Wielkie porządki pana Jana
11.06.2007 11:20
Każdy zapewne zna powiedzenie o nowej miotle. Nie trzeba więc wyjaśniać o co chodzi, bo chodzi o wielkie sprzątanie, żeby nie powiedzieć - ogromniastą czystkę. Wraz z przyjściem nowego sprzątacza, trenera znaczy, mają nastać w Legii nowe porządki. I czy się to komuś podoba czy nie, ma to być ustawianie klocków podług Jana Urbana.
Czy to porządkowanie Legii przyniesie efekt w postaci upragnionego celu, jakim jest podbój Europy, to już zupełnie inna bajka. Na razie jednak - jak oznajmił wyznaczony przez właścicieli zarządca klubu, błędnie zwany prezesem, Leszek Miklas - na Łazienkowskiej obowiązuje "opcja zerowa". Czyli zaczynanie wszystkiego od nowa. To swoiste ground zero to jednak znowuż nie takie hallo. Bo wbrew temu co rzecze gospodarz Miklas, w składzie desek i papy na razie wszystko po staremu. Stoi jak stało, bądź leży jak leżało (niepotrzebne skreślić) na dawnym miejscu. I tylko kurzu na tym jakby coraz więcej.
Nowa miotła potrzebna więc od zaraz. Ale chwileczkę - najpierw musi wypucować swoje rancho w Pampelunie, a dopiero potem przyjdzie pora na Legiunię. A czas ucieka nieubłaganie, panie nuevo treneiro-sprząteiro... Od powrotu pana (Jana Urbana) ze sprzątania zabawek w królestwie Navarry do pierwszego poważnego testu czystości w królewskiej Legii (teraz niestety bez buławy i, co gorsza, korony), zostaną raptem trzy tygodnie. Mało! W tym czasie można, co najwyżej, zdążyć pozamiatać, ale pod dywan, a nie poukładać klocki wyglansowawszy przedtem porządnie przybytek. Bo od tego akurat głowa pobolewa. I o tym czyściciel Urban zapewne wie doskonale.
Czemu więc mu nie spieszno? Czyżby to tylko taka jego gra pozorów była, burza w szklance wody, podbijanie bębenka, mające wywołać jedynie efekt medialny? A nuż ktoś to kupi i da się nabrać na ruchy pozorne pana Jana. Oj, nie tak to miało być, zupełnie nie tak...
Z wielkiego czyszczenia (czystki znaczy) wyjdą, jak się niechybnie zanosi, wielkie nici. Czytaj: NIC! No, bo kto szurnie Surmę, wygoni Nędzę czy na szaro zrobi Burego, że o odesłaniu kanarkowych sambiarzy na Copacabanę również wspomnę. Któż położy, a raczej postawi, na Szali krzyżyk, kto wyleczy wiecznie obolałych Grzelę i Szałacha? Dicksonie, Choto to nie, powie odważnie? Kto w końcu wymieni wiecznie niespełnionych, ale już wypalonych Janczyków i Korzymów na zwartych i gotowych do walki o Europę skutecznych strzelców?
Wyszukanie nowych puzzli i dopasowanie ich do legijnej układanki to nie jest robota na trzy niedziele, ale co najmniej na trzy miesiące, żeby nie powiedzieć - trzy lata. Przy tym każdy dzień jest istotny. I każdy bezproduktywny bezwzględnie stracony. To oczywiście banały, ale warto je mieć na uwadze. Bo bez nich porządkowanie Legii z pewnością się nie powiedzie.
Równie trywialna, co istotna, jest dziecięca przebudzanka: "Panie Janie, Panie Janie. Rano wstań, rano wstań. Wszystkie dzwony biją, wszystkie dzwony biją, bim, bam, bom, bim, bam, bom". Bo czas nas goni, panie Janie. Czas na zmiany nieubłaganie!
Jacek Kmiecik
Superstacja TV
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.