News: Wspólne akcenty Legii Warszawa i Górnika Łęczna w XXI wieku

Wspólne akcenty Legii Warszawa i Górnika Łęczna w XXI wieku

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

01.08.2015 09:12

(akt. 07.12.2018 21:41)

W niedzielę Legia Warszawa rozegra mecz w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. Los chciał, iż obydwie ekipy spotkają się także ze sobą dziesięć dni później, ale tym razem zmierzą się w ramach 1/16 Pucharu Polski. Warszawiacy więc dwa razy rywalizować będą z „Dumą Lubelszczyzny” na ich obiekcie w przeciągu dwóch tygodni. Zielono-czarni mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy w przeszłości występowali przy Łazienkowskiej.

- Jeśli spadać, to z wysokiego konia. Trafiliśmy na klub z wielką historią i cieszymy się z tego. Warszawiacy mają za sobą wiele meczów na arenie europejskiej. Pojawiały się również akcenty łączące obie ekipy – powiedział prezes Górnika Łęczna Artur Kapelko zaraz po losowaniu par 1/16 finału Pucharu Polski. Wspomniane akcenty to piłkarze, którzy występowali w obydwu klubach. W samym XXI wieku dla jednej i drugiej drużyny grało pięciu zawodników.


Zacznijmy od wychowanków Górnika czyli od Bronowickich. Młodszy z braci (Piotr) zadebiutował w dorosłym futbolu w sezonie 2000/2001 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Jego zespół przegrał wtedy z imiennikiem z Zabrza 0:2. W rewanżowym meczu już nie wystąpił i to śląski klub zakwalifikował się dalej. W kolejnym roku do kadry meczowej wpisywany był również Grzegorz. Bracia grali w meczach pucharowych (Puchar Polski i Puchar Ligi). Po zakończeniu rozgrywek „Duma Lubelszczyzny” musiała walczyć w barażach o ekstraklasę. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski okazał się ich rywalem i pogromcą. Zielono-czarni nie zagościli jednak długo na zesłaniu, ponieważ już w sezonie 2002/2003 powrócili do pierwszej ligi. Obaj panowie stali się wtedy ważnymi postaciami w swoim zespole.


Grzegorz Bronowicki
na tyle się wyróżniał, iż w przerwie zimowej w mistrzowskich dla Legii rozgrywkach (2005/2006) przeniósł się do Warszawy. – Czas spędzony w Legii wspominam wyłącznie pozytywnie. Zdobyłem z tamtą drużyną tytuł mistrzowski. Klub jest najlepiej zorganizowany w Polsce. O tym okresie spędzonym przy Łazienkowskiej mogę jedynie mówić w samych superlatywach – powiedział nam „Bronek”. Dobre występy w stołecznym klubie poskutkowały tym, iż defensora legionistów zauważył ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski – Leo Beenhakker. Holender uczynił wychowanka Górnika Łęcznej podstawowym lewym obrońcą w swojej kadrze. Do dzisiaj kibice wspominają, jak powstrzymał on Cristiano Ronaldo w eliminacyjnym meczu do Mistrzostw Europy w 2008 roku. Niedługo przed EURO w Austrii i Szwajcarii przeniósł się do serbskiej Crvenej Zvezdy, by później wrócić do ojczyzny i ponownie zagrać w Łęcznej, a następnie w Ruchu Chorzów i Motorze Lubin.


Piotr Bronowicki
pojawił się w Legii pół roku po swoim bracie. Początkowo kibice Górnika Łęczna byli zaskoczeni, iż przechodzi on do warszawskiego klubu, ponieważ tuż przed transferem nie łapał się do podstawowej jedenastki ich drużyny. Popularny "Skuter" jednak postanowił podjąć wyzwanie i przez dwa lata walczył o miejsce w podstawowym składzie „Wojskowych”. Przeważnie jednak zaczynał mecze z ławki rezerwowych, ponieważ Jan Urban próbował go przekwalifikować z defensywnego pomocnika na prawego obrońcę. Na taki stan rzeczy nie zgadzał się brat. Nowa pozycja jego brata oznaczała, iż musieli ze sobą rywalizować. Starszy z Bronowickich nie chciał tego kontynuować i po latach powiedział, że to również był jeden z powodów dla którego odszedł z Legii. Mimo że Piotrek nie przebywał na boisku tyle minut ile potrzebował, przed odejściem z Łazienkowskiej w samych superlatywach opowiadał o Urbanie. Podkreślał, że bardzo dużo nauczył się od tego trenera. Ze stolicy Polski przeniósł się do Gliwic. Tam reprezentował barwy Piasta. W „Piastunkach” nie grał również tyle ile oczekiwał i finalnie wrócił do swojej macierzystej drużyny. W „Dumie Lubelszczyzny” występował jeszcze przez sezon, a później związał się z Pogonią 07 Lubartów i tam zawiesił buty na kołku.


Sebastian Szałachowski
piłkarskie kroki stawiał w Motorze Lublin. Jednak w dorosłej piłce zadebiutował jako zawodnik Górnika Łęczna. Skrzydłowy, tak samo jak bracia Bronowiccy, zaczynał od występów w pucharowych rozgrywkach. Dopiero w II lidze stał się ważnym ogniwem w zespole. Najlepszy sezon w barwach zielono-czarnych zanotował w 2004/2005 r. Strzelił wtedy dla swojej drużyny 9 goli. Po tych rozgrywkach przeniósł się do Legii. W pierwszym roku razem z „Wojskowymi” zdobył mistrzostwo Polski, a sam „Szałach” mocno przyczynił się do tego tytułu. W spotkaniu, w którym legioniści zapewnili sobie miano najlepszej drużyny ligi, to właśnie Szałachowski zagrał piłkę do Piotra Włodarczyka. „Nędza” musiał już tylko minąć rywala i po chwili strzelił jedynego gola w starciu z zabrzanami. Niestety, legionista później doznał urazu podczas meczu charytatywnego i ponad dwanaście miesięcy przechodził rehabilitację. Na początku nieudała mu się jedna operacja, więc potrzebne było leczenie w Austrii. Częściej przebywał w klinikach medycznych niż na boisku. Kiedy już wrócił do gry, podczas pojedynku z Pawłem Nowakiem z Cracovii odnowiła mu się kontuzja. Znów musiał walczyć o powrót do zdrowia. Skrzydłowy zacisnął jednak zęby i ponownie był do dyspozycji trenera. W pewnym momencie zainteresowane było nim AS Monaco, lecz finalnie do transferu nie doszło. Gracz ten nie odzyskał już formy sprzed urazu i wraz z końcem kontraktu odszedł z Warszawy. Jego nowym klubem stał się ŁKS Łódź. Po rundzie jesiennej trafił do Cracovii, a potem ponownie stał się zawodnikiem Górnika Łęczna.


W Górniku Łęczna występuje obecnie jeszcze jeden piłkarz, który historią jest związany z Legią. Łukasz Mierzejewski karierę zaczynał w SP 3 Ciechanów i Lechii/Polonii Gdańsk. Ciekawy jest fakt, iż obrońca zielono-czarnych na początku grał jako napastnik. Snajperem zainteresowana była Wisła Kraków. - Jechałem do Krakowa z wielkimi nadziejami. Przez miesiąc trenowałem z wiślakami. Byłem przekonany, że z Wisłą zwiążę się na kilka następnych lat. Szybko się zaaklimatyzowałem, złapałem kontakt z nowymi kolegami. Jednak przed podpisaniem stosownej umowy, pozostały jeszcze do wykonania badania lekarskie. Wydawało mi się, że to tylko formalność - opowiada Mierzejewski. Lekarz „Białej Gwiazdy” stwierdził jednak, iż gracz ten nie może dalej zawodowo grać w piłkę. - Dostałem informację, że z powodu wady kręgosłupa, nie mogę w ogóle uprawiać futbolu. Ponoć jakaś szczelina między kręgami była zbyt duża. To był dla mnie prawdziwy szok. Nagle mój świat się zawalił, nie sądziłem, że tak szybko będę musiał skończyć grę w piłkę – mówił rozżalony zawodnik. Okazało się jednak, że przy odpowiednim wzmocnieniu mięśni grzbietowych, piłkarz będzie w stanie kontynuować karierę. Tak też trafił do Legii. W stołecznym klubie nigdy nie potrafił przebić się do podstawowego składu. Przez dwa lata zagrał w 26. meczach i strzelił 3 gole. Po tym jak Mierzejewski odszedł z Warszawy trafił do takich drużyn jak: ŁKS Łódź, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Zagłębie Lubin, Widzew Łódź, Cracovia, AO Kavala, Podbeskidzie Bielsko-Biała, HNK Rijeka i finalnie Górnik Łęczna. W zespole z Lubelszczyzny jest bardzo ważnym ogniwem od trzech lat. Jednakże przeciwko warszawiakom w najbliższą niedzielę nie zagra, ponieważ w spotkaniu z zabrzanami, w poprzedniej kolejce Ekstraklasy, uderzył jednego z rywali głową. Arbiter spotkania pokazał mu czerwoną kartkę, a zawodnik został zawieszony na trzy spotkania.


Warto wspomnieć też o jeszcze innych piłkarzach, którzy występowali dla obydwu drużyn w XXI wieku - Cezary Kucharski i Sylwester Czereszewski. „Kucharz” czterokrotnie był w Legii, a gdy przechodził do Górnika Łęczna był już bardzo doświadczonym zawodnikiem. Namawiał nawet Szałachowskiego, aby ten spróbował swoich sił w Legii. Z Bronowickimi zaś był skłócony. „Czereś” swoje największe sukcesy osiągał w Warszawie. W sezonie 2003/2004 występował jednak w drużynie z Lubelszczyzny i strzelił dla niej 5 goli w 20. meczach. Innym zawodnikiem, który reprezentował barwy zielono-czarne na początku tego wieku był Grzegorz Wędzyński. On jednak w barwach stołecznego klubu występował w latach 90.


W sztabie szkoleniowym Górnika Łęczna znajdziemy jeszcze inną znaną legionistom twarz. Trenerem bramkarzy jest Arkadiusz Onyszko, który nie zaliczył co prawda nigdy występu w barwach Legii, ale był jej golkiperem. W zeszłym sezonie w drużynie z Lubelszczyzny występował jeszcze Filip Burkhardt, którym „Wojskowi” swego czasu byli zainteresowani. W stolicy przez trzy lata występował za to jego brat Marcin Burkhardt. „Bury” razem z Grzegorzem Bronowickim, Sebastianem Szałachowskim i Cezarym Kucharskim zdobyli mistrzostwo Polski w sezonie 2005/2006.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.