William Remy

William Remy: Jestem zadowolony z przyjścia do Legii

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

27.04.2018 12:04

(akt. 02.12.2018 11:28)

Zimą William Remy podpisał kontrakt z Legią. Nie był najbardziej wyczekiwanym transferem, ale szybko zaczął odgrywać ważną rolę w drużynie. Przez kibiców został wybrany najlepszym graczem Legii w lutym i marcu. - Walczę o mistrzostwo, potem będą puchary – jest fajnie. Na razie nic nie wskazuje na to, bym, chciał z Legii odejść wcześniej. Kto wie, być może za powiedzmy 10 lat nadal będę w Legii?! - zastanawia się Remy w rozmowie z Legia.Net. Miłej lektury.

Zaaklimatyzowałeś się już na dobre w Warszawie?


- Tak, na początku, gdy było zimno, nie czułem się najlepiej. Teraz, gdy wróciło słońce, przyszła wiosna, jest już dużo lepiej z moim samopoczuciem.


Twój początek w Legii jest bardzo udany. W lutym i marcu byłeś przez kibiców wybierany piłkarzem miesiąca. Spodziewałeś się, że będzie tak dobrze?


- Zależało mi na tym by dobrze wejść w sezon, ale że tak dobrze będę odbierany, to się nie spodziewałem. Nie zakładałem, że tak szybko się zaadaptuję do gry, do zespołu, do tej ligi. Przychodząc do Warszawy spodziewałem się tego, że będę potrzebował więcej czasu by pokazać co potrafię. Wyszło więc lepiej niż było w planach. To bardzo cieszy i motywuje do ciężej pracy.


Liga polska jest słabsza od Ligue1. Ale da się je w ogóle porównać? Powiedzieć co je różni, a w czym są podobne?


- Ekstraklasa jest ligą dużo bardziej fizyczną, gdzie nie ma czasu na zastanowienie, nie ma miejsca na finezję. Jest mnóstwo pojedynków, w lidze francuskiej jest inaczej – jest tam więcej techniki i przede wszystkim taktyki. Tutaj jest na odwrót. Poza tym podobne jest to, że tak jak w lidze francuskiej pozycję faworyta ma zawsze PSG, tak w Polsce jest to Legia. Przeciwko obu zespołom inni mobilizują się podwójnie.


Wspomniałeś o pojedynkach. Wygrywasz większość z nich. Jesteś trochę jak czołg, który rozjeżdża każdego napotkanego wroga. Tężyzna fizyczna pomaga w naszej lidze?


- Tak. Myślę, że w ekstraklasie to jest dużym atutem – zwłaszcza na mojej pozycji. Zawsze byłem graczem dobrze zbudowanym, który wykorzystywał ten atut w grze. To mi z pewnością pomogło w szybkiej aklimatyzacji.


Mówisz o pozycji – w Legii występujesz na dwóch. Na środku obrony w jako defensywny pomocnik. Gdzie czujesz się lepiej?


- Zdecydowanie wolę grać w obronie, tam się lepiej czuję. W Polsce jednak słyszałem takie opinie, że lepiej, gdy gram w pomocy i swoją mocą wchodzę w środek pola i pomagam w jego opanowaniu. W środkowej linii trzeba jednak sporo biegać, dlatego wolę grać w defensywie.


Na zgrupowaniu w Benidormie Michał Pazdan uczył cię podstaw języka polskiego – takich słów jak „lewa”, „prawa”, „do przodu”, „moja”, „tył” itd. Jak teraz ze znajomością polskiego, poznałeś więcej słówek?


- Tak, to prawda. Michał mi pomagał, dzięki czemu zacząłem się szybko komunikować z kolegami na boisku. Podstawy pomagające mi w grze, na treningu czy w meczu, znam. Ale ogólnie nie robię postępów w nauce polskiego. Po prostu, gdy doszło wielu graczy z zagranicy to uznaliśmy, że najlepiej będzie, jak nauczę się języka angielskiego. Ogólnie muszę przyznać, że na boisku nie mam żadnych problemów z komunikacją.


Za tobą już 13 meczów w barwach Legii. Z kim dotąd grało ci się najtrudniej?


- Najwięcej problemów miałem z Maresem – oba spotkania z nim były trudne. Dobry napastnik.


Przed wami sześć meczów. Pięć w lidze i jeden w finale Pucharu Polski. Kto jest według ciebie głównym rywalem Legii w walce o mistrzostwo Polski?


- Wydaje mi się, że Lech Poznań, tym bardziej że zagramy tam ostatni mecz w tym sezonie.


A oglądasz mecze innych drużyn w telewizji?


- Tak, zdarza mi się włączać transmisję. Tylko wyciszam dźwięk i puszczam muzykę, bo i tak nic z komentarza nie rozumiem (śmiech).


Mistrzostwo Polski zdobyte w ostatniej kolejce na stadionie rywala smakuje lepiej niż tytuł zapewniony kilka kolejek przed końcem?


- Nie, chyba nie. Mistrzostwo to mistrzostwo. Natomiast to z pewnością będzie dość wyjątkowe, jeśli mając na koncie tyle porażek zdobędziemy tytuł mistrzowski. To raczej rzecz niespotykana w Europie. Tym bardziej zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby mistrzostwo obronić.


Zimą Legia przeprowadziła dziesięć transferów do klubu. Ze wszystkich graczy to ty zostałeś wybrany największym wzmocnieniem drużyny przez kibiców. Miłe?


- Takie rzeczy zawsze są sympatyczne, bardzo mi to schlebia. Ale nie wpływa to na moje codzienne działania.


Często jesteś rozpoznawany na ulicy, proszony o zdjęcie lub autograf?


- Na początku nie, teraz coraz częściej. Ale bez przesady, nie osiągnąłem dla Legii tak wiele, bym nie mógł spokojnie przejść ulicą.


Jesteś aktywny w mediach społecznościowych. Sam je prowadzisz?


- Na początku sam wszystko pisałem, ale byłem zaskoczony jak dużą popularnością cieszą się moje posty. Chciałem wszystkim odpowiadać, ale nie znajdywałem na to czasu. Dlatego teraz wziąłem sobie kogoś do pomocy. Trochę mnie to przerastało. Nigdy nie byłem tak blisko z kibicami jak teraz, nie tworzyłem z nimi tak fajnej społeczności. A to ważne, bo kibice Legii są niesamowici – można ich porównać do fanów Olympique Marsylia.


Masz sporo tatuaży. Coś oznaczają czy po prostu wzory ci się podobały?


- Jeden jest specjalnie dla babci. Pozostałe nie maja takiej symboliki, po prostu mi się podobały. Jeden wciąż mam niedokończony. Muszę się nim zająć w wolnym czasie.


Podpisałeś z Legią 3,5 letni kontrakt. Na razie jesteś zadowolony?


- Tak, nawet bardzo. I nie uważam by był to dla mnie krok wstecz jak niektórzy sugerują. Walczę o mistrzostwo, potem będą puchary – jest fajnie. Na razie nic nie wskazuje na to, bym, chciał z Legii odejść wcześniej. Kto wie, być może za powiedzmy 10 lat nadal będę w Legii?!

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.