News: Wojciech Kowalewski: Chciałem zostać przy Łazienkowskiej

Wojciech Kowalewski: Chciałem zostać przy Łazienkowskiej

Piotr Kamieniecki

Źródło: 2x45.info

08.03.2012 18:59

(akt. 12.12.2018 00:19)

<p>- Niedługo po tym jak zacząłem grać w pierwszym składzie Legii zgłosił się po mnie Szachtar. Chciałem zostać przy Łazienkowskiej, liczyłem, że trochę w tym klubie pobędę, ale sytuacja Legii była gorsza niż dziś. Potrzebowano zastrzyku finansowego, a w tamtym momencie mój transfer był jedyną szansą i stało się. Oczywiście nie żałuję, że trafiłem do Doniecka. Miałem okazję świętować pierwsze, historyczne mistrzostwo Ukrainy i zdobycie krajowego pucharu. No i potem przyszedł czas na Spartak. To najdłuższy czas moich występów w znanym klubie i faktycznie z Moskwy mam najwięcej miłych wspomnień. Został dobry kontakt nie tylko z piłkarzami, ale także z ludźmi, którym ten klub nie jest obojętny. Uczestniczyłem w procesie odradzania się Spartaka po wielu chudych latach. Trafiłem do tej drużyny, gdy była na naprawdę dużym zakręcie. Przy mojej skromnej pomocy udało się wyprowadzić ją na prostą i teraz ta świadomość daje dużo satysfakcji - mówi w rozmowie z serwisem "2x45.com.pl" były bramkarz

- Musiałem podejmować wiele decyzji, wiązały się z nimi różne konsekwencje - pozytywne i mniej pozytywne. Najważniejsze, żeby ze wszystkiego wyciągać wnioski. Nie żałuję żadnego podjętego kroku. Cieszę się, że miałem przyjemność i zaszczyt grać w takich klubach jak Legia Warszawa, Szachtar Donieck, Spartak Moskwa czy reprezentacja Polski. Dało mi to dużo satysfakcji. Oczywiście po przegranym meczu zawsze dojdzie się do wniosku, że można było wygrać, ale to już niczego nie zmieni, bo mecz się zakończył. Zawsze coś mogło pójść lepiej. Najważniejsze, że na każdym treningu i podczas każdego spotkania dawałem z siebie sto procent. Nie wszystko wychodziło, ale na tym polega sport. Nigdy nie dostaniesz gwarancji, a jak wiadomo, błędów nie robi tylko ten, kto nic nie robi. Ogólnie uważam, że moja kariera była okresem udanym. Wielkie doświadczenia, emocje, dużo znajomości na długie lata. Nie mogę narzekać.

 

- Od dość dawna przygotowywałem się do wykonania tego kroku. Wiedziałem, że operacje pleców, które przechodziłem w ubiegłym roku, były z gatunku tych poważniejszych. Do tego rehabilitacja znacznie dłuższa od początkowych założeń... W efekcie z pełną świadomością, bez żadnych emocji podjąłem taką decyzję. Nie chciałem narzucać sobie jakiegoś okresu, w którym miałbym wrócić na boisko. Chcę przejść tę rehabilitację solidnie. Niestety, profesjonalne uprawianie sportu po takich zabiegach na pewno nie prowadziłoby do poprawy stanu zdrowia - powiedział "na temat zakończenia kariery "Gibon".

 

Cała rozmowa do przeczytania tutaj.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.