Domyślne zdjęcie Legia.Net

Widoki na przyszłość

Rafał Nożykowski

Źródło:

28.11.2005 20:25

(akt. 27.12.2018 01:10)

No i dogadali się. Mało tego – zewsząd padają słowa uznania, gratulacje, podziękowania, co przecież wcale nie jest w tego typu wypadkach regułą, o czym pewnie wie były premier, który na szczycie UE w Kopenhadze też się dogadał, a po powrocie usłyszał o Targowicy (gratulacje także były, owszem, ale przyjął je głównie od tych samych ludzi, którzy gratulowali mu objęcia funkcji I sekretarza KW PZPR w Skierniewicach w 1986). Polityka na bok, wróćmy do kibiców, dla których porozumienie wiąże się z kilkoma krzepiącymi nowinami – powrót na trybuny, tańsze ceny za bilety, a i stadionowy przebój, czyli hasła obrażające prezesa – jak każdy przebój – powoli się nudzi, więc czas najwyższy, by mógł zostać zluzowany przez jakąś nową przyśpiewkę motywującą drużynę do walki. O ile doping werbalny zapewne wróci na Łazienkowską w dobrej formie, o tyle nadal nie wiadomo co dalej z „dopingiem z przyborem” oraz co z herbem. Ponoć jest dobra wola obu stron i pomimo, że w tym wypadku to nie wystarczy (z uwagi na inne podmioty – CWKS, PZPN), bądźmy dobrej myśli. Nastroje zapanowały pozytywne, kibice w większości są bardziej lub mniej zadowoleni, jednak całkiem udobruchany czuje się tylko anioł stróż prezesa. Wreszcie ta najbardziej zapracowana persona na Legii może udać się na zasłużony odpoczynek. Miejmy nadzieję, że nie trzeba będzie go w trybie awaryjnym ściągać w najbliższym czasie i odpocznie sobie aż do świąt (a może i dłużej). Jest jednak bardzo ważny warunek, o którym nic nie zostało powiedziane ostatnio. Otóż kibiców mocno irytowała paplanina prezesa o wielkich, milionowych długach, które nasz dobrodziej, a jego pracodawca spłacił. Przy okazji automatycznie wspominał tez o uregulowaniu wypłat należności wobec piłkarzy z tytułu zdobycia przez nich Mistrzostwa Polski w 2002r. No spłacił, zgoda, ale przecież nie było to żadną tajemnicą, gdy zapadała decyzja o kupnie akcji klubu przez ITI. Toteż kiedy słuchałem kolejnych wypowiedzi prezesa, w których ochoczo wracał to tych zasług, nachodziło mnie przekonanie, że zaraz powie: klub już stał nad przepaścią, ale udało nam się zrobić ogromny krok naprzód. Chciałbym życzyć mu, aby już zapomniał o tym błyskotliwym spiczu. Życzeń pewnie mogłoby być więcej, jednak nie czas teraz na nie. Lepiej zastanowić się po co władzom porozumienie na nie najlepszych dla nich warunkach. Czasem najprostsze odpowiedzi są najtrafniejsze i nie inaczej jest w tym przypadku, gdyż władze uzyskały po prostu spokój, względny i czasowy, albowiem prawdy uniwersalne mówią, że historia się kiedyś musi powtórzyć, ale na jakiś czas spokój jednak będzie (ma być). To już coś, bo bywało przecież gorąco. Wprawdzie prezes odważnie twierdził, że jest pewny siebie, że na forach internetowych wielu kibiców pochwalało poczynania zarządu, jednak gdyby wczytał się dokładniej, to zapewne uświadomiłby sobie, że nad poplecznikami przewagę wyraźną mieli krytycy, wśród których znaleźć można było nawet następców Gawriła Principa, Francois’a Ravillac’a i anarchisty Jeronimo Caserio. Internetowego tyranobójcę naturalnie trudno uznać za człowieka poważnego, gdzież mu do tych herosów, których wymieniłem (nawet tytuł watażki wydaje się być tu nadużyciem), ale już internetowych krytyków to jak najbardziej, powiem więcej: oni są przydatni. Krytyka wszakże potrzebna jest naszym władzom, może je wzmocnić, oświecić, ale pamiętajcie drodzy internetowi towarzysze, że musi to być krytyka konstruktywna, rzecz jasna krytykująca, ale w gruncie rzeczy aprobująca i chwaląca. No bo na co tu narzekać, skoro za trzy lata mamy być - wedle słów prezesa - solidnym klubem, który regularnie gra w Lidze Mistrzów. Nikt nie obiecuje, że będzie łatwo, ale plan 3-letni chyba jest. Póki co liga czempionów nam nie grozi, choćby z uwagi na brak stadionu i nawet podgrzewana trawa nie jest tu żadnym atutem. Ale udział w tych komercyjnych rozgrywkach wcale nie stanowi jedynego wyznacznika klasy klubu, więc myślę, że spokojnie możemy być w pierwszej dziesiątce niegrając tam wcale. Czy nasz klub był kiedyś tak wysoko? Co poniektórzy pamiętają co to znaczy być dziesiątą potęgą przemysłową świata jako państwo, które notabene nie umiało sobie poradzić z problemem braku papieru toaletowego. Zamieszanie, jakie wywołało zachowanie Bartosza Karwana po meczu pucharowym z FC Zurich (wymienił się koszulką z rywalem) utwierdza mnie w przekonaniu, że we współczesnym, zawodowym sporcie zbudujemy z grubsza taką samą potęgę jak niegdyś w przemyśle. Niestety, nawet jeśli przymkniemy oko na organizację oraz infrastrukturę, to i tak w Europie na dzień dzisiejszy nie znaczymy nic. Nasz czołowy obrońca wynaleziony został gdzieś na targu bezrobotnych futbolistów we Francji, obok niego grywa bardzo dobry dziennikarz, a najlepszy napastnik w niedawnym wywiadzie powiedział, że nie miał miejsca w składzie Auxerre, ponieważ trener preferował ustawienie z jednym napastnikiem. Jako, że jego rywalem do gry w ataku był sam Djibril Cisse, to sprawa była z góry przesądzona. Jest to oczywiście półprawda, bowiem taktykę dobiera się biorąc pod uwagę przede wszystkim możliwości własne, a także możliwości przeciwnika i warunki zewnętrzne. Więc gdyby trener miał dwóch naprawdę dobrych napastników, to obaj by zazwyczaj grali. Smutne jest to, że wspomniana trójka prezentuje się okazale na tle piłkarzy z innych polskich klubów i tej opinii nie zmieniła nawet konfrontacja z Wisłą. Rozczarowanie przyjdzie dopiero wówczas, gdy znów trafimy w rundzie wstępnej europejskich pucharów na nieobliczalnych Szwajcarów. Ponuro mi się to wszystko ułożyło. Smutne, ze w Polsce sport (obok WSI) ominęły wszelkie transformacje, jakie w tym kraju zachodziły (argument o nowych pływalniach jest nietrafiony, gdyż służą tylko do rekreacji). Przed 1989r. śmiano się w NRD, że tamtejsze słońce co wieczór mówiło: dzięki Bogu, znów jestem na Zachodzie. Na Zachodzie niby jesteśmy już wszyscy, ale jakoś nie bardzo.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.