Wkrótce premiera książki Wojciecha Hadaja
09.10.2018 11:24
Po raz pierwszy Hadaj trafił na Legię jako kilkuletni kibic – w roku 1973 i w jednej chwili zapałał do wojskowych miłością. Ta nie przeszkodziła mu jednak w krytycznej (niekiedy bardzo) ocenie tych, którzy na wielkość tego klubu przez lata mieli wpływ – szkoleniowców, zarządców, wreszcie – samych piłkarzy. O jednych wypowiada się pochlebnie, na innych nie pozostawia suchej nitki, wielu nie wymienia z nazwiska, choć bez ogródek i znieczulenia relacjonuje ich boiskowe (i nie tylko….) osiągnięcia.
Hadaj to bez wątpienia jedna z barwniejszych postaci klubu przy ulicy Łazienkowskiej. Człowiek, który poznał wewnętrzne życie drużyny od kuchni, a raczej szatni, jak mało kto. Zna jego najskrytsze sekrety, przemilczane historie i zamiecione pod dywan niewygodne fakty. Jak sam mówi, ma tyle samo wielbicieli (choć sam nigdy by tego słowa nie użył), co zagorzałych przeciwników. Zarówno wśród kibiców, jak i ludzi związanych z Legią.
Hadaj w „Mojej Legii” wspomina zarówno te najpiękniejsze chwile, jakie dane mu było z klubem przeżyć - jak zdobywane tytuły mistrza Polski czy zwycięstwa z dużo mocniejszymi wówczas przeciwnikami, jak i te zdecydowanie trudniejsze, np. konflikt pomiędzy władającym wówczas klubem koncernem medialnym ITI a kibicowską wiarą, czego ofiarą stał się zresztą sam autor.
Dla osób ceniących sobie zestawienia na szczególną uwagę zasługują zamieszczone w książce: subiektywny ranking najlepszych graczy Legii wszech czasów, lista przyprawiających o ból głowy piłkarskich zarobków (trenerskich zresztą także) czy lista kolejnych prezesów ze szczegółowym wymienieniem ich zasług i... nie tylko.
Nie brakuje w „Mojej Legii” korytarzowych ploteczek, ekscesów i sekscesów czy wymierzanych przez autora razów bohaterom tej historii, czyli samym piłkarzom. O nich były spiker mistrza Polski nie ma najlepszego zdania: Porażki w meczach „nie do przegrania” wynikały moim zdaniem z lekceważenia rywala. Całe sztaby trenerów, w tym psychologów pracowały i pracują z naszymi zawodnikami. I nic, gdy już się wydawało, że jest dobrze, przychodził mecz lub mecze, kiedy cała ta misterna robota się waliła. A wyjaśnienia były jak zwykle, a częściej piłkarze nawet się nie tłumaczyli tylko odsyłali do sztabu trenerskiego. Dla mnie zawodnikiem zasługującym na szacunek byłby taki, który po przegranym w fatalnym stylu meczu powiedziałby, że byli słabi, że nie chciało im się grać na pełnych obrotach, że rywal nie wzbudzał najmniejszych obaw i go zbagatelizowali, że ogólnie chcieli jak najmniejszym nakładem sił wygrać. Poza tym mógłby dodać, że nie są wcale tak dobrzy jak chcą ich widzieć kibice. Tłumaczenia sztabu trenerskiego nie były lepsze. Potrafili zwalać winę na sędziów, na źle przygotowane boisko, na zbyt ciężkie piłki, nawet na pogodę. Zawsze przegrana, nie była winą słabo grających piłkarzy. Nie słyszałem przez te wszystkie lata trenera, który przyznałby, że źle przygotował drużynę. Nie słyszałem też takiego, który przyznałby, że ma takich piłkarzy jakich ma i więcej z nich nie wyciśnie.
W „Mojej Legii” znaleźć można odpowiedzi na pytania z nurtu plotkarskiego, np. który z trenerów kazał zakupić do gabinetu sejf, w którym chował swój „kosmicznie drogi” zegarek, czy też który z piłkarzy latał do Szczecina, by noc spędzić na graniu w kasynie, a kolejnego dnia stanąć na murawie przy Łazienkowskiej. Również pomysł na uzdrowienie polskiej piłki, proponowany przez Wojciecha Hadaja, wydawać się może z kosmosu i być trudnym do zrealizowania. Choć możliwe, że za 100 lat, sposób postrzegania tego pomysłu ulegnie zmianie.
O autorze:
Wojciech Hadaj - rocznik 1961. Warszawiak z urodzenia. Kibic Legii, absolwent pedagogiki specjalnej i (prawie) absolwent dziennikarstwa. Pracował w dziale sportowym „Sztandaru Młodych” i tygodniu „Piłka Nożna”, współpracował z TV Polonia1 , TVP Polonia i redakcją sportową TVP.
Przez 23 lata w Legii Warszawa, przez 20 lat był najbardziej rozpoznawalnym spikerem piłkarskim w Polsce. Przypinano mu łatki szowinisty i prowokatora, czemu zaprzecza.
Kiedyś piłkarze i trenerzy byli dla niego nadludźmi, dzisiaj już nie, a nawet wręcz przeciwnie – są przepłacanymi przeciętniakami. Prezesów klubów i menedżerów piłkarskich uważa za cwaniaków.
W tej książce dzieli się swoimi przeżyciami, refleksjami i subiektywnymi ocenami ludzi, których spotkał w Legii Warszawa i obok niej.
Premiera książki planowana jest na 17 października.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.