Wojciech Kowalewski: Ciężka praca przyniesie efekty
26.01.2016 09:54
Czym będzie różniła się druga część przygotowań na Malcie?
- Obciążenia motoryczne będą niższe, trenerzy raczej skoncentrują się na utrzymaniu wypracowanej dyspozycji i wdrożeniu jej w obciążenia meczowe. Będzie więcej gry w piłkę i pracy nad założeniami taktycznymi.
Legia na Malcie gra ze słabeuszami. Czerczesow mógł grać z mocnym Terekiem Grozny, ale celowo go pominął. Jaki to ma sens?
- To przemyślane. Sztab Rosjanina wiedział, że intensywność pracy będzie wysoka, dlatego dobór sparingpartnerów nie może dziwić. Mecz kontrolny ma być też formą oderwania od codziennych treningów, urozmaiceniem. Piłka w takim momencie ma dawać radość. By tak było, rywal nie może być bardzo wymagający. Jak widać, bramki padają, Legia nabiera świeżości. Spodziewam się, że poziom gry drużyny będzie stale rósł.
Jakiej Legii oczekuje pan na wiosnę?
- Agresywnej, co momentami było widać jesienią. Poprzez wysokie tempo, wyższe niż u innych drużyn w ekstraklasie, Legia musi zacząć dominować. Ale czy to już jest ten etap pracy Rosjanina? Czy to już moment, kiedy zmiany i wzmocnienia wystarczą, by Legia mogła odegrać taką rolę? Sam jestem ciekaw.
Legia się zbroi, ściąga duże nazwiska, ale tym samym ryzykuje finansowo. Wszystko po to, by awansować do Ligi Mistrzów na stulecie klubu. To dobra polityka?
- Projekt awansu do Ligi Mistrzów rozpoczął się przy Łazienkowskiej już dawno. Legia do tej pory wydała dużo, ale wygląda na to, że potrzeba jej jeszcze większych nakładów. Nie warto zatrzymywać się w połowie drogi. Legia najpierw musi zdominować ligę. Mam nadzieję, że te wzmocnienia będą pomocne.
Całą rozmowę z Wojciechem Kowalewskim przeczytacie na stronie Legia.sport.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.