Wojna słabych mistrzów
28.09.2006 10:03
- Nasi rywale są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, ale nie tworzą drużyny - uzasadaniał swój dobry humor trener Austrii <b>Frenk Schinkels</b>. Szkoleniowiec Austrii na wczorajszą konferencję prasową przyszedł w strażackim hełmie, dając tym samym odpowiedż bulwarowym mediom, które sugerowały, że na ławce drużyna z Wiednia nie potrzebuje już trenera, ale strażaka, który ugasi pożar.
Porażki w ekstraklasie, odpadnięcie z Pucharu Polski po meczu z trzecioligowcem z Sanoka - dla właścicieli warszawskiego klubu było to zbyt wiele. Jeszcze dzień przed wylotem do Wiednia piłkarze wzywani byli po kolei do gabinetu, gdzie wymierzano im kary. Na szczęście nikt ich nie chłostał, ale niektórzy stracili nawet 15 procent miesięcznych dochodów. W Austrii wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, w jakim stanie psychicznym przyjeżdża Legia. - To taka wojna dwóch słabych drużyn - mówi Sebastian Mila. - My gramy fatalnie, a warszawianie poza tym, że notują wyniki poniżej oczekiwań, mają problemy wewnątrz zespołu. I tylko dlatego szansę są wyrównane.
W podobnym tonie wypowiadał się trener gospodarzy Frenk Schinkels - Nasi rywale są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, ale nie tworzą drużyny - uzasadaniał swój dobry humor. Szkoleniowiec Austrii na wczorajszą konferencję prasową przyszedł w strażackim hełmie, dając tym samym odpowiedż bulwarowym mediom, które sugerowały, że na ławce drużyna z Wiednia nie potrzebuje już trenera, ale strażaka, który ugasi pożar. -I my, i Legia mamy wielkie problemy -opowiadał. - Nie ma jednak bezkrólewia i nie jest tak, że każdy robi, co chce. Czwartkowe spotkanie pokaże, który z trenerów lepiej poradził sobie z zawirowaniami w swojej drużynie.
Dwa za jednego
Legia przyleciała wczoraj do Wiednia porannym, rejsowym samolotem. Miejscowych, przyzwyczajonych do tego, że mierzące się z Austrią drużyny mieszkają w wielkich hotelach położonych w centrum miasta, zdziwił nieco wybór obiektu, w którym zatrzymali się warszawianie. "Hotelevent Pyramida" położony jest na przedmieściach, niedaleko stadionu Admiry Wacker Módling, gdzie w czwartek odbędzie się przed-meczowy rozruch. - Chcieliśmy się wyciszyć, wybraliśmy to miejsce z premedytacją - tłumaczy Tomasz Strejlau, asystent Wdowczyka.
Sam Wdowczyk, tak jak piłkarze, pojawia się w hotelowym hallu dopiero po południu. Zawodnicy są wyciszeni i senni. - Na pewno specjalnie szczęśliwi nie są po ostatnich wydarzeniach w klubie, ale nie zauważyłem specjalnej nerwowości czy przygnębienia - mówi Jedyny trening na stadionie Emsta Happela legioniści odbyli wczoraj o godz. 19:00. Niemal z wszystkimi piłkarzami serdecznie witali się Mila i Arkadiusz Radomski. Wyściskany został nawet magazynier warszawian Piotr Kęs. - Co u mnie? A myślałeś, że już karierę kończę - pytał Mila, który chociaż szansę na grę w pierwszym składzie ma znikome, ciągle utrzymuje dobry humor.
Trening warszawian odbywał się przy mżawce. Trudno przewidzieć, jaka pogoda towarzyszyć będzie piłkarzom w czasie dzisiejszego meczu, bo w Wiedniu od tygodnia albo leje, albo jest upalnie. Aby zachęcić kibiców do przyjścia na mogący pomieścić ponad 50 tysięcy widzów Prater organizatorzy zorganizowali promocję - zakup jednego biletu na każdy sektor poza lożą VIP i trybuną dla gości, nagradzany jest dodatkową wejściówką. Kierownictwo klubu z Wiednia bardzo obawia się o frekwenq'ę. Austria gra bardzo słabo, nawet mecze z Benfiką Lizbona o ligę Mistrzów nie zapełniły stadionu. Poza tym miejscowi fani obawiają się "dzikich hord" z Warszawy. Większość pamięta tu poprzednią wizytę kibiców Legii, kiedy przed dwoma laty w trakcie i po meczu doszło do rozrób i starcia z policją.
Wystarczy 0:0
Kibice stanowią także problem dla piłkarzy Wdowczyka. Ostatnio, po żenującej porażce ze Stalą Sanok, zanosiło się na "rozmowę ostrzegawczą". Wśród zawodników nie widać jednak wielkiej presji. Wczoraj, po powrocie do hotelu przeanalizowali jeszcze grę Austrii w ostatnim, przegranym spotkaniu z Mattersburgiem i wspólnie obejrzeli mecz Ligi Mistrzów. -Jesteśmy w stanie wygrać to spotkanie, bo nasza gra już w Kielcach wyglądała całkiem nieżle - mówi Wdowczyk. Wczorajsze wydanie miejscowego "Kuriera" szczegółową analizę kryzysu mistrza Austrii kończy frazą: "ale z Legią i tak wystarczy tyto 0:0 i awans jest w kieszeni". I o tym trener warszawian nie powinien zapomnieć.
RYWALE I DOBRY HUMOR DOPISUJE GOSPODARZOM
Drużyna gra bardzo słabo, ale trenera Frenka Schinkelsa i tak nie opuszcza dobry humor opowiadał we wtorek Sebastian Mila. Szkoleniowiec Austrii Wiedeń dzień przed meczem z Legią rzeczywiście tryskał optymizmem: - Mamy teraz Arka Radomskiego, Mario Tokicia i Stepana Vahouska, więc w porównaniu z meczem z Legią w Warszawie, skład bardzo nam się wzmocnił - opowiadał na konferencji. Schinkels, który przyszedł na spotkanie z dziennikarzami w strażackim hełmie. Pożar rozgorzał jednak na tyle, że po mistrzach Austrii pozostały praktycznie zgliszcza. - Legię krytykuje się za sprowadzanie za wielu obcokrajowców, a nas za to, że w przerwie letniej pozbyliśmy się zbyt wielu piłkarzy - mówi. Po chwili jednak pozwala sobie na komplement pod adresem jednego z rywali. - Edson przypomina mi Roberto Carlosa, jednak warszawianie to tylko zbiór indywidualności, a na nas to za mało - dodaje. Schinkels zapowiada, że nie nastawi drużyny defensywnie. Również dlatego, że spodziewa się lepszej postawy Legii na Praterze, niż na własnym stadionie w Warszawie. - Teraz nie mają już niczego do stracenia - przypomina. - Muszą strzelić gola, odważnie zaatakują i najgłupszą rzeczą w tym momencie byłoby bronienie się na własnej
połowie. Trzeba ich trzymać jak najdalej własnego pola karnego. Piłkarze Austrii nie chcieli opowiadać o zatargach z własnymi kibicami, którzy mają już dość porażek. Po ostatniej - 0:1 z Mattersburgiem, fani przez długi czas nie chcieli wypuścić ich ze stadionu. Skończyło się na rozmowie z kapitanem drużyny - Blanchardem i trenerem Schinkelsem, ale atmosfera była tak gorąca, jak... w Warszawie po porażce Legii ze Stalą Sanok. Jutro "Fioletowi" chcą udowodnić ludziom na stadionie, że zawsze dają z siebie wszystko. A co udowodnią warszawianie prawie trzem tysiącom kibiców w szalikach Legii?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.