News: Pierwszy mecz w el. LM 12 lipca

Wielkie mecze Legii w ostatnich 20 latach

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

03.11.2011 09:14

(akt. 04.01.2019 13:13)

<p>Dziś Legia może zapewnić sobie awans do fazy grupowej Ligi Europy. W ciągu ostatnich 20 lat warszawski zespół rozegrał kilka meczów o takiej randze. Rapid nie jest tak klasowym rywalem jak Sampdoria, Blackburn czy nawet IFK Goeteborg sprzed lat, z którymi Legia sobie poradziła w europejskich pucharach. Ale zwycięstwo przybliża, a może nawet przesądzi o tym, że po latach posuchy warszawski klub znów zagra wiosną w europejskich pucharach.</p>

Z obrońcą w bramce


To był największy europejski sukces Legii ostatnich lat. W ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów wyeliminowała Sampdorię Genua. Drużynę, która w tym samym sezonie przegrała w całym sezonie w Serie A zaledwie trzy mecze, ograła Napoli z Diego Maradoną w składzie, wielki Milan z Gullitem, Rijkaardem, Van Bastenem. Szczególnie dramatyczny był rewanż w Genui. Legia kończyła mecz w dziesiątkę. Czerwoną kartkę otrzymał Maciej Szczęsny (uderzył strzelca drugiej bramki Gianlucę Viallego). W bramce zastąpił go obrońca, dziś dyrektor sportowy Legii Marek Jóźwiak. Zachował czyste konto. Mecz zakończył się remisem 2:2, obie bramki dla warszawiaków strzelił chłopak z Bródna, debiutant - Wojciech Kowalczyk.


Maciej Szczęsny (bramkarz Legii): Dla mnie to był jeden z lepszych meczów w karierze, może najlepszy. Włosi byli naprawdę dobrzy, wyeliminowaliśmy ich i przekonaliśmy się, że ostatnimi ogórkami na świecie nie byliśmy. Byliśmy do tego meczu dobrze przygotowani, mieliśmy na to czas. Losowanie odbyło się w grudniu, a mecze w marcu. Ja te kilka miesięcy poświęciłem na to, żeby zdobyć jak najwięcej informacji o Sampdorii. A były to czasy, kiedy lig zagranicznych nie oglądało się w polskiej telewizji, po prostu ich tam nie było. Ile to mnie czasu, pieniędzy, logistyki kosztowało, żeby zdobyć kasety wideo z meczami Sampdorii, ale zdobyłem dzięki różnym kontaktom, życzliwym ludziom. Przeglądając taśmy, uwagę zwróciłem szczególnie na Lombardo i Michajliczenkę. Chyba dzięki temu obroniłem jedno uderzenie, z woleja Michajliczenki w długi róg, na ślepo, z wyczuciem, właśnie dzięki obejrzanym taśmom. Nie wiem, czy Wojtuś (Kowalczyk) jedną ze swoich dwóch bramek strzelił dzięki mnie, ale uczulałem go na to, że Pagliuca jest mańkutem. A natura nas bramkarzy tak stworzyła, że leworęczny rzuca się na prawą stronę i odwrotnie. Pewnie po to, żeby chronić tą swoją lepszą stronę, i Wojtek to wykorzystał.


Pierwszy raz w LM


Dzięki zwycięstwu w Goeteborgu po raz pierwszy w historii polski zespół zagrał w fazie grupowej LM. Bramkę na wagę awansu strzelił najpierw Leszek Pisz głową, a później w 93. minucie spotkania Jacek Bednarz, był to jego jedyny gol strzelony dla Legii w LM. IFK, dziś klub zapomniany, sezon wcześniej grał w ćwierćfinale tych rozgrywek. Jego gwiazdą był Jesper Blomqvist.


Jacek Bednarz (pomocnik Legii, strzelec decydującego gola): Jednym zdaniem nie da się opisać tego meczu, w kilku też nie. To był kluczowy mecz, na który od dłuższego czasu w polskiej piłce czekano, i to było czuć w drużynie. Jeden się przez to wygłupiał, inny podchodził do tego bardzo poważnie. Podejście było ekstremalnie różne. Miałem wrażenie, że już od pierwszego gwizdka sędziego wszyscy byli świadomi celu, do jakiego dążymy. Po meczu doświadczyłem rzadkiego uczucia, nie tylko w życiu sportowca, pewnego samospełnienia. Człowiek spełnił oczekiwania swoje, kolegów, kibiców. Jeśli chodzi o Legię, to nie udało się żadnej drużynie przed nami i po naszej awansować już do LM, dlatego uważam, że jest to jedno z największych wydarzeń w historii klubu. Ten mecz zostanie unikatowy. Bo to był pierwszy awans polskiej drużyny do Ligi Mistrzów.


Bez porażki z mistrzem Anglii


Remisując na Ewood Park z Blackburn, Legia - jak się później okazało - awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W drużynie mistrzów Anglii grał m.in. reprezentant Anglii, jeden z najlepszych napastników Premier League lat 90. Alan Shearer.

Maciej Szczęsny (bramkarz Legii z Blackburn): Ten mecz dał nam właściwie awans, ale czarną robotę wykonaliśmy z Norwegami u siebie. Wydźwignęliśmy się, choć przegrywaliśmy. Wcześniej pokonaliśmy na Łazienkowskiej Blackburn. Kurczę, jak się pomyśli, że było nas stać na pokonanie mistrza Anglii, to jakoś miło się robi, że czegoś takiego człowiek dokonał. W rewanżu z Angolami miałem wrażenie, że mogliśmy też wygrać, ale tak to już jest, że wielcy pilnują dobrze swoich interesów. Sędzia (SzwajcarUrs Meier) nie był zbyt skrupulatny.


Ta ostatnia minuta


Udział w LM w sezonie 1995/96 Legia zakończyła w ćwierćfinale, przegrywając dwumecz z Panathinaikosem Ateny. Szybko nadeszła dla niej okazja do rewanżu. Legioniści zagrali z Grekami w następnym sezonie w I rundzie Pucharu UEFA. W Atenach przegrali 2:4, ale na 2:0 w doliczonym czasie gry bramkę na wagę awansu strzelił Cezary Kucharski.


Cezary Kucharski (napastnik, strzelec decydującego gola): Dla mnie, dla wielu kibiców był to chyba jeden z najlepszych meczów Legii. Miał swoją dramaturgię, niesamowitą historię. Był jak film zakończony happy endem. Wielu kibiców zapamiętało mnie do dziś właśnie dzięki tej bramce w 90. minucie, a po to przecież człowiek trenuje, żeby być zapamiętanym.


Autor: Olgierd Kwiatkowski

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.