News: Turek sędzią pierwszego meczu z Dudelange

Wiosna w pucharach zmorą polskich drużyn w lidze

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.05.2015 15:13

(akt. 21.12.2018 15:49)

O przyczynach tego, że Legia wiosną przegrała kilka spotkań i straciła pierwsze miejsce w tabeli napisano już bardzo wiele. Jest jednak pewna prawidłowość – polskie zespoły, które wiosną kontynuują grę w europejskich pucharach, mają potem ogromne problemy w ekstraklasie. Tak było z Lechem trenera Jacka Zielińskiego, z Legią trenera Macieja Skorży i tak jest teraz z Legią Henninga Berga.

W sezonie 2010/11 Lech Poznań po wygranej rywalizacji z Dnipro Dniepropietrowsk awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Tam znalazł się z takimi tuzami jak Manchester City, Juventus i mającym słabsze notowania Salzburgiem. „Kolejorz” dwukrotnie zremisował z Włochami, wygrał i przegrał z Anglikami i dwukrotnie zwyciężył z Austriakami. Dało to drugie miejsce w grupie i wiosenną rywalizację z Bragą. Tam po zaciętym dwumeczu 1:0 i 0:2 górą byli Portugalczycy i tak skończyła się przygoda z pucharami.

Za przygotowanie szczytu formy na spotkanie z Bragą, Lech zapłacił w lidze gdzie tracił wiosną punkty z Cracovią 0:1, Polonią 0:1, Zagłębiem 0:1, GKS-em Bełchatów 0:0, Śląskiem 2:2, Wisłą 0:1 i Lechią 1:2. Lech Poznań skończył rozgrywki ligowe na piątym miejscu.


Rok później po bojach z Gaziantepsporem i Spartakiem Moskwa do Ligi Europy awansowała Legia trenera Macieja Skorży. Legioniści w grupie trafili na PSV Eindhoven, Hapoel Tel-Awiw i Rapid Bukareszt. Szaleli w ofensywie Danijel Ljuboja i Miroslav Radović, świetnie bronił Dusan Kuciak. Efektem były dwie wygrane z Rumunami, zwycięstwo i porażka w spotkaniach z zespołem z Izraela i dwie porażki z Holendrami. Dało to drugie miejsce w grupie.


Zimą cała drużyna mówiła tylko o dwumeczu ze Sportingiem, na te mecze szykowana była też forma. Po wyrównanych meczach 2:2 i 0:1 lepsi okazali się Portugalczycy. Niestety trener Maciej Skorża podobnie jak rok wcześniej szkoleniowcy Lecha, nie potrafił zapobiec potem seryjnemu traceniu punktów w ekstraklasie – 0:2 z Górnikiem, 0:1 z Podbeskidziem, 0:0 z Polonią. 1:1 z GKS-em Bełchatów, 0:0 z Wisłą, 1:1 z Widzewem, 0:1 z Lechem, 1:1 z Jagiellonią i pamiętne 0:1 z Lechią. Efekt strata mistrzostwa Polski w wyjątkowo wstydliwym stylu. 


Podobną ścieżką podąża obecnie Legia Henninga Berga, która po bojach z Celtikiem w eliminacjach o Ligę Mistrzów, wygranej rywalizacji z Aktobe, trafiła w Lidze Europy do grupy z Trabzonsporem, Lokeren i Metalistem Charków. Legioniści dwukrotnie wygrali z Ukraińcami i Turkami, raz zwyciężyli Belgów i raz uznali ich wyższość. Podopieczni norweskiego szkoleniowca awansowali z pierwszego miejsca w grupie.


Zimą każdy mówił o Ajaksie, z którym przyszło się mierzyć w kolejnej fazie rozgrywek. Na ten mecz szykowany był też szczyt formy – przynajmniej fizycznej. Po dobrym spotkaniu w Amsterdamie 0:1, przyszedł gorszy w Warszawie 0:3 i tak zakończyła się przygoda w Europie.


Niestety zespół norweskiego szkoleniowca potracił sporo punktów wiosną w lidze – 1:3 z Jagiellonią, 0:0 z Koroną, 2:2 z Wisłą, 1:2 z Lechem, 0:1 z Lechią, 0:0 z Ruchem i ponownie 1:2 z Lechem.


Czemu polskie kluby nie potrafią pogodzić wiosennej gry w pucharach z grą na ligowym podwórku? – Wydaje mi się, że wszystko dlatego, że te mecze w pucharach traktowane są zbyt poważnie, o być albo nie być. Cała praca skierowana jest zimą z myślą o tych meczach, na te spotkania, które są przecież na początku roku, szykowana jest forma. A to błąd. Owszem, trzeba się starać wygrać, ale na tych spotkaniach świat się nie kończy. Tymczasem po i tak zwykle przegranych dwumeczach zostaje spalona ziemia. Legia akurat w tym roku ma bardzo szeroką kadrę i to powinno być jej atutem. Mam nadzieję, że mój zespół będzie wygrywał i zdobędzie jednak mistrzostwo. Mamy najsilniejszy zespół, najbogatszy klub i najlepiej zorganizowany. Nie wypada jak ostatnio przegrywać z Lechem przy niemal po brzegi wypełnionym stadionie. Chciałbym by Legia w tym roku przełamała taką serię i w końcu po grze w pucharach wiosną osiągnęła sukces w lidze. By tak się stało potrzebne jest większe zaangażowanie. Ten tytuł trzeba wyszarpać, nic samo się nie zrobi – komentuje były piłkarz i trener Legii Stefan Białas.

Polecamy

Komentarze (77)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.