Wybrałem Legię...
07.09.2000 23:59
Trenerem odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne zawodników Legii jest Grzegorz Wilczyński.
- Jak rozpoczęła się moja przygoda z legionistami? Jeszcze w 1982 roku namawiał mnie do pracy z zespołem trener Jerzy Kpa. Wtedy jednak prowadziłem biegaczy, Bogusława Mamińskiego i Sławomira Majusiaka, a więc medalistów Europy i świata. Po ośmiu latach znów do mnie zadzwonił z propozycją. Tym razem ją przyjąłem. Miałem już za sobą staż we francuskim klubie Brive. Co ciekawsze, nie był to klub lekkoatletyczny ani nawet piłkarski, tylko... rugby. Zdobyliśmy w 1997r. Puchar Europy, a w następnym dotarliśmy do finału. Chciałem jednak wracać do kraju, choć w tym samym niemal czasie otrzymałem oferty pracy z Paris St. Germain, Bordeux i Monaco. Wybrałem Legię...
Pracując z piłkarzami musiałem oczywiście zapomnieć o specyficznym raczej przygotowaniu lekkoatletycznych biegaczy. Musiałem na wszystko patrzyć przez pryzmat piłki i umieć współpracować ze szkoleniowcami. Powinienem przecież wyczuwać, kiedy można trochę dodać, a kiedy ująć z intensywności ćwiczeń. Dotyczy to zwłaszcza zajęć w sezonie, gdy linia między zmęczeniem a dobrym samopoczuciem jest bardzo cienka.
Weryfikują naszą pracę rezultaty na boisku. Uważam – mimo tych trzech wyników remisowych w ostatnich ligowych spotkaniach – że zespół jest dobrze przygotowany. Zdarzają się nam potknięcia, jak choćby w meczu z Górnikiem Zabrze, ale nie wynikają one z braku sił czy kondycji. Czasem brakuje nam po prostu odrobiny szczęścia. Sądzę, że w następnych meczach i ono będzie nam sprzyjać – zakończył trener Wilczyński. [źródło: ŻW]
- Jak rozpoczęła się moja przygoda z legionistami? Jeszcze w 1982 roku namawiał mnie do pracy z zespołem trener Jerzy Kpa. Wtedy jednak prowadziłem biegaczy, Bogusława Mamińskiego i Sławomira Majusiaka, a więc medalistów Europy i świata. Po ośmiu latach znów do mnie zadzwonił z propozycją. Tym razem ją przyjąłem. Miałem już za sobą staż we francuskim klubie Brive. Co ciekawsze, nie był to klub lekkoatletyczny ani nawet piłkarski, tylko... rugby. Zdobyliśmy w 1997r. Puchar Europy, a w następnym dotarliśmy do finału. Chciałem jednak wracać do kraju, choć w tym samym niemal czasie otrzymałem oferty pracy z Paris St. Germain, Bordeux i Monaco. Wybrałem Legię...
Pracując z piłkarzami musiałem oczywiście zapomnieć o specyficznym raczej przygotowaniu lekkoatletycznych biegaczy. Musiałem na wszystko patrzyć przez pryzmat piłki i umieć współpracować ze szkoleniowcami. Powinienem przecież wyczuwać, kiedy można trochę dodać, a kiedy ująć z intensywności ćwiczeń. Dotyczy to zwłaszcza zajęć w sezonie, gdy linia między zmęczeniem a dobrym samopoczuciem jest bardzo cienka.
Weryfikują naszą pracę rezultaty na boisku. Uważam – mimo tych trzech wyników remisowych w ostatnich ligowych spotkaniach – że zespół jest dobrze przygotowany. Zdarzają się nam potknięcia, jak choćby w meczu z Górnikiem Zabrze, ale nie wynikają one z braku sił czy kondycji. Czasem brakuje nam po prostu odrobiny szczęścia. Sądzę, że w następnych meczach i ono będzie nam sprzyjać – zakończył trener Wilczyński. [źródło: ŻW]
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.