Wojtkowski - były legionista w zastępach "Białej Gwiazdy"
27.10.2019 13:05
Pierwsze piłkarskie kroki z piłką, Kamil Wojtkowski stawiał w klubie z jego rodzinnego miasteczka. Chodzi o Sokołów Podlaski, w którym mieszka niecałe dwadzieścia tysięcy ludzi. Zawodnik od najmłodszych lat latał za futbolówką, ale przykładał się również do edukacji. Szukał także nowych wyzwań. Co ciekawe, w roku szkolnym 2009/10, otrzymał od dyrektora Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 w Sokołowie Podlaskim stypendium za wysokie wyniki w nauce (w obu semestrach) oraz osiągnięcia sportowe.
Wojtkowski był zafiksowany na punkcie sportu do tego stopnia, iż spróbował swoich sił w lekkoatletyce. Sukcesy? Całkiem okazałe. Chłopiec triumfował m.in. w skoku w dal podczas mistrzostw powiatu sokołowskiego im. Jana Kowalewskiego. Ponadto, w innych zawodach, razem z kolegami stanął na najniższym stopniu podium w czwórboju lekkoatletycznym. Był także drugi w biegach przełajowych, które odbywały się na stadionie OSiR w ramach etapu miejskiego. Gdyby tego było mało, grał w ping-ponga. Czynił postępy w tej dyscyplinie, rozwijał się i udało mu się zająć drugą pozycję na turnieju o Puchar Przeglądu Sportowego i PZTS, który odbywał się w Gdańsku. Przegrał dopiero w wielkim finale z zawodnikiem, który rywalizował później m.in. na mistrzostwach Europy juniorów i kadetów w czeskiej Ostrawie. W końcu przyszedł czas na futbol. Chłopiec zaczął biegać za piłką właśnie tam, konkretnie w miejscowym OSiRze, gdzie był prowadzony przez Artura Czartoryskiego.
Utalentowany gracz zaczął wrzucać wyższy bieg, przez co trafił do Akademii Piłkarskiej Władysława Żmudy. W jaki sposób? Został wypatrzony w trakcie sparingu między ekipą z Sokołowa Podlaskiego a wspomnianą akademią, która zwyciężyła wysoko, bo aż 16:3. Mimo porażki jego drużyny, on sam pokazał się z dobrej strony, zapadł w pamięć. Przyjechał zatem na okres testowy i sprawdził się. Później stał się natomiast zawodnikiem Legii Warszawa. Działacze „Wojskowych” zainteresowali się nim po konsultacjach kadry wojewódzkiej. Stołeczny klub również zaprosił go na testy, gdzie piłkarz potwierdził swoje umiejętności i dołączył do zespołu.
W trakcie pobytu przy Łazienkowskiej, Wojtkowski z powodzeniem występował w ekipie ze swojego rocznika. Zawodnik trenował m.in. z Mateuszem Żyrą i Mateuszem Hołownią, którzy są obecnie wypożyczeni do Stali Mielec oraz Śląska Wrocław. Pomocnik był zauważalny na boisku, chciał być pod grą, co było widoczne zwłaszcza w ligowym spotkaniu przeciwko Orlikowi Radom (5:0). Sam gracz uczestniczył przy wszystkich akcjach bramkowych - strzelił dwa gole i trzykrotnie asystował przy trafieniach Hołowni, Wańka oraz Piotra Gardzińskiego. Wychowanek OSiR-u Sokołów Podlaski w paru spotkaniach popisywał się także hat-trickami chociażby przeciwko Borucie Kluczbork czy stołecznej Delcie. - Wyróżniał się w juniorach przede wszystkim techniką i bardzo dobrym dryblingiem. Jako osoba i piłkarz zawsze miał swój trochę odmienny styl. To na pewno niezwykle solidny zawodnik, który nie boi się wziąć na siebie ciężaru gry – opowiada „Żyrko”.
W pewnym momencie, Wojtkowski, który miał wówczas piętnaście lat, opuścił stolicę Polski i udał się na testy do angielskiego Fulham. Ostatecznie, po kilkumiesięcznym pobycie na Wyspach do transferu nie doszło. Sam zawodnik po zawirowaniach wrócił do ojczyzny i zamienił Legię na Pogoń Szczecin. Na starcie przygody z "Portowcami", pomocnik ogrywał się w drużynie juniorów starszych oraz rezerwach. Z racji tego, iż wielokrotnie uwydatniał on swoje walory, na każdym kroku potwierdzał jakość, z czasem przeszedł do "jedynki". Udało mu się zadebiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce przeciwko Jagiellonii (0:5) w wieku 16 lat i 234 dni. Przez kilka lat był niekwestionowanym liderem w zestawieniu najmłodszych debiutantów w Pogoni, lecz z pierwszego miejsca w tek klasyfikacji, w maju tego roku, zepchnął go 15-letni Kacper Kozłowski. W sumie, Wojtkowski wystąpił w ośmiu spotkaniach w Ekstraklasie w barwach granatowo-bordowych – aż sześć z nich miało miejsce w rundzie mistrzowskiej za kadencji Czesława Michniewicza, który chciał stawiać na nastolatka i obdarzył go kredytem zaufania. Na ogół wchodził na boisko z ławki, lecz w dwóch ostatnich kolejkach pojawiał się w wyjściowym składzie, miał także asystę przeciwko Śląskowi Wrocław (1:2).
Wojtkowski był uznawany za prawdziwy talent, płynnie zaadaptował się w Szczecinie, a w lipcu 2015 roku otworzył się przed nim nowy rozdział: RB Lipsk. Przygodę w Niemczech rozpoczął od występów w tamtejszej akademii. Seniorzy grali wówczas na poziomie 2.Bundesligi, ale klub miał olbrzymie aspiracje, regularnie piął się w górę i dosyć szybko awansował do elity. Sam zawodnik stał się ważną postacią juniorów "Byków", gdzie w premierowym sezonie strzelił cztery gole i miał trzy asysty w 22 meczach. Walczył w jednym zespole m.in. z Przemysławem Płachetą, który obecnie reprezentuje Śląsk Wrocław. Rozgrywki 2016/17 okazały się dla niego przełomowe. Po bardzo udanej rundzie jesiennej w ekipie do lat 19, zagrał w towarzyskim spotkaniu „jedynki” z Ajaksem Amsterdam w Portugalii, pojawił się na murawie dokładnie w 68. minucie. Później został włączony do kadry Ralpa Hassenhuttla. Dodatkowo, dwukrotnie usiadł na ławce rezerwowych w oficjalnych meczach pierwszej drużyny z Hoffenheim oraz Borussią Dortmund.
Wojtkowski doznał poważnej kontuzji (złamanie kości strzałkowej), która przytrafiła mu się podczas turnieju młodzieżowej reprezentacji Polski U-19 i wykluczyła go z gry do końca rozgrywek. W lipcu 2017 roku były piłkarz Legii wrócił do kraju, przeniósł się do Krakowa i zakłada koszulkę Wisły. Jednym z powodów powrotu do ojczyzny było to, iż zlikwidowano rezerwy „Byków”. Zawodnik od samego początku pobytu w stolicy Małopolski walczył o miejsce w podstawowym składzie. Przez dwa sezony często pojawiał się na placu gry, na ogół wchodząc na murawę z ławki rezerwowych. Od początku bieżących rozgrywek, Wojtkowski ma na koncie dziesięć spotkań, z czego każdy rozpoczynał w wyjściowej „jedenastce”. Pomocnik opuścił mecz z Pogonią z powody drobnego urazu, a w ostatniej kolejce z Piastem był rezerwowym.
- Kamil to niezwykle inteligentny zawodnik, ale tak samo jest poza boiskiem. Trochę indywidualista. Chodził swoimi ścieżkami, ale to chyba dzięki temu trafił do Lipska, a obecnie gra w Ekstraklasie – uważa Bartłomiej Urbański, były gracz Legii, który aktualnie jest graczem Chojniczanki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.