News: Wspomnień czar: Finał PP 1980: Legia - Lech 5:0

Wspomnień czar: Finał PP 1980: Legia - Lech 5:0

Michał Kosiorek

Źródło: Legia.Net

29.11.2012 19:45

(akt. 14.12.2018 09:17)

Ten mecz był już wielokrotnie wspominany na naszych łamach, ale po raz pierwszy mamy przyjemność zaprezentować Wam skrót wideo tego spotkania. Legia w Częstochowie w finale Pucharu Polski rozbiła poznański Lech aż 5:0. Gole dla naszego zespołu strzelali Marek Kusto dwie, Mirosław Okoński, Adam Topolski i Witold Sikorski. Przypominamy publikowany już w naszym serwisie tekst Michała Kosiorka przedstawiający relacje z gazet na temat tego spotkania oraz skrót meczu , który zdobył i podesłał nam nasz czytelnik Krzysiek.

Był maj 1980 roku. Legia od kilku dobrych lat nie potrafiła wznieść się na szczyt ligi notując miejsca gdzieś w środkowych częściach tabeli. Sezon 1979/80 też nie należał do zbytnio udanych. Najkrótsza droga do europejskich pucharów wiodła, a jakże – przez Puchar Polski. W finale na Legię czekał właśnie Lech Poznań. „Kto wzniesie pucharowy toast” – pytał w przeddzień meczu na pierwszej stronie Przegląd Sportowy. „Wszystko przemawia za Legią.” Przede wszystkim doświadczenie. "Wojskowi" do tej pory 5-krotnie sięgali po Puchar, a udział przy wszystkich triumfach miał ówczesny pierwszy trener Lucjan Brychczy. „Dlaczego miałby nie mieć chrapki na kolejne trofeum?” Tymczasem Lech po raz pierwszy w swojej historii awansował do finału Pucharu Polski i w przewidywaniach dziennikarzy ekipa prowadzona przez Wojciecha Łazarka nie miała zbyt wysokich notowań.


Jak informuje PS w Warszawie nie ukrywano, że mecz z Lechem w finale PP to najważniejszy moment sezonu. Pozycja w lidze wcale nie gwarantowała awansu do Pucharów. „Legia wyraźnie stęskniła się za europejskimi zmaganiami. Jej najmłodsi sympatycy nie pamiętają kiedy to grały w Warszawie takie kluby jak Feyenoord, Athletico Madryt, czy  AC Milan.


Tymczasem w Częstochowie, miejscu pojedynku, wszystko zapięte było na ostatni guzik. Miasto przygotowane było na tłumne przybycie kibiców z Warszawy i Poznania. Jednak jak informuje prasa, jeszcze przed meczem zaczęło dochodzić do chuligańskich ekscesów i starć pomiędzy kibicami obu drużyn.


Na boisku niepodzielnie rządziła Legia, a przebieg tego finału miał nadzwyczaj jednostronny przebieg. Do przerwy "Wojskowi" prowadzili 3:0 i było już - jak to zgrabnie ujęto - po balu. W drugiej połowie Legia tylko kontrolowała mecz, wyprowadzając kolejne zabójcze ataki. Do dwóch bramek Marka Kusty po jednym trafieniu dołożyli Witold Sikorski, kojarzony bardziej z Lechem Mirosław Okoński oraz Adam Topolski. Szczególnie bramka tego ostatniego była przedniej urody. Topolski pięknie przymierzył z rzutu wolnego z odległości 20 metrów i pokonał stojącego w bramce Lecha… swojego szwagra Piotra Mowlika. „Strzał tak piękny i silny, że mimo że szwagier wyczuł intencje nic nie mógł zrobić” – ekscytowali się dziennikarze, śledząc przy tym rodzinne konotacje obu piłkarzy. Adam Topolski, najlepszy obrońca Polski! – śpiewali warszawscy fani. Mało kto  dziś pamięta, że w pierwowzorze znanej kibicowskiej przyśpiewki figurowało właśnie nazwisko popularnego defensora. Dwie bramki Majewski, dwie bramki Topolski i Legia ma Puchar Polski! Wówczas szósty w swojej historii. „Puchar w dobrych rękach” – podsumował mecz w poniedziałkowym wydaniu Przegląd Sportowy.


Cieniem nad wiktorią w Częstochowie, położyły się wybryki pseudokibiców, którym gazety poświęcały również wiele miejsca. W jednej z oficjalnych korespondencji czytamy: „…za plecami prawdziwych sympatyków do Częstochowy zjechały męty i mąciciele, dla których sposobem wyżycia się nie jest doping, lecz wszczynanie bójek, awantur, niszczenie prywatnego i społecznego mienia...”. O ile nie ma i nie może być wątpliwości co do jednoznacznej i negatywnej oceny tych wybryków, o tyle również trzeba się cieszyć, że w roku 1980 nie było jeszcze Gazety Wyborczej, która chcąc wszystko skrupulatnie opisać, musiałaby wydać specjalny dodatek, a to w trudnych latach 80., czasach ograniczeń przydziału na papier mogłoby okazać się niemożliwe.


Niecałe dziesięć dni później Lech Poznań przyjechał na Łazienkowską rozegrać mecz tym razem w ramach rozgrywek ligowych i również został odprawiony z kwitkiem. Legia wygrała 1:0 po dość przeciętnym meczu i bramce w 88. minucie.


Tekst archiwalny: 11.04.2011

Autor: Michał Kosiorek

 


Wykorzystano fragmenty archiwalnych numerów „Przeglądu Sportowego” (8-18.05.1980)

Legia - Lech 5:0

24' (1:0) Marek Kusto
35' (2:0) Mirosław Okoński
38' (3:0) Adam Topolski
54' (4:0) Witold Sikorski
57' (5:0) Marek Kusto


Legia
: Kazimierski, Janas, Topolski, Milewski, Załężny, Majewski, Kakietek, Baran, Kusto, Okoński, Sikorski


Lech
: Mowlik, K.Pawlak, J.Szewczyk, Grześkowiak, Barczak, Krawczyk, Piekarczyk, Woliński (Grobelny), Stelmasia, R.Chojnacki, Szpakowski (Marchlewicz)

Polecamy

Komentarze (108)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.