Wisła, czy Legia?
16.01.2003 00:00
Selekcjoner Paweł Janas tuż po wybraniu go na tę funkcję, zapowiedział, że oprze reprezentację na piłkarzach Wisły Kraków, będzie ich traktował szczególnie. We wszystkich plebiscytach za rok 2002 tytuł najlepszej drużyny roku zdobywała właśnie krakowska drużyna. Nie tylko wśród zespołów piłkarskich – tytuł najlepszego klubu minionych 12 miesięcy zdobyła nawet podczas Balu Mistrzów Sportu, gdzie przecież liczą się wszystkie dyscypliny. Dodajmy – w czołowej dziesiątce polskich sportowców w 2002 roku nie było żadnego piłkarza. Wisła to jedyny przedstawiciel futbolu w tym gronie. Po wyeliminowaniu przez Wisłę Parmy i Schalke, nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie Biała Gwiazda wygra tytuł mistrzowski.
Ja natomiast – z całym szacunkiem dla osiągnięć krakowskiego klubu, które zresztą doceniłem w poprzednim numerze „PE’ – uważam, że te pochwały dla Wisły są trochę przesadzone. Po pierwsze – w takich konkursach zawsze patrzy się nie na cały rok, lecz na jego drugą polówkę, bo właśnie wtedy wybierani byli najlepsi we wszystkich kategoriach. Wszyscy patrzą tylko na czas teraźniejszy, nie umieją spojrzeć z dystansu i zauważyć, że ta właśnie wielka Wisła w pierwszej części roku sromotnie przegrała walkę o tytuł z Legią – drużyną bez takich gwiazd. Po drugie – Legia ta grała równo przez cały rok, a Wisła może w najważniejszych momentach grała lepiej, ale też zdarzały jej się o wiele większe wpadki. Po trzecie – ta sama Wisła grała w ostatnich 12 miesiącach z Legią pięć razy, a zwyciężyła tylko raz, w spotkaniu, które nie miało znaczenia. Po czwarte – Wisła, mimo, że ma tyle indywidualności, ma na półmetku tylko 3 punkty przewagi nad tą Legią. Po piąte – Te gratulacje zbiera przede wszystkim za dwa mecze – rewanżowy z Parmą i Schalke.
Piszę o tym dlatego, gdyż wydaje mi się, że Wisła to – z całym uznaniem – drużyna tworzona trochę na siłę. Zakupuję się tam gwiazdy za wielkie pieniądze, one raz grają dobrze, raz źle. Natomiast Legia to piękny przykład długiego procesu tworzenia silnego zespołu, grającego równo. Legia wydała mniej, a osiągnęła więcej. Poczyniła największy postęp. Mimo dużych zaległości finansowych wobec piłkarzy i kryzysu finansowego, potrafiła dokonać świetnych piłkarzy. Piszę to, ponieważ lubię oglądać naturalne procesy dochodzenia klubu do potęgi (np. Legia lub Valencia), a mniej mi się podoba dochodzenie do potęgi wykładając jak najwięcej pieniędzy (np. Wisła lub Real Madryt). Tak było też kiedyś z Legią. Nauczono się jednak na błędach, nie zwalniano szybko trenera, nie robiono rewolucji, tylko ze spokojem i cierpliwością czekano na sukces. Natomiast w Wiśle się tak nie robi, sukces się jakby wydusza, nie daje się drużynie czasu, lecz kupuje zlepek gwiazd, które z miejsca będą wygrywać. Wojskowi pokonywali kolejne etapy futbolowego rozwoju. I za to powinni zostać docenieni.
Nie podważam sukcesu Wisły, więcej – myślę, że to główny faworyt do tytułu, ale uważam, że krakowski zespół nie jest budowany naturalnie, nie daje się drużynie czasu na zgranie, chce się sukcesu od zaraz. W Legii zachowano się zaś po europejsku – z myślą o przyszłości. Bo lepiej cały czas być w czołówce, niż ciągle spadać na dno i się od niego odbijać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.