Widzew Legii się nie boi
27.10.2006 00:22
- Co chwila ktoś dzwoni i prosi o dwie, trzy wejściówki. A ja nie mam ani jednej. Naprawdę! Nic nie poradzę, że mamy tak mały stadion - mówi <b>Władysław Puchalski</b>, prezes Widzewa. Bilety można kupić tylko u koników za podwójną cenę. Na trybunach będzie komplet - 9,6 tys. widzów, ale tylko kibiców Widzewa, bo legioniści mają zakaz "wyjazdów" za zamieszki podczas spotkania z Arką w Gdyni.
Od ponad dwóch lat Widzew nie grał z Legią, trudno się więc dziwić, że kibice stęsknili się za klasykiem polskiej ekstraklasy. Jedno jest pewne - dziś o godz. 20 stadion przy al. Piłsudskiego wypełni się do ostatniego miejsca. - Mam nadzieję, że kibice bardzo nam pomogą - mówi Michał Probierz, trener łódzkiego zespołu.
O akredytacje starają się dziennikarze nie tylko z Polski. - Mamy prośby z Niemiec, a nawet z Rosji - opowiada Michał Kulesza, rzecznik łódzkiego klubu. Zamówienie przyszło nawet z kancelarii premiera. Szalikowcem Widzewa był kiedyś Rafał Wiechecki, minister gospodarki morskiej.
Będzie też kilkudziesięciu menedżerów. - Najwięcej z Turcji i Hiszpanii - mówią w Widzewie. Przyjedzie też Henryk Kasperczak, selekcjoner reprezentacji Senegalu, a zamiast Leo Beenhakkera pojawi się jego asystent Dariusz Dziekanowski, w przeszłości zawodnik Widzewa i Legii. Z Włoch przyleciał też Zbigniew Boniek, wiceprezes łódzkiego klubu. - Piłka nożna jest chyba jedyną dyscypliną, w której teoretycznie słabszy zespół może pokonać silniejszy. Bo oprócz umiejętności liczy się jeszcze doping kibiców i motywacja. A w Legii są dobrzy zawodnicy, którzy jednak nie tworzą drużyny. - twierdzi Boniek. - Przed meczem chcę się spotkać z drużyną i zmobilizować ją - dodaje. Wyższych premii za pokonanie Mistrza Polski jednak nie będzie.
- Nikt tak jak prezes Boniek nie potrafi nas zmobilizować przed meczem - mówią zawodnicy. - Legia jest lepszym motywatorem ode mnie - odpowiada Boniek.
- Naszych zawodników nie trzeba mobilizować na dwa mecze: z Legią i ŁKS - tłumaczy Tadeusz Gapiński, kierownik drużyny. - Atmosfera tych spotkań udziela się wszystkim i nie wypada grać w nich słabo.
Legia ma kilkakrotnie większy budżet od Widzewa, bardziej znanych piłkarzy i broni mistrzostwa Polski. Widzew jest równie utytułowany, ale dopiero wrócił do ekstraklasy. - Legioniści są zdecydowanymi faworytami, ale dotychczas zdobyli tylko trzy punkty więcej od nas - mówi Michał Probierz, 34-letni, najmłodszy trener w lidze.
Największym atutem Widzewa jest nieprzewidywalność. Trudno się dziwić, skoro przed sezonem prawie nikt nie słyszał o takich piłkarzach jak Bartłomiej Konieczny, Jakub Wawrzyniak, Piotr Kuklis czy Krzysztof Sokalski. Gwiazdą zespołu jest Bartłomiej Grzelak, który nawet jak jest w słabszej formie, musi być pilnowany przez dwóch przeciwników. - Gdyby częściej widział na boisku kolegów, w kolejce po niego stałyby czołowe kluby europejskie, a nie Wisła i Legia - mówią szkoleniowcy Widzewa.
Według Probierza, największym problemem jego drużyny jest gra obronna. - Najważniejsze to zagrać w tyłach na zero, a z przodu zawsze coś strzelimy - uważa. Na razie jednak udało się to tylko raz, w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Jedyny bezbramkowy remis to zasługa Bartosza Fabiniaka w bramce. Gdy zabrakło go z powodu kontuzji, Widzew przegrał trzy mecze z rzędu.
- Dlaczego mamy bać się Legii? - pyta Krzysztof Sokalski. 20-letni napastnik, który w 11 spotkaniach zdobył cztery gole, a tydzień temu przesądził o zwycięstwie nad Lechem Poznań. - Od kilku tygodni pojawiają się pogłoski, że Legia zainteresowana jest Grzelakiem. - Słyszałem o tym. I to wszystko. Na pewno w dobrej sytuacji nie zadrży mi noga, tylko dlatego, że Legia może być kiedyś moim klubem - mówi napastnik Widzewa, który w tym sezonie też strzelił cztery gole.
- To taki sam przeciwnik jak każdy inny. Tyle tylko, że poprzeczka w tym meczu jest powieszona wyżej. Będziemy mogli ocenić nasze umiejętności na tle lepszego rywala- dodaje Bartłomiej Grzelak.
Tydzień temu o dużych możliwościach Widzewa przekonał się typowany na jednego z medalistów Lech Poznań, który przegrał w Łodzi 2:3 po pasjonującym meczu. - To na pewno podbudowało naszych zawodników - uważa Tadeusz Gapiński, kierownik drużyny. Ale przed nadmiernym optymizmem przestrzega Grzelak: - Jeśli nadmiernie zachłyśniemy się tym sukcesem, to może nas to drogo kosztować - mówi.
W Legii występuje jeden zawodnik, który ma za sobą występy w Widzewie. To Tomasz Kiełbowicz, który z łódzkim klubem występował w eliminacjach Ligi Mistrzów. Także trener Dariusz Wdowczyk prowadził kilka lat temu widzewiaków. - Na pewno zostanie dobrze przywitany, kibice nie zapomnieli, że uratował drużynę przed spadkiem z ekstraklasy - zapowiadają w łódzkim klubie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.