Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wigilia w Szamotułach

Radakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

23.12.2006 09:22

(akt. 24.12.2018 07:51)

Choć przez większość roku są poza domem, to zamiast do rodzin wolą przed świętami przybyć na tradycyjną wigilię MSP Szamotuły. W końcu tu się wychowali. Tradycyjna szamotulska wigilia przypadła na środę, 20 grudnia. Zanim jednak wszyscy usiedli do stołu <b>Radosław Cierzniak, Łukasz Fabiański, Maciej Gostomski, Jakub Jesionkowski, Mirosław Dębiec, Erwin Sak, Marek Bihun, Przemysław Wróbel, Jacek Skrzyński</b> przez 1,5 godziny ćwiczyli pod okiem <b>Andrzeja Dawidziuka</b>, trenera bramkarzy w kadrze <b>Leo Beenhakkera</b>.
Jesteśmy już 10-letnią piłkarską rodziną, z roku na rok większą - mówi Andrzej Dawidziuk. - Dla młodszych chłopców spotkanie ze znanymi absolwentami naszej szkoły jest sporym przeżyciem. Sam słyszałem, jak 16-letni Przemek Wróbel podszedł do Fabiańskiego i powiedział mu, że Łukasz jest jego idolem - mówi Dawidziuk. Na początek gra techniczna 4 na 1, Fabiański nie odbija piłki, wchodzi do środka koła. - Ale pierwsza jest zawsze wolna, to się nie liczy - żali się bramkarz Legii.- Chyba w Warszawie tak jest - śmieją się pozostali gracze. Nie ma taryfy ulgowej dla nikogo. Gdy pod koniec treningu na sali pojawia się Jakub Wawrzyniak, Dawidziuk nie pozwala na rozluźnienie. Rozmowy dopiero po treningu. Namacalne dowody Najważniejszym wydarzeniem była wieczorna wigilia w pobliskim pałacu w Wąsowie, która jest okazją do podsumowania roku. - To nasz duży sukces, że absolwenci szkoły trafiają do pierwszoligowych klubów. Fabiański i Gostomski zdobyli w tym roku mistrzostwo Polski, Fabian pojechał na niemiecki mundial a w ostatnim meczu reprezentacji Polski ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi zagrało trzech naszych absolwentów. To są namacalne dowody, że ta praca ma sens - mówi z dumą Dawidziuk. W całkiem nowej roli pojawił się w Szamotułach Wawrzyniak. Jeszcze przed rokiem grał w drugiej lidze, teraz przyjechał na wigilię jako pierwszoligowiec i reprezentant Polski. - Moja przygoda z kadrą nie może się skończyć na jednym występie. Wyjazd do Emiratów był mobilizacją do dalszej pracy. Jestem przekonany, że na wiosnę będę lepszym piłkarzem -mówi Jakub, który najbardziej czekał na spotkanie z Cierzniakiem. - Radek jest mi najbliższą tu osobą. Razem pisaliśmy maturę, przeżywaliśmy połowinki czy studniówkę - dodaje Wawrzyniak, który jest w szkole częstym gościem, bo w Szamotułach ma narzeczoną. Spełnione marzenie Z roku na rok wigilia nabiera większego rozmachu. - Gdyby przyjechali wszyscy absolwenci, byłoby tu ze 150 osób - mówi Dawidziuk. Fabiański jednak żałuje, że nie każdemu chce się odwiedzać Szamotuły. - Chciałbym, by przyjeżdżała większa liczba wychowanków. Nie tylko ci, którzy zaistnieli na boiskach, ale wszyscy - mówił Fabiański i deklaruje, że nawet w wieku 40 lat nie zapomni o grudniowym święcie w MSP. Docenia to także Cierzniak. To jedyny moment, kiedy możemy się wszyscy razem spotkać, bo w trakcie sezonu po prostu nie ma na to czasu twierdzi bramkarz Lecha, który jest bardzo bliski podpisania umowy z Kolporterem Koroną Kielce. Na wigilię nie dotarł Łukasz Załuska z Kolportera. To właśnie jego ma zastąpić w Kielcach Cierzniak. - Czuję lekki niesmak, ale na boisku nie ma sentymentów - twierdzi Cierzniak, który ostatnie pół roku spędził na ławce rezerwowych w zespole Franciszka Smudy. - Nadal jesteśmy z Łukaszem kumplami. Raczej się śmiejemy, że przychodzę do Korony zabrać mu chleb, niż się na siebie obrażamy - zapewnia 23-letni bramkarz i dodaje, że jeszcze za szkolnych czasów największym ich marzeniem była gra przeciwko sobie w seniorskich rozgrywkach. - Co prawda przegrałem i z Fabiańskim, i z Załuską, ale spełniło się nasze marzenie. Mam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli rywalizować o miejsce w tym samym klubie - mówi Cierzniak. Nie tytko bramkarze Choć przy wigilijnym stole zasiadło kilkudziesięciu zawodników, to uwaga wszystkich skupiona była na kilku z nich. Największym zainteresowaniem cieszył się Fabiański, w którego młodzi zawodnicy wpatrzeni byli jak w obrazek. -Trochę daje się zauważyć, że czasem zawieszą na mnie wzrok - przyznaje lekko zawstydzony Fabian - Ale ja tak samo kiedyś się zachowywałem. Z jakiejś pozycji trzeba startować - dodaje bramkarz Legii, który zamiast od razu pojechać do rodzinnych Słubic, wolał jak co roku spędzić trochę czasu w Szamotułach, w których mieszka też jego dziewczyna Ania. - Rodzice lekko się denerwują, że niby mam wolne, a i tak nie ma mnie w domu - przyznał. A po powrocie do bursy czekała go miła niespodzianka.- To mały prezent od rodziny bramkarskiej - powiedzieli młodzi uczniowie MSP i wręczyli Fabianowi dużą maskotkę. Sporym zainteresowaniem cieszył się także Wawrzyniak, który ma nadzieję, że dzięki takim zawodnikom jak on czy Robert Kolendowicz, szkoła zasłynie nie tylko z bramkarzy. - Mam nadzieję, że moje powołanie do kadry da dobry początek dla graczy z pola, że będzie o nich głośniej niż o bramkarzach - stwierdził. Zawodnik Widzewa stara się udzielać dobrych rad młodszym kolegom. - Powtarzam im, że muszą być wytrwali. Też miałem w życiu chwile słabości, gdy jadłem parówki po 50 groszy. Byłem jednak cierpliwy i się opłaciło - mówi reprezentant Polski. Pora na odpoczynek Wieczór wigilijny to także czas świątecznych życzeń. W środę najwięcej usłyszeli ich z pewnością założyciel szkoły prezes Krzysztof Sieja, trener Bernard Szmyt i Dawidziuk. - Trenerowi Dawidziukowi życzę przede wszystkim wypoczynku. On całe swoje życie poświęcił piłce. Mieszka w bursie, gdzie od rana do wieczora ktoś ma do niego interes. Teraz są święta, powinien wyłączyć telefon, zapomnieć o piłce. Musi naładować akumulatory, by miał siły z takim samym zapałem pracować w nadchodzącym roku - powiedział Wawrzyniak.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.