Wojciech Grzyb: Miałem ofertę z Legii
21.04.2011 09:20
- I proszę pomyśleć, jak się poczułem. Zaczyna się burza mózgów. Staram się rozpatrzeć za i przeciw. Grałem w Radzionkowie, Wodzisławiu i w Chorzowie, a więc w klubach, w których generalnie nie zarabia się dużo. Nie dorobiłem się. I teraz jest szansa zarobić na zakończenie kariery. Ale też sam fakt, że chce mnie trener, dyrektor sportowy, a nawet jak słyszałem, sam właściciel...
- Byłem bliski. Na pewno zastanawiałem się, co na to kibice - niektórzy się ze mną przecież utożsamiają. Nawet grając w innych klubach, przychodziłem na Ruch w szaliku klubowym. W Wodzisławiu mieli do mnie o to pretensje, ale ja nic nie mogę z tym zrobić. Zawsze kibicowałem Ruchowi. Przecież nieraz wygrywałem tu mecze, czy jako zawodnik Radzionkowa, czy Odry. Ale zawsze był to mój klub. I nagle zgłasza się Legia, drugi po Górniku najbardziej znienawidzony klub w Chorzowie.
- Wcześniej rozmawiałem kilka razy z Janem Urbanem, widziałem, że mu zależy, ale ostatniego dnia zadzwoniłem: "Trenerze, w końcu zaproponowali mi kontrakt w Ruchu, jednak zostanę". Mówiąc to, nie byłem pewien, że robię dobrze. A on powiedział: "Wojtek, szacunek za to, nie spodziewałem się, że odrzucisz naszą ofertę".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.