lat mieć takich kilka. Albo-albo. Taki jest rzeczywisty wybór. Znając mentalność ludzi pracujących w Legii, tym jednym meczem - w razie zwycięstwa - wytłumaczą wszystkie swoje błędy i kompromitacje, byle tylko uratować posady. Potem uśmiechną się do was, drodzy kibice Legii, z ekranów telewizorów, tłumacząc się z porażek w sezonie 2011/2012, a może nawet 2012/2013. Wtedy pomyślicie: był moment, by zrobić porządek, ale Puchar Polski zaciemnił wszystko...
Jedenaście porażek w lidze. Jeden punkt w sześciu meczach. Ale jeśli za chwilę Legia zdobędzie Puchar Polski, to jej spece od marketingu wmówią nam wszystkim, że to był dziwny, ale mimo wszystko dobry sezon. Że na Łazienkowskiej coś się właśnie urodziło, że drużyna załapała, o co chodzi i że teraz trzeba tylko ustabilizować formę z finału. Usłyszymy, że kadra jest silna, że do tych zawodników trzeba dotrzeć i że to się właśnie udało. Pierwsze trofeum Skorży, będą następne.
Tak dla Legii co roku zaczyna się droga po mistrzostwo Polski. Mistrzostwo Polski w kitowaniu.
PS I w drugą stronę - ci, którzy nienawidzą Legii, powinni życzyć jej zdobycia Pucharu Polski. To pozwoli warszawskiemu klubowi powoli gnić dalej, z pożytkiem dla reszty ligi. W końcu na kimś trzeba punkty robić, a na kim łatwiej, jeśli nie na tych cudakach...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.