William Remy: W Legii mogę odzyskać radość i zdobywać trofea
01.03.2018 15:38
Przychodzisz do Legii jako środkowy obrońca czy pomocnik? W Polsce piłkarz uniwersalny jest często lekceważąco traktowany jako zapchajdziura.
- Optymalną pozycją dla mnie jest środek pola. Tam się czuję najlepiej i tam chciałbym grać. Nie widzę jednak przeszkód, by przestawić się na środkowego czy prawego obrońcę. To kwestia decyzji trenera, której się podporządkuję. Chodzi o dobro drużyny.
Jakie wrażenia odniosłeś po pierwszych miesiącach w nowym klubie? Pojechałeś z Legią na dwa zgrupowania, udanie rozpocząłeś nowy sezon. Zdążyłeś już trochę poznać nowe środowisko.
- Na razie same pozytywy. Dla mnie przeprowadzka do Polski nie jest problemem. Nie szukam ich, nie przesadzam, nie mam ekstremalnych wymagań. Tymczasowo mieszkam w hotelu, ale lada moment przenoszę się do mieszkania na Ursynowie i wtedy na pewno poczuję się lepiej. Traktuje ten transfer jako wyzwanie. Mam dobry kontrakt, występuję w najlepszej drużynie w lidze, wiem, że w przeszłości gwiazdą był tu Danijel Ljuboja, a kilku świetnych piłkarzy z zagranicy radziło sobie doskonale. Skoro oni się zaaklimatyzowali, to ja też dam radę.
Musimy zapytać cię o dwa incydenty. Pierwszy z wypadkiem, po którym odniosłeś kontuzję.
- Ale to była stłuczka. Zwyczajne zderzenie aut, przypadkowo oberwałem w nogę i miałem problem. Nic wielkiego, choć nie mogłem normalnie trenować.
A słynne spóźnienie na samolot za czasów Fredrica Hantza?
- To była wielka wpadka. Trener jasno określił zasady, że jeśli ktoś się spóźnia, to nie jedzie na mecz z całą ekipą. Mieszkałem niedaleko lotniska, obudziłem się godzinę przed zbiórką, zrobiłem śniadanie, włączyłem radio i przygotowywałem się do wyjścia. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kompletnie straciłem rachubę czasu. Każdy to przeżywał choć raz w życiu. Nagle dzwoni telefon i kierownik pyta mnie, gdzie jestem, bo już pora. Zdębiałem. Szybko chwyciłem torbę, zamknąłem drzwi i ruszyłem na lotnisko. Spóźniłem się kilkanaście minut, ale nie mogłem polecieć na mecz z Bastią. Wtedy podpadłem Hanztowi po raz pierwszy. Skreślił mnie po koszmarnym meczu z Marsylią. Z kolei nowy trener Michel Der Zakarian nie poświęcił mi nawet chwili i odsunął mnie od pierwszej drużyny. Musiałem zmienić klub. Nie było wyjścia.
Legia bywa postrzegana przez piłkarzy z problemami za miejsce, w którym można się odbudować, a później zapracować na transfer do lepszej ligi. Przychodzisz tu z podobnym myśleniem?
- Nie myślę o tym, chcę zostać, wypełnić kontrakt, zdobywać trofea, zagrać w Lidze Mistrzów.
Wiesz, jaki mecz w kalendarzu jest dla kibiców najważniejszy?
- Jasne, z Lechem. To coś jak Olympique Marsylia – Paris Saint-Germain. Klasyk.
Całą rozmowę Mateusza Święcickiego i Filipa Kapicy z Williamem Remy można przeczytać w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.